Włodarze “Spurs” nie zamierzają się spieszyć ze sprowadzeniem Rossa Barkleya. Klub chce poczekać do końca okienka transferowego, by móc wynegocjować niższą kwotę odstępnego.
Od dłuższego czasu wiadomo, że utalentowany rozgrywający Evertonu nie zagrzeje sobie dłużej miejsca na Goodison Park. Na kluby zainteresowane sprowadzeniem piłkarza nie trzeba było długo czekać, a rolę faworytów do przeprowadzenia takiej transakcji szybko objęli Tottenham i Arsenal.
Ronald Koeman tuż po objęciu zespołu planował stworzyć drużynę opierającą się własnie na wychowanku klubu. W zeszłym sezonie Barkley wystąpił w 39 spotkaniach w barwach “The Toffees” strzelając przy tym sześć bramek i notując 9 asyst. Mimo wszystko piłkarz nie spełniał oczekiwań menedżera drużyny i w końcówce sezonu coraz częściej lądował na ławce rezerwowych. Mówi się, że Holender oskarżał go o niekonsekwencję na boisku, nie podobało mu się też zachowanie zawodnika w czasie wolnym.
50 milionów za rozgrywającego
Klub z Liverpoolu znając zamiary Barkleya od początku okienka transferowego nie próżnuje na rynku i już zdołał zapewnić sobie jego zastępstwo w postaci Davy'ego Klaasena. Ponadto mówi się o chęci sprowadzenia Gylfiego Sifurdssona i Moussy Dembele.
? | New signing @DavyKlaassen is confident of a smooth transition to life in the @premierleague ➡️ https://t.co/3sWg4H7BT8. pic.twitter.com/K5LPhsbSvV
— Everton (@Everton) June 17, 2017
Everton zgadza się na odejście swojego wychowanka, do kasy klubu musi jednak wpłynąć co najmniej 50 milionów euro. Dla Tottenhamu to zbyt duża kwota, dlatego włodarze mają zamiar spokojnie czekać na rozwinięcie się sytuacji i negocjować obniżenie ceny za tę transakcję. W klubie z White Hart Line obecnie najważniejszą sprawą jest znalezienie prawego obrońcy, ponieważ Kyle Walker najprawdopodobniej przeniesie się do Manchesteru City.