To będzie wyrównany sezon – 5 wniosków po GW9

0
Fantasy Premier League

Dziewiątą kolejkę Premier League zaczęliśmy od hitowego spotkania pomiędzy Chelsea, a Manchesterem United. Skończyliśmy ją natomiast w Londynie, gdzie Arsenal zagrał z Leicester. Oba spotkania nie rozczarowały i przysporzyły nam wielu emocji. Zapraszam Was zatem na pięć wniosków po GW9, które przydadzą Wam się w dalszej grze w Fantasy Premier League.

Kliknij TUTAJ i dołącz do ligi GOL.PL – do wygrania koszulka wybranego klubu Premier League!

Eden dalej jest boski, a Marcos piękny

Pierwsza połowa to zdecydowana przewaga Chelsea i ich popisowa gra. Możemy tylko płakać, że londyńczyków było stać na zaledwie jednego gola w pierwszych czterdziestu pięciu minutach, bo mogło być spokojnie o jedną, czy dwie bramki więcej. W drugiej części gry niewykorzystane okazje się zemściły i podopieczni Maurizio Sarriego stracili dwie bramki i to w dość komicznych okolicznościach. Przy jednej z nich szczególnie nie popisał się nas ulubieniec Marcos Alonso (7.0). Jednak nie od dziś wiemy, że głównym atutem Hiszpana nie jest obrona, ale atak. I właśnie z przodu wahadłowy The Blues był najbardziej widoczny, a momentami zajmował nawet pozycję Alvaro Moraty (8.7). Nie wiem jak Wy, ale ja nie potrafię się go pozbyć. Eden Hazard (11.4) tym razem tylko z jednym punktem, ale trudno było o lepszy wynik jak w drugiej połowie cały pomysł gospodarzy na wyrównanie start opierał się na długiej piłce do niego.

Wyczerpaliśmy temat Chelsea, a co można powiedzieć o Manchesterze United? Posiadanie Anthony’ego Martiala (7.3) po dwóch dobrych meczach, w których zaliczył dwucyfrówkę, skoczyło do góry i osiągnęło zawrotny poziom 2,3%. Może być ciekawą niszą, ale terminarz Czerwonych Diabłów jakoś nie zachęca mnie do inwestowania w ich zawodników. W obronie świetnie spisał się Ashley Young (5.7), który do swojej kieszeni schował belgijską gwiazdę rywala i obok Francuza mogę powiedzieć, że był jedną z najjaśniejszych postaci gości. Reszta mnie nie przekonała ani trochę.

Zdrada króla

Piszę te słowa z wielkim bólem, ale ulubieniec wszystkich graczy Fantasy Premier League nie jest wart swojej ceny. Harry Kane (12.5) zagrał jeden z najgorszych meczów w tym sezonie, jak nie w całym roku. Z gry potrafił go wyłączyć Issa Diop (4.3), który przy zbliżającej się zielonej autostradzie West Hamu może być ciekawą opcją w defensywie. Tak samo jak Pablo Zabaleta (4.3). Jednak ja już czekam, aż do mojego składu zawita Marko Arnautović (7.0), a będzie to prawdopodobnie już w GW11. Austriak zagrał dobry mecz i tylko znakomita postawa Hugo Llorisa (5.4) spowodowała, że w sobotę nie wpisał się na listę strzelców.

Jeszcze kilka słów o Kogutach. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Erik Lamela (6.4), który wykorzystuję kolejną szansę od Mauricio Pochettino. Mógłby on być nawet opcją na kolejne kolejki – jak najlepszy w Tottenhamie Lucas Moura (7.3) – ale powrót do zdrowia takich zawodników jak Christian Eriksen (9.2), Dele Alli (8,9) i Heung-Min Son (8.3) może spowodować, że nie będą otrzymywali odpowiedniej ilości minut, żeby w ogóle brać ich pod uwagę.

Spacerkiem po kolejne trzy punkty

Spacerek to nawet mało powiedziane. Zaczniemy od krótkiej tezy, że ten mecz udowodnił, że z Burnley po prostu nie wypada nikogo polecać. Teraz możemy zająć się Obywatelami, a zaczniemy oczywiście od Sergio Agüero (11.3). Argentyńczyk zagrał raptem 60 minut i zapowiada się, że ze słabszymi rywalami Pep Guardiola właśnie w taki sposób będzie traktował swojego snajpera. Czy to oznacza, że będzie grał pełne spotkania z trudniejszymi rywalami? Trudno powiedzieć, ale wydaje się, że właśnie tak to będzie wyglądać. W tym czasie i tak zdążył oddać pięć strzałów, z czego cztery były z pola karnego. Jedna bramka, ale na dobrą sprawę tam powinno być przynajmniej o dwa-trzy trafienia więcej. Czy opłaca się mieć go w składzie, kiedy nie gra dziewięćdziesięciu minut w każdej kolejce? Rezygnacja z niego na dobrą sprawę jest rezygnacją z napastników super premium, bo lepszej alternatywny nie ma. Choć taka pojawiła się na horyzoncie, ale o tym na sam koniec…

Poza tym to była kolejna dobra kolejka dla posiadaczy Benjamina Mendy’ego (6.3), Davida Silvy (8.5) i tych nielicznych od Fernandinho (5.4). Cała trójka była najjaśniejszymi postaciami tego spotkania, a przecież ze składu Obywateli błyszczał prawie każdy. Co najważniejsze, to do gry wrócił Kevin De Bruyne (9.7). Belg zdążył już spaść z ceną do naprawdę przyzwoitego poziomu i gdy tylko wróci do wyjściowej jedenastki, to z dużą dozą prawdopodobieństwa trafi też do niejednego składu w Fantasy Premier League. Czekamy wszyscy i tęsknimy.

Wpadka beniaminka

Konia z rzędem temu, który spodziewał się, że Watford będzie w stanie wywieźć korzystny rezultat z Molineux Stadium. Gospodarze wydawali się nieźle dysponowani w obronie i skuteczni w ataku, co na zdrowy rozum powinno im pozwolić na zwycięstwo do zera w tym spotkaniu. Los jednak chciał inaczej i to goście wyjechali z Wolverhampton z kompletem punktów. Co było przyczyną takiego stanu rzeczy? Jedni powiedzą, że zmęczenie materiału – w końcu Nuno Espírito Santo po raz dziewiąty wystawił taką samą jedenastkę. Drudzy powiedzą z kolei, że Watford wyszedł z kryzysu.

Jaki wniosek można wyciągnąć z tego spotkania? Jeden: żadnego zawodnika z tych dwóch klubów nie należy na razie sprzedawać. Goście już niedługo będą mieli bardzo dobry kalendarz, a Wilki zdążyły się już pokazać nam z naprawdę dobrej strony. Szkoda sprzedawać taniego Doherty’ego (4.8), czy Jimeneza (5.7). Wydaje się, że obaj są murowanymi kandydatami do wyjściowego składu i nie powinna dotknąć ich rotacja.

LvBet bonus 20 zł

Zagrajcie to jeszcze raz!

Na zakończenie GW9 dostaliśmy naprawdę niezłe meczycho. Leicester przez pierwsze minuty był stroną o wiele przeważającą, a gol wisiał w powietrzu. Pech chciał, że do własnej bramki trafił Hector Bellerin (5.4). Asystę przy samobóju zapisał Ben Chilwell (5.0), który na te punkty pracował już od dłuższego czasu. Pech Lisów chciał jednak, że sędzia tego spotkania był niewidomy. Niepodyktowany karny i brak czerwonej kartki dla jednego z zawodników Arsenalu były kardynalnymi błędami Michaela Olivera.

Gospodarze zdążyli wyrównać przed przerwą za sprawą Mesuta Ozila (8.3), ale był to zaledwie przedsmak tego co czekało nas w drugiej części meczu. Nie wiem jak Unai Emery wpłynął na swoich zawodników w szatni, ani jak doprowadził do tego, że wyśmiewany w poprzednim sezonie Arsenal zanotował dziesiątą wygraną z rzędu. Muszę jednak powiedzieć, ze Hiszpan robi kapitalną robotę. Jego podopiecznym znowu chce się grać w piłkę i jeśli mają strzelać takie bramki, to ja chcę, żeby ten stan trwał jak najdłużej.

Pierre-Emerick Aubameyang (10.7) znowu wszedł w okolicach 60 minuty i znowu strzelił dwie bramki. Jeśli wymieniać Aguero na kogoś innego, to chyba tylko na Gabończyka. Swoją drogą napastnik Kanonierów jest już trzy punkty za Argentyńczykiem, a przecież po piętach depcze mu jego kolega z zespołu. Alexandre Lacazette (9.7) miał niezliczoną liczbę sytuacji pod bramką Leicester, ale miał wyjątkowego pecha i zagrał tak jakby grał w naszej Ekstraklasie. Pudłował dosłownie wszystko. Odrodzenie przechodzi za to Mesut Özil (8.3), który dla mnie staje się opcją must have w pomocy. Uwierzyłem w zawodników Emery’ego i uważam, że moim najcięższym grzechem na ten moment jest nieposiadanie żadnego z nich. Czas to naprawić.

Kogo Wy macie w swoich zespołach? Pochwalcie się w komentarzach na naszym profilu na Facebooku i nie zapomnijcie dołączyć do ligi!


BONUS 100% DO 1000 PLN

LVbet bonus

  1. Zarejestruj konto na LVbet za pośrednictwem Gol.pl!
  2. Dokonaj depozytu minimum 100 PLN.
  3. Odbierz równowartość nawet 1000 PLN.
  4. Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
Poprzedni artykułLiga Mistrzów typy do meczu FC Barcelona – Inter Mediolan
Następny artykułLiga Mistrzów typy do meczu Paris Saint-Germain – Napoli