Serie A – kolejna porażka Milanu, świetny mecz w Bergamo

0

Milan zalicza najgorszy sezon od 36 lat, Juventus wykorzystuje potknięcie Interu, a w Bergamo zobaczyliśmy mecz kolejki. Niedziela w Serie A była świetna.

W Mediolanie po staremu

Niedzielną przygodę z Serie A zaczęliśmy w mieście Romea i Julii, gdzie miejscowe Hellas podjęło AC Milan. Dziś z 100% pewnością mogliśmy stwierdzić, że Gennaro Gattuso – przynajmniej na ten moment – nie okazał się lekiem na całe zło. Rossoneri zmierzyli się dzisiaj z rywalem, którego kilka dni wcześniej odprawili 3:0 w Pucharze Włoch. Dziś padł identyczny rezultat, ale tym razem to zawodnicy z włoskiej stolicy mody schodzili jako pokonani.

Pierwszą bramkę zdobył w 24. minucie gry Antonio Caracciolo. Piłkę z rzutu różnego dośrodkowywał Romulo, a 27-letni obrońca dopadł do niej w polu karnym i uderzeniem głową nie dał żadnych szans Donnarummie. Wynikiem 1:0 dla gospodarzy zakończyła się pierwsza połowa. Goście mieli w niej swoje okazje, ale nie mogli znaleźć patentu na dobrze dysponowaną tego dnia defensywę gospodarzy.

I choć AC Milan w drugiej części meczu kontrolował wydarzenia na boisku i cechował się większą kulturą gry, to nic z tego nie wynikło. Wprost przeciwnie. To Hellas już dziesięć minut po wznowieniu zdobył swoją drugą bramkę. Autorem drugiej bramki został Moise Kean, który umieścił piłkę w siatce po strzale z dziesięciu metrów. Goście rzucili się do ataku, ale ich strzały bronił Nicolas albo mijały one celu.

Gospodarze za to wyczekali idealny moment do skontrowania przeciwnika. W 77. minucie padł decydujący gol. Szybką akcję przeprowadził Romulo, a jego dogranie z prawej strony na bramkę zamienił Bessa. Hellas sześć okazji bramkowych zamienił na trzy trafienia. Milan miał ich trzydzieści i żadnej bramki.

Rossoneri kończyli miecz w dziesięciu, po tym jak czerwoną kartkę w doliczonym czasie gry zobaczył Suso.

Oczywiście faworytem bukmacherów byli goście, więc na zwycięstwie ekipy z Werony można było nieźle zarobić. Zakłady bukmacherskie Fortuna za trzy punkty dla Hellasu płaciły po kursie 6,20.

Hellas Verona – AC Milan 3:0 (1:0)

(24’ Antonio Caracciolo, 55’ Moise Kean, 77’ Bessa)

Ciekawostka: AC Milan poniósł 7 porażek w 17 kolejkach. To najgorszy wynik klubu z Mediolanu od 36 lat. W sezonie 1981/1982 gdy na koncie Czerwono-Czarnych po 17 kolejkach widniało 7 porażek klub spadł do Serie B.


Łatwe zwycięstwo Juventsu

Wczoraj potknięcie Interu Mediolan wykorzystało Napoli. Dziś ta sztuka udała się Juventusowi, który nie miał żadnych problemów z wygraniem meczu w Bolonii. Ważną dla nas informacją jest fakt, że cały mecz w barwach Starej Damy zaliczył Wojciech Szczęsny. Polak miał mało okazji do wykazania się, choć gdy piłkarze Bologni zmuszali go do interwencji, to był zawsze na posterunku.

Mecz od pierwszego gwizdka sędziego toczył się pod dyktando gości ze stolicy Piemontu. Choć podopieczni Massimiliano Allegriego totalnie zdominowali spotkanie, to pierwszego gola zobaczyliśmy dopiero w 27. minucie. Juventus miał rzut wolny z narożnika pola karnego, a jak rzut wolny, to do jego wykonania podszedł Miralem Pjanić. Bośniak stał się ekspertem od takich uderzeń i także tym razem trafił do siatki.

Dziesięć minut później było już 2:0. Pjanić tym razem wystąpił w roli asystenta. Pomocnik Starej Damy świetnie zagrał piłkę nad głowami obrońców. W polu karnym klatką piersiową opanował ją Mario Mandzukic. Następnie Chorwat nie dał żadnych szans bramkarzowi i po długim słupku umieścił futbolówkę w siatce. Goście z dwubramkowym prowadzeniem schodzili do szatni na przerwę.

Wynik spotkania w 64. minucie ustalił Blaise Matuidi. Francuz dopadł do piłki odbitej przez obrońcę gospodarzy i strzałem z szesnastu metrów pokonał Antonio Mirante. Tym samym goście awansowali na drugą pozycję w tabeli Serie A i do pierwszego Napoli tracą zaledwie jeden punkt.

Bologna – Juventus FC 0:3 (0:2)
(27’ Pjanić, 36’Mandzukić, 64’ Matuidi)


Benevento dalej bez swojego pierwszego zwycięstwa

Nie da się nie kibicować Benevento. Beniaminek Serie A gra tak koszmarnie, że jest nam ich po prostu żal. Dziwimy się także Guilherme, który odchodzi do klubu-pośmiewiska na całym Starym Kontynencie. Jeden punkt w siedemnastu meczach? Tak złej drużyny dawno nigdy nie widzieliśmy.

Dziś przez chwilę kibice ekipy z Benewentu mogli sądzić, że ich idole sięgną po trzy punkty. W 54. minucie piłka zatrzepotała w siatce SPAL po samobójczym trafieniu Cremonesiego. Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy. Chwilę później SPAL doprowadziło do wyrównania po golu Sergio Floccariego. 36-letni napastnik wpisał się na listę strzelców jeszcze raz – w 73. minucie. Tym samym marzenia Benevento o pierwszym komplecie punktów musiały zostać odłożone do następnej kolejki.

W składzie SPAL całe spotkanie rozegrał Bartosz Salamon.

Benevento – SPAL 1:2 (0:0)
(59'Cremonesi (sam.) – 64′, 73'Floccari)


Show w Bergamo!

Jutro dla wielu z nas nadejdzie najgorszy dzień w tygodniu. Poniedziałek. Wczesne wstawanie, podróż do pracy i ośmiogodzinna zmiana. Na szczęście na osłodzenie takiego dnia, zdarzają się czasem takie mecz jak ten w Bergamo. Atalanta na własnym stadionie podejmowała Lazio i był to pojedynek dla którego warto było spędzić niedzielny wieczór przed telewizorem.

To, że będzie to dobry mecz było czuć od pierwszego gwizdka. Najpierw dwa szybkie ciosy wyprowadzili gospodarze. W 19. minucie bramkę głową po dośrodkowaniu zdobył Mattia Caldara, a już trzy minut później pięknym strzałem popisał się Josip Ilicic. Słoweniec odebrał w polu karnym wysokie podanie od Alejandro Gomeza i uderzył z pierwszej piłki. Thomas Strakosha nie dał rady obronić tego strzału.

Goście ze stolicy jednak się nie załamali i już pięć minut później zdobyli kontaktową bramkę. Jej autorem został Sergej Milinkovic-Savic. Było to ładne uderzenie po indywidualnej akcji pomocnika. Serb wziął na siebie ciężar gry, a wynikiem tego był jego drugi – wyrównujący stan spotkania – gol. Musimy przyznać, że 22-latek w tym sezonie jest postacią numer jeden w rzymskiej drużynie. Wynikiem 2:2 zakończyła się pierwsza połowa, a nasze apetyty na drugą część tego widowiska urosły do niebotycznych rozmiarów.

Na początku drugiej połowy we własnym polu karnym głupotę popełnił Bastos, który swoim wślizgiem powalił Alejandro Gomeza. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Josip Ilicic, który pewnym uderzeniem dał powtórne prowadzenie swojej ekipie. Jednak ponownie Lazio nie chciało dać za wygraną i jak na mistrzów powrotu przystało, to wyrównali stan spotkania w 79. minucie. Felipe Caicedo zagrał świetnie prostopadłe podanie do Luisa Alberto, a Hiszpan skierował futbolówkę w prawy dolny róg bramki. 3:3.

Takim wynikiem zakończył się ten mecz, a może lepiej powiedzieć wielkie meczysko? Emocje towarzyszyły nam do ostatniego gwizdka, a bramką nie przestało pachnieć nawet na chwilę. Chcemy więcej!

Atalanta – Lazio 3:3 (2:2)

(19’ Mattia Caldara, 22’, 50’ (rz. karny) Josip Ilicic – 27’, 35’ Milinkovic-Savic, 79’ Luis Alberto)


POZOSTAŁE NIEDZIELNE MECZE W SERIE A:

Crotone – Cagliari 1:0 (1:0)

(33’ Ante Budimir)

Fiorentina – Genoa 0:0 (0:0)

Sampdoria – Sassuolo 0:1 (0:0)

(90’ Alessandro Matri)


BONUS 100% DO 1000 PLN

LVbet bonus

  1. Zarejestruj konto na LVbet za pośrednictwem Gol.pl!
  2. Dokonaj depozytu minimum 100 PLN
  3. Odbierz równowartość nawet 1000 PLN
Poprzedni artykułLa Liga – Show Luisa Suareza i strzelecki nos Paulinho
Następny artykułKamil Grosicki – Wsparcie kibiców było dla mnie niezwykle ważne