Działacze z wielu europejskich klubów otrzymało nowe zadanie. Wszystko rozpoczęło się wtedy, kiedy Jan Oblak zasugerował, iż nie zamierza wiązać swojej przyszłości z obecnym zespołem – Atletico Madryt.
Jan Oblak zawodnikiem Atletico Madryt jest od 2014 roku – to właśnie wtedy zrobiło się o nim głośno za sprawą bardzo dobrych występów w barwach portugalskiej SL Benfica. Reprezentant Słowenii jednak dopiero teraz wchodzi w swoje najlepsze lata i zaczyna pokazywać na co naprawdę go stać. Wrażenie musi robić jego statystyka czystych kont, których zanotował 90 (w barwach klubu ze stolicy Hiszpanii rozegrał 159 meczów). Oblak piłkę z siatki wyciągał jedynie 95 razy (średnio co 148 minut).
Odejście Oblaka z Atletico Madryt byłoby ciosem dla Diego Simeone, który jako były piłkarz tego klubu, został jego trenerem w 2011 roku i bez wątpienia są to jedne z najpłodniejszych lat w historii.
– Atletico w ciągu najbliższych lat będzie jeszcze lepsze. Niezależnie od tego, czy ja w nim nadal będę grał. Teraz jestem w “Atleti” i nie myślę o niczym innym. Mój kontrakt obowiązuje do czerwca 2021 roku i nie mam innych wiadomości – powiedział Oblak.
Warto jednak wspomnieć, że w aktualnej umowie Oblaka zawarta jest klauzula opiewająca na 100 milionów funtów. Żadną tajemnicą nie jest to, iż są tacy, którzy bez zastanowienia zdecydowaliby się ją aktywować. Jego nazwisko było już wiązane z kilkoma europejskimi potentatami, a dziennikarze “Squawka” w tradycyjnym cyklu “Marzenie, realizm, dzika karta” zaprezentowali jego potencjalnych nowych pracodawców.
Marzenie: Liverpool FC
Od czasu, kiedy Jurgen Klopp został trenerem popularnych “The Reds”, to pozycję podstawowego bramkarza stracił Simon Mignolet, a jego miejsce zajął Loris Karius.
Żaden z nich nie jest do końca przekonujący, ale Karius, który otrzymał trykot z numerem jeden, radzi sobie całkiem nieźle i tym samym podważa sugestie, że w lecie działacze z Anfield Road będą musieli zająć się poszukiwaniem nowego bramkarza.
Głównym celem Liverpoolu jest Alisson Becker, który jest nazywany “Messim wśród bramkarzy”. Tymczasem działacze AS Roma jasno dali do zrozumienia, że w najbliższym czasie nie zamierzają się niego pozbywać. Tutaj się pojawia szansa dla Oblaka.
Liverpool have joined the race to sign Atlético Madrid goalkeeper Jan Oblak. (Source: Daily Mirror) #LFC #Atlético pic.twitter.com/fYYsctyGHC
— Transfer Centre Live (@transfercenlive) April 23, 2018
Słoweniec bez wątpienia jest kimś, kto może drużynie Kloppa pomóc w powiększaniu dorobku punktowego w każdych rozgrywkach. Przeprowadzka na Anfield Road dla niego wcale nie byłaby krokiem w tył, co widać po ostatnich wynikach Liverpoolu.
Realizm: Paris Saint-Germain
Paris Saint-Germain bezdyskusyjnie rządzi we francuskim futbolu. Tego samego jednak nie mogą powiedzieć o europejskim podwórku. To oznacza tylko jedno – będą do tego dążyć i w związku z tym w najbliższych latach możemy się spodziewać kolejnych wielkich transferów.
Jednym z miejsc, gdzie można się spodziewać zmian, jest obsada bramki. To trudny temat, bowiem Alphonse Areola w tym sezonie zaskakuje wszystkich i radzi sobie nadzwyczajnie dobrze.
Ważniejsze jest jednak to, że Francuz wciąż nie ma nazwiska, które jest doceniane na europejskich salonach oraz brakuje mu doświadczenia i genu zwycięzcy. To wszystko ma Oblak.
Jeśli jakiś klub ma sobie pozwolić na aktywowanie klauzuli odstępnego za Oblaka, to jest to Paris Saint-Germain (chyba, że problemem będzie Finansowe Fair Play).
Dzika karta: Real Madryt
Czy jest możliwe, aby Oblak został w Hiszpanii. Teoretycznie oznaczałoby to, że w grze o niego pozostają jedynie dwa kluby. Barcelona nie potrzebuje jego usług, bowiem ma dwóch świetnych bramkarzy. To oznacza, że albo zostanie w Atletico, albo przeniesie się do ich arcy-rywali – Realu Madryt.
Nie jest to takie nieprawdopodobne. Dziwniejsze rzeczy miały miejsce w świecie futbolu. To prawda – takie przenosiny zaliczałyby się do czołówki najgłośniejszych transferów, ale jeśli chodzi o klauzulę, to Real Madryt stać na takie wzmocnienie.