We wtorek sportowe media na świecie obiegła wiadomość, że piłkarze Sportingu Lizbona zostali pobici przez swoich własnych kibiców. Gracze na znak protestu przestali trenować przed zaplanowanym na niedzielę finałem Pucharu Portugalii. Istnieje domniemanie, że za zleceniem pobicia zawodników mógł strać prezes klubu – Bruno de Carvalho.
Władze Sportingu poinformowały, że zajęcia do piątkowego popołudnia nie zostały przeprowadzone ani w centrum treningowym w Alcochete pod Lizboną, gdzie doszło do pobicia piłkarzy, ani na stadionie Jamor, na którym odbędzie się mecz finałowy.
Nie jest też tajemnicą, że część zawodników w efekcie wtorkowego pobicia zamierza jak najszybciej zmienić barwy klubowe. Wydaje się, że każdy chętny nie będzie miał problemu z rozwiązaniem umowy ze Sportingiem. Portugalskie media informują, że w grupie chętny do opuszczenia drużyny są między innymi bramkarz Rui Patrcio i pomocnik Bruno Fernandes, którzy po zakończeniu bieżących rozgrywek będą reprezentować Portugalię podczas mundialu w Rosji. Klub chce opuścić także najlepszy strzelec Lwów, Holender Bas Dost.
Jak ta atmosfera wpłynie na postawę zawodników Sportingu w niedzielnym finale Pucharu Portugalii? Na razie możemy zgadywać, że nie przyniesie ona nic dobrego. Szczególnie, że informacje rzekomo pochodzące od trenera Lwów Jorge’a Jesusa o tym, że inspiratorem pobicia zawodników był prezes stołecznego klubu Burno de Carvalho, nie są przesadzone.
Carvalho nie musiał bezpośrednio zlecać pobicia piłkarzy. Wystarczy prześledzić jego ostatnie publikacje na portalach społecznościowych i niesłuszną krytykę pod adresem graczy, aby uznać to za zachęcanie do agresji wobec zawodników – powiedział Miguel Pinto, jeden z kibiców Sportingu Lizbona.
Dodajmy, że prezes klubu stwierdził po wtorkowym pobiciu, że przestępstwo stanowi integralną część codziennego życia. Gołym okiem możemy zobaczyć, że coś jest nie halo.
Dziennik Record ustalił w piątek tożsamość osoby, która pomogła wywieźć z ośrodka treningowego przywódców grupy, która pobiła piłkarzy. Gazeta opublikowała zdjęcie właściciela auta, którym okazał się znajomy Brundo de Carvalho. Według policji zatrzymano 23 z około 50 chuliganów, którzy zaatakowali zawodników i członków sztabu szkoleniowego, w tym trenera Jorge’a Jesusa. Największe obrażenia odniósł Bas Dost, który został uderzony w głowę metalowym przedmiotem.
After missing out on CL qualification, 50 ultras broke into Sporting Lisbon's training ground yesterday, attacking players & destroying changing rooms. Top scorer Bas Dost needed 6 stitches, after being hit with belts. Players are now refusing to play in this weekend's cup final. pic.twitter.com/mnFdZT2oVU
— Ball Street (@BallStreet) May 16, 2018
Sporting w finale zmierzy się z CD Aves. LVBet za wygraną lizbończyków płacą po kursie 1.46, gdy ten na ich rywali wynosi 6.80. Remis został wyceniony na 3.95.