Swansea Łukasza Fabiańskiego wygrała drugi mecz z rzędu. I to z nie byle kim – tydzień temu ich ofiarą padł Liverpool, a teraz Arsenal. Piłkarze Jurgena Kloppa tym razem nie sprawili niemiłej niespodzianki kibicom i pewnie wygrali z Huddersfield.
Osiem dni temu Swansea pokonało na własnym stadionie Liverpool, a teraz podejmowało kolejną drużynę z pierwszej szóstki tabeli Premier League – Arsenal. Kanonierzy po trzech meczach bez porażki w końcu wygrali w ostatniej kolejce, a teraz mieli nadzieje na kolejny komplet punktów.
Piłkarze Arsene'a Wengera mieli przewagę posiadania piłki, ale gospodarze postawili im twarde warunki. Prowadzenie objęli jednak goście. W 33. minucie Mesut Ozil świetnie wypatrzył Nacho Monreala, który wbiegł w pole karne i zamienił podanie Niemca na bramkę.
Minutę później było już jednak 1:1. Ładnym podaniem w uliczkę popisał się Alfie Mawson, a Sam Clucas pokonał Petra Cecha.
W 61. minucie stało się coś niezrozumiałego. Shkodran Mustafi pod naciskiem rywala podał do Cecha, a ten nie trafił czysto w piłkę. Dopadł do niej Jordan Ayew i dał prowadzenie gospodarzom! Minutę wcześniej po raz pierwszy w koszulce Arsenalu na murawie pojawił się Henrich Mychitarian.
Nice to see Cech hates arsenal as much as the rest of us pic.twitter.com/97uSYsJ7Gg
— SG (@KingOfKorriban) January 30, 2018
Arsenal utrzymywał się przy piłce, ale grał bez ładu i składu. Łukasz Fabiański nie miał wiele do roboty, a gdy już trzeba było interweniować, to robił to pewnie.
W 86. minucie padł gol… ale ponownie dla gospodarzy. Błąd popełnił Monreal, który chcąc wybić piłkę nie trafił w nią. Akcję Swansea zakończył Clucas i ustalił wynik na 3:1. Drużyna Fabiańskiego odbiła się od dna wygrywając dwa mecze z rzędu z zespołami z pierwszej szóstki Premier League!
Piłkarze i kibice Liverpoolu przeżywali ostatnio prawdziwy rollercoaster emocji. Najpierw wygrana ze zdecydowanym liderem Premier League, Manchesterem City, a potem porażka z zamykającą tabelę Swansea. W meczu z Huddersfield wszystko miało wrócić do normalności.
W 26. minucie prowadzenie drużynie Jurgena Kloppa dał Emre Can, który popisał się pięknym strzałem z dystansu, a przed przerwą na 2:0 podwyższył Roberto Firmino. Brazylijczyk wpadł w pole karne i pozwolił wszystkim myśleć, że będzie zgrywał do środka, a jednak ku zaskoczeniu wszystkich zdecydował się na strzał z bardzo ostrego kąta i umieścił piłkę w bramce.
How did Bobby score from there?!? ? pic.twitter.com/JGAQFAMu7Z
— Liverpool FC (@LFC) January 30, 2018
W 77. minucie Mohamed Salah wykorzystał rzut karny i podwyższył wynik na 3:0. Więcej goli już w tym meczu nie padło i przynajmniej do jutra Liverpool zrównał się z punktami z Chelsea Londyn.
Wtorkowe mecze Premier League:
Swansea – Arsenal 3:1 (1:1)
(Clucas 34′, 86′, Ayew 61′ – Monreal 33′)
West Ham – Crystal Palace 1:1 (1:1)
(Noble 43′ – Benteke 24′)
Huddersfield – Liverpool 0:3 (0:2)
(Can 26′, Firmino 45′, Salah 77′ karny)