Poznajcie finalistów mundialu – Australia

0

Australia będzie jedną z większych zagadek nadchodzących mistrzostw świata. Nie dość, że jest to zespół dość egzotyczny dla polskich kibiców, to jeszcze w ostatnim półroczu nastąpiło w nim sporo zmian. Przede wszystkim zespół ten od stycznia ma nowego szkoleniowca. Ange Postecoglou, który wywalczył awans do rosyjskiego turnieju, zastąpił Bert van Marwijk.

Jak mogliście się już przeczytać w cyklu “Poznajcie finalistów mundialu” holenderski szkoleniowiec również awansował do mistrzostw świata. Dokonał tego z drużyną Arabii Saudyjskiej, ale w wyniku konfliktu z tamtejszą federacją nie przedłużył kończącego się kontraktu. Australijczycy już podczas poprzedniego mundialu pokazali, że grać w piłkę potrafią. Co prawda Socceroos przegrali wszystkie mecze w grupie, ale spotkania z ich udziałem były emocjonującymi widowiskami. Przegrana 1:3 z Chile, czy porywający mecz z Holandią, w którym prowadzili z późniejszym brązowym medalistą mudnialu, Holandią 2:1. Ostatecznie przegrali co prawda 2:3, ale wstydu swoim kibicom nie przynieśli. Mundial w Brazylii był chyba przełomowym wydarzeniem dla australijskiego futbolu. Gracze tego zespołu uwierzyli, że są pełnowartościową ekipą i już rok później sięgnęli po Puchar Azji.

Jednak wydawałoby się dobrze naoliwiona maszyna zaczęła zgrzytać podczas kwalifikacji do mistrzostw świata w Rosji. Australia co prawda do nich awansowała, ale styl prezentowany przez drużynę Postecoglou pozostawiał wiele do życzenia. Całe eliminacje to droga przez mękę. Socceroos remisowali masę spotkań. Jednak zagrali najpierw w barażu w strefie Oceanii dopiero po dogrywce zwyciężając z Syrią, a w baraży międzykontynentalnym pokonali w dwumeczu Honduras.

Po objęciu posady, Bert van Marwijk zrezygnował z grania trójką obrońców, powracając do tradycyjnego 4-2-3-1. Zespół w mistrzostwach świata ma przede wszystkim pilnować dostępu do własnej bramki. Już w meczach towarzyskich z Norwegią i Kolumbią było widać, że nawet boczni obrońcy nie zapędzają się za często pod pole karne rywala. Warto pamiętać, że holenderski szkoleniowiec podpisał umowę obowiązującą podczas mistrzostw świata w Rosji. Należy spodziewać się, że taktyka jego ekipy będzie prosta. Dobra obrona i szybkie przeniesienie piłki w pinie, do skrzydłowych, którymi w wyjściowym składzie zapewne będą: Mathew Leckie i Robbie Kruse.

Kto może błysnąć?

Andrew Nabbout. Dwa lata temu, obecnie 25-letni napastnik, był na początku kariery . Po niezwykle udanym sezonie w barwach Newcastle Jets przeniósł się J-League, do Urawa Red Diamonds. W 2018 roku rozpoczął przygodę z kadrą. Może okazać się, że zobaczymy go w ataku Socceroos. Wszystko dlatego, że dotychczasowa dziewiątka Australii – Tomi Jurić, wciąż dochodzi do pełnej sprawności po niedawno odniesionej kontuzji. Nabbout jest silny, bardzo pracowity i potrafi zachować spokój pod bramką rywala. Drugim jest 19-letni Daniel Arzani. Pomocnik Melbourne City jest po bardzo udanym sezonie w A-League. 18 spotkań, dwa gole, to jak na nastolatka wynik więcej niż przyzwoity. Potrafi zagrać nieszablonowo, znaleźć dziurę w skomasowanej obronie. Jednak czy Australijczycy napotkają takową w Rosji?

Kto może rozczarować?

Wydaje się, że nie ma jednego gracza, który może kompletnie zawieść w Rosji. Jednak kibice reprezentacji Australii obawiają się jak zagra duet Tom Rogic – Aaron Mooy. W ostatnim czasie świetnie radzą sobie na poziomie klubowym, jednak kibice Socceroos mają wątpliwości czy ich ulubieńcy nie okażą się tamtejszymi odpowiednikami angielskiej pary Frank Lampard – Steven Gerrard, która mimo bycia świetnymi jednostkami, nie za bardzo potrafiła grać obok siebie na boisku, nie umiała odpowiednio współpracować, znaleźć wspólnego języka. Może się okazać, że Marwijk poświęci właśnie Rogicia i postawi na kogoś z dwójki Jackson Irvine (Hull City) – Massimo Luongo (QPR).

Gdzie zajdzie Australia?

Cel postawiony przed Marwijkiem to wyjście z grupy. Wówczas można byłoby mówić o dużym sukcesie tej reprezentacji. Jednak nie oszukujmy się. Peru, a zwłaszcza Dania i Francja nie będą ekipami, z którymi Australia będzie mogła nawiązać równorzędną walkę w Rosji. Kibice Socceroos pocieszają się jednak, wspominając mundial w Brazylii, że ich ulubieńcy mieli w grupie Hiszpanię, Holandię i Chile, czyli rywali teoretycznie silniejszych. Co prawda przegrali wszystkie mecze w tej fazie, ale pokazali się z bardzo dobrej strony. Atutem reprezentacji Australii może być brak presji. Oni nic nie muszą. Chcą zagrać i zaprezentować się z jak najlepszej strony. Wydaje się jednak, że rozgrywki zakończą na fazie grupowej turnieju.


Australia swój pierwszy mecz mundialu rozegra 16 czerwca, kiedy to zmierzy się z Francją, która jest zdecydowanym faworytem tego starcia.  LVBet za wygraną Trójkolorowych proponuje kurs: 1.25. Dużą kasę mogą zarobić ci, którzy postawią na Australię. Kurs jaki proponuje bukmacher to : 13.00.

Odbierz 20 PLN bez depozytu!

LvBet bonus 20 zł

Poprzedni artykułRoberto Firmino – Sergio Ramos zachował się idiotycznie
Następny artykułKamil Glik już po badaniach. Opuścił szpital w kiepskim nastroju