Łukasz Piszczek w styczniu wróci do treningów

0

Łukasz Piszczek zakończył już pierwszą część rehabilitacji po uszkodzeniu więzadeł w kolanie i wrócił do piłkarskich treningów. Reprezentant Polski zdradził, kiedy do powrotu na boisko zacznie przygotowywać się razem z drużyną.

Łukasz Piszczek po raz ostatni na boisku pojawił się ósmego października 2017 roku – wtedy reprezentacja Polski zmierzyła się z Czarnogórą i zapewniła sobie awans na przyszłoroczne mistrzostwa świata. Dla wielu był to szczęśliwy dzień, ale do końca cieszyć się z sukcesu nie mógł właśnie Piszczek. Obrońca na przerwę zszedł z grymasem bólu na twarzy, a na drugą połowę już nie wyszedł.

Uszkodzenie więzadeł spowodowało, że reprezentant Polski stracił drugą część rundy jesiennej. Piłkarz w rozmowie z klubową telewizją Borussii Dortmund przyznał, że z jego zdrowiem jest zdecydowanie lepiej. 32-latek trenuje już z piłką, a także zdradził, kiedy wróci do zajęć z drużyną:

– Czuję się znacznie lepiej. Mogę biegać, kopać piłkę. Realizuję swój indywidualny program, ale ostatnio wziąłem udział w rozgrzewce zespołu. Mam nadzieję, że w tym roku jeszcze 1-2 razy poćwiczę z drużyną. W styczniu, jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, wrócę do treningów.

Borussia Dortmund jest w ogromnym kryzysie, co spowodowało zmianę na posadzie trenera. Petera Bosza zmienił jego imiennik – Peter Stoeger. Piszczek uważa, że przyczyną gorszej gry jego zespołu są problemy zdrowotne, które trapią kilku czołowych zawodników (poza Polakiem kontuzjowani są także Marco Reus, Mario Goetze, Gonzalo Castro, Maximilian Philipp i inni):

– Kontuzje wybiły nas z rytmu. Nie wygraliśmy tych meczów, które powinniśmy wygrać. Nasze problemy z każdym tygodniem pogłębiały się i dlatego sytuacja wygląda tak, jak wszyscy widzą.


ZAKŁAD BEZ RYZYKA 110 PLN + BONUS DO 400 PLN

Fortuna - większy bonus dla naszych Czytelników!

  1. Zarejestruj konto na Fortuna za pośrednictwem Gol.pl!
  2. Odbierz zakład bez ryzyka 110 PLN + bonus 100% do 400 PLN.
  3. Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
Poprzedni artykułCo dalej z Antoinem Griezmannem?
Następny artykułOd Shearera do Mięciela: “A little place like Kokomo…”