LOTTO Ekstraklasa – Szalony mecz w Zabrzu, bezradna Cracovia

0
igor-angulo

Sobotnie emocje w LOTTO Ekstraklasie rozpoczęły się o 15:30. W tym samym czasie rozegrano dwa ciekawie zapowiadające się spotkania – Bruk-Bet Termalica Nieciecza podejmował Cracovię, a Górnik Zabrze miał przełamać fatalną serię grając przed własną publicznością z Sandecją Nowy Sącz.

Wielka Sobota to nie tylko przygotowania do świątecznego obiadu i czas dla bliskich, ale także to co kochamy niemal tak jak rodzinę – mecze najlepszej ligi świata. Te w zasadzie nie zaskoczyły nas przebiegiem. W pierwszej części pojedynku Bruk-Betu Termaliki Nieciecza z Cracovią nie obejrzeliśmy zbyt wielu składnych akcji. Piłkarze myślami byli już chyba przy mazurkach i jajach w majonezie, ale o ważne punkty trzeba było przecież powalczyć. Najlepszą sytuację w pierwszej połowie stworzyli sobie gospodarze. Gabriel Iancu świetnie dośrodkował z rzutu wolnego, ale Bartosz Szeliga z trzech metrów nie zdołał trafić w bramkę.

W 34 minucie gry Rumun zdenerwowany nieporadnością kolegów zdecydował się na potężne uderzenie z dystansu, ale i tym razem Michal Pesković nie musiał interweniować. Najważniejszą i niestety bardzo przykrą informacją z pierwszej części tego widowiska była poważnie wyglądająca kontuzja Damiana Dąbrowskiego. Reprezentant Polski niedawno wrócił na boisko po wyleczeniu urazu, a wszystko wskazuje na to, że znów czeka go długa przerwa.

Po zmianie stron bardziej aktywne w ofensywnie wciąż były “Słoniki”, które w 67 minucie gry w końcu trafiły do siatki. Gabriel Iancu znów popisał się bardzo dokładnym dośrodkowaniem, Rafał Grzelak zgrał piłkę głową do Vladislavsa Gutkovsika, ale Łotysz w momencie podania był na pozycji spalonej i bramka nie została uznana.

Gospodarze jednak się nie poddawali i w końcu dopięli swego. Szymon Pawłowski zdołał utrzymać piłkę w boisku, zdecydował się na indywidualną akcję i w sytuacji sam na sam pokonał bezradnego Michala Peskovicia.

Podopieczni Michała Probierza po starcie bramki nie ruszyli do przodu, a na murawie wciąż dominowali gospodarze. “Pasy” nie były w stanie przedostać się pod bramkę rywali, a ich bezradność w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry wykorzystał Samuel Stefanik. 26-latek z zimną krwią wykorzystał kontratak Termaliki i ustalił wynik spotkania – “Słoniki” notują bardzo ważne zwycięstwo i mają szansę na odskoczenie od strefy spadkowej.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Cracovia 2:0 (0:0)

1:0 Szymon Pawłowski 78′

Górnik regularny, ale bez zwycięstwa

Nieco więcej działo się podczas meczu wciąż walczącego o mistrzostwo Polski Górnika Zabrze z Sandecją Nowy Sącz. W tym spotkaniu jednak również byliśmy świadkami głównie poważnych kontuzji i przymusowo z boiska musieli zejść Michał Koj oraz Łukasz Wolsztyński. W ich miejsce Marcin Brosz desygnował Adriana Gryszkiewicza i Daniego Suareza.

Pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie gospodarze. W 24 minucie gry Łukasz Wolsztyński popisał się świetnym prostopadłym podaniem do Igora Angulo, a ten próbował zejść z piłką do środka. W ostatniej chwili jednak swój zespół ofiarnym wślizgiem uratował Dawid Szufryn. Hiszpan w ostatnich dziewięciu ligowych spotkaniach nie wpisał się na listę strzelców i fatalna passa ewidentnie zaczęła go frustrować. Doświadczony napastnik na tyle łaknie bramek, że w meczu z Sandecją pokonał bramkarza rywali strzałem ręką – to podczas konsultacji z system VAR dojrzał oczywiście Szymon Marciniak, który pokazał 34-latkowi żółty kartonik za tę próbę. Trzeba przyznać, że gwiazdor Górnika wyeliminował się z kolejnego ligowego meczu w idiotyczny sposób.

W przerwie meczu trenerskim nosem popisał się Kazimierz Moskal – na drugą połowę na murawę nie wyszedł już Jakub Grić, a w jego miejsce na boisku zameldował się Wojciech Trochim. Doświadczony pomocnik na zdobycie bramki potrzebował raptem 11 minut. Wtedy to Pawło Ksionz przeprowadził świetny rajd lewą stroną boiska i niemal z linii końcowej świetnie wypatrzył niepilnowanego kolegę z drużyny.

Gospodarze na ruszenie do ataku czekali chyba do straty bramki. Ich gra po trafieniu Wojciecha Trochima zaczęła wyglądać zdecydowanie lepiej i już osiem minut później Damian Kądzior był bliski zdobycia bramki. Po strzale reprezentanta Polski piłka odbiła się jednak od słupka i Michał Gliwa wciąż mógł cieszyć się z czystego konta. Nie na długo jednak – w końcówce meczu do roboty wziął się bowiem Dani Suarez. Hiszpański obrońca najpierw wywalczył rzut karny, który pewnie wykorzystał Igor Angulo, a chwilę później wykorzystał dośrodkowanie rodaka i gospodarze w ciągu kilku minut niespodziewanie wyszli na prowadzenie.

Brak emocji w pierwszej części gry piłkarze obu stron zdecydowanie odpłacili nam tym, co działo się po przerwie. Gdy wydawało się już, że gospodarze pójdą za ciosem i w końcu zdobędą komplet punktów, Sandecja doprowadziła do wyrównania. Jakub Bartosz ruszył prawą stroną boiska i zgrał piłkę przed bramkę, a Alexandar Kolev nie pomylił się w dogodnej sytuacji i pokonał Wojciecha Pawłowskiego.

Do końca meczu żaden zespół nie zdołał już przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść i Górnik Zabrze zanotował trzeci remis 2:2 z rzędu. Beniaminek LOTTO Ekstraklasy wciąż nie przełamał fatalnej passy meczów bez wygranej i wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie mu się to nie uda. Łatwiejszych spotkań niż starcie u siebie z ostatnią drużyną ligi w końcu nie będzie!

Górnik Zabrze – Sandecja Nowy Sącz 2:2 (0:0)

0:1 Wojciech Trochim 56′

1:1 Igor Angulo (rzut karny) 75′

1:2 Dani Suarez 79′

2:2 Alexandar Kolev 82′


Odbierz 20 PLN bez depozytu!

baner-lvbet-gol-728x90

Poprzedni artykułXherdan Shaqiri – Stoke nie pomógłby nawet Ronaldinho
Następny artykułByły reprezentant Anglii walczy o życie!