Przez większość spotkania Śląsk dominował na murawie, ale podopieczni Jana Urbana zwycięstwo nad Cracovią zapewnili sobie dopiero w końcówce meczu. Bramkę z rzutu karnego na wagę kompletu punktów zdobył Robert Pich.
W drugim piątkowym spotkaniu LOTTO Ekstraklasy spotkały się dwie drużyny, który do tej pory grały znacznie powyżej oczekiwań. Świetne okienka transferowe w wykonaniu włodarzy Śląska Wrocław i Cracovii do tej pory nie przekładało się na wyniki i oba zespoły oglądać mogliśmy w dolnej połowie tabeli. Ostatnie tygodnie nie były udane zarówno dla Śląska, jak i dla Cracovii i kibice tych dwóch zespołów długo nie mogli cieszyć się z kompletu punktów wywalczonego przez swoich ulubieńców.
Poniżej 2 średniaki i niewypały ligowe. Ciekaw jestem czy są jeszcze ludzie wierzący w te dwa projekty… #ŚLACRA pic.twitter.com/ipsFU77k19
— Wiktor Jermak (@WiktorJer) August 25, 2017
Od początku spotkania bardziej zmotywowani do przełamania złej passy wydawali się być gospodarze. Podopieczni Jana Urbana od pierwszego gwizdka arbitra przejęli inicjatywę i dążyli do wyjścia na prowadzenie. Pierwszą naprawdę dogodną sytuację Śląsk stworzył po 18 minutach gry. Djorde Cotra po raz kolejny udowodnił, że jego wielkim atutem są celne, ostre dośrodkowania, a ze świetnego dogrania kolegi nie skorzystał Igor Tarasovs. Były gracz Jagiellonii wyskoczył najwyżej w polu karnym rywali, ale po jego strzale piłka przeleciała nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Grzegorza Sandomierskiego.
Śląsk dalej utrzymywał się przy piłce i nie dawał Cracovii szans na rozwinięcie skrzydeł. Atak pozycyjny w wykonaniu drużyny z Wrocławia nie wyglądał jednak zbyt dobrze i gra przez większość czasu toczyła się w środku pola. W 36 minucie spotkania ciężar gry wzięli na siebie doświadczeni piłkarze Śląska i przerwali trwający od kilkunastu minut marazm. Precyzyjnym dośrodkowaniem popisał się Łukasz Madej, a Arkadiusz Piech udowodnił, że nie potrzeba wielu centymetrów, by zdobywać bramki po strzałach głową.
W końcówce pierwszej połowy gospodarze myślami byli już w szatni i najprawdopodobniej czekali na odprawę trenera Urbana. Fatalną stratę i brak skupienia rywali wykorzystała Cracovia. W drużynie gości w roli centrującego wystąpił Jaroslav Mihalik, a bramkę głową zdobył Mateusz Wdowiak.
Gole głową dzisiaj: Piech 171 cm, Wdowiak 174 cm
Just @_Ekstraklasa_ things
— Kamil Jagodyński (@KJagodynski) August 25, 2017
Zabójcza końcówka
Druga połowa spotkania stała pod znakiem braku założeń taktycznych, wielu dośrodkowań, długich zagrań do napastników i sporej liczby fauli. Śląsk nie potrafił już dominować na murawie, a coraz częściej do głosu dochodziły “Pasy”. Najbardziej aktywnym graczem gości był asystujący przy wyrównującej bramce Jaroslav Mihalik. Słowak sprawiał wiele problemów defensorom Śląska, a także decydował się na próby zaskoczenia Wrąbla z dystansu. Te jednak nie były na tyle dobre, by pokonać młodzieżowego reprezentant Polski.
Z drugiej strony najwięcej wiatru robił Michał Mak, który bardzo często szukał dośrodkowań ze skrzydeł, a w 58 minucie spotkania sam miał świetną okazję do zdobycia bramki. Pomocnik Śląska zupełnie niepilnowany otrzymał piłkę na linii pola karnego, ale w niezbyt trudnej sytuacji oddał bardzo niecelne uderzenie. Dziesięć minut później Mak świetnie zagrał w pole karne do Chrapka, ale piłka po strzale byłego gracza Lechii trafiła w twarz Grzegorza Sandomierskiego i nie wpadła do bramki.
W końcowych minutach przewaga Śląska rosła. Dobra forma golkipera Cracovii wskazywała jednak, że oba zespoły po raz kolejny w tym sezonie zanotują remis. Sandomierski dokonywał w bramce prawdziwych cudów, ale w 88. minucie spotkania ostatecznie skapitulował. Szymon Marciniak po konsultacjach stwierdził, że Sylwester Lusiusz, który pojawił się na murawie sześć minut wcześniej, faulował w polu karnym rywala, a jedenastkę pewnie wykorzystał Robert Pich. Śląsk ostatecznie pokonał Cracovię i dzięki kompletowi punktów chociaż na chwilę wyskoczył z dolnej połówki tabeli.
Śląsk Wrocław – Cracovia 2:1 (1:1)
1:0 Arkadiusz Piech 36′
1:1 Mateusz Wdowiak 45+2′
2:1 Robert Pich (rzut karny) 88′