LOTTO Ekstraklasa: Gol w doliczonym czasie gry uratował Bruk-Bet Termalicę

0
Bruk-Bet Termalica

Choć Śląsk Wrocław i Bruk-Bet Termalica Nieciecza wypracowały sobie wiele dogodnych okazji do zdobycia bramki, to ich starcie zakończyło się remisem 1:1. Obie drużyny odniosły do tej pory tylko jedno zwycięstwo w lidze i po pięciu kolejkach zajmują miejsca w dolnej połowie tabeli.

Faworytem tego spotkania był Bruk-Bet. Podopieczni Mariusza Rumaka w poprzedniej kolejce pokonali Legię Warszawa, a w środku tygodnia awansowali do 1/8 finału Pucharu Polski. To właśnie osoba obecnego trenera niecieczan łączy obydwa zespoły. Rumak był bowiem trenerem Śląska od marca do grudnia ubiegłego roku.

W Śląsku doszło przez ten czas do rewolucji kadrowej, ale trener Bruk-Betu i tak zdołał odpowiednio ustawić swoją drużynę przeciwko byłemu zespołowi. Już w 9. minucie zakotłowało się w polu karnym Śląska Wrocław i piłkę z linii bramkowej musiał wybijać Piotr Celeban. Najlepszą okazję w pierwszej połowie do strzelenia bramki miał w 23. minucie Mateusz Kupczak. Pomocnik Bruk-Betu stał pięć metrów od bramki, a mimo to jego strzał poszybował nad poprzeczką. Chwilę wcześniej jeszcze większy błąd popełnił Jakub Wrąbel, który wyszedł z bramki, ale nie zdołał złapać piłki, która spadła właśnie pod nogi Kupczaka. Bramkarz Śląska mógł odetchnąć z ulgą, że cała drużyna nie została skarcona za jego pomyłkę.

Zepsuty jubileusz

Śląsk zaczął nabierać wiatru w żagle od około 25. minuty. Bardzo aktywny był Jakub Kosecki, który popisał się kilkoma niekonwencjonalnymi zagraniami. Poważne sygnały ostrzegawcze gospodarze wysłali w kierunku Bruk-Betu tuż przed przerwą, kiedy w odstępie trzech minut groźnie uderzali Piotr Celeban, Marcin Robak i wspomiany już Kosecki. Ze strzałami dwóch pierwszych poradził sobie Jan Mucha, który rozgrywał dzisiaj setny mecz w Ekstraklasie, natomiast próba Koseckiego była minmalnie niecelna.

Pierwsza połowa stała na wysokim poziomie, ale zabrakło w niej bramek. Po zmianie stron piłkarze Śląska potrzebowali tylko sześciu minut, aby objąć prowadzenie. Asystę zanotował Kosecki, natomiast na listę strzelców w drugim meczu ligowym z rzędu wpisał się Marcin Robak, przypominając wszystkim, że w zeszłym sezonie to właśnie w jego ręce trafiła korona króla strzelców. Snajper Śląska zepsuł tym samym jubileusz Musze, który na pewno miał wielką nadzieję, że w swoim setnym występie zanotuje czyste konto. Przy strzale Robaka nie miał jednak zbyt wiele do powiedzenia.

Zmiany pokrzyżowały plany

Ponad jedenaście tysięcy widzów miało powody do radości, ale czekały ich jeszcze długie minuty niepokoju. Po stracie bramki Bruk-Bet ruszył do ataku, ale nie był w stanie stworzyć sobie tak dogodnych sytuacji jak na początku spotkania. Świetną szansę do podwyższenia prowadzenia miał za to Śląsk. W 81. minucie fatalnie spudłował Arkadiusz Piech, który pojawił się murawie wraz z początkiem drugiej połowy.

Dwie minuty później boisko musiał opuścić Jakub Kosecki, który bez wątpienia należał do najlepszych zawodników na boisku. Trener Jan Urban musiał dokonać drugiej wymuszonej zmiany, ponieważ wcześniej kontuzji doznał Dragoljub Srnic. Problemy zdrowotne gospodarzy spowodowały, że Urban w końcowej fazie meczu nie miał już żadnego pola manewru. Uciekła też możliwość roszady w doliczonym czasie gry, dzięki której Śląsk zaoszczędziłby trochę czasu, który płynął na ich korzyść.

Wydawało się jednak, że wszystko skończy się po myśli gospodarzy, którzy już witali się z gąską. W piątej minucie doliczonego czasu gry na ziemię sprowadził ich jednak Kamil Słaby. Po rzucie wolnym piłka trafiła pod jego nogi, a on huknął pod poprzeczkę i zapewnił swojej drużynie jeden punkt.

Obie drużyny po pięciu kolejkach mają na swoim koncie po pięć punktów. To tylko jedno oczko więcej od Pogoni Szczecin, która znajduje się w strefie spadkowej. Do pierwszej w tabeli Wisły Kraków oba zespoły tracą natomiast po siedem punktów.

Śląsk Wrocław- Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:1 (0:0)

1:0 Marcin Robak 51′

1:1 Kamil Słaby 95′

Poprzedni artykułKalinić kolejnym napastnikiem Milanu
Następny artykułLiga Mistrzów – świetny mecz w Hoffenheim, piękny gol na Cyprze