Jednym z największych problemów drużyn. które w styczniu są zagrożone spadkiem z Premier League, jest brak bramek, a raczej ich mała liczba. To jest, jak to mówią: najtrudniejsza rzecz w futbolu. Tak więc pozyskanie napastnika jest czymś, co według menadżera i kibiców jest czynnikiem, który ma poprawić grę zespołu.
Wielu napastników podczas zimowego okienka transferowego będzie łączonych z przeprowadzką do Premier League. Jednak znalezienie tego, który faktycznie zmieni sytuację zespołu, może być trudne. Szczególnie, że liczba bramek zdobytych przez niego w innym miejscu często jest myląca.
Rob Mackenzie musiał sprawić czoła tym wyzwaniom. W przeszłości pracował w Leicester City, Tottenhamie czy Derby Country. Jest świadom ryzyka związanego z tym zadaniem. Bez względu na to, jak dokładny jest proces sprawdzenia gracza, nie ma gwarancji, że on odniesie sukces.
Znaczenie kontekstu
– Kupując graczy z mniejszych lig, typowe jest, że ich ofensywne wyniki po przyjściu do Premier League są zdecydowanie słabsze. Jest to związane ze zmieniającymi się okolicznościami, w których ich wydajność jest inna – mówił Mackenzie.
– Wyróżniający się gracze z tych lig najczęściej grają w dominujących zespołach. To powoduje, że mają więcej dotknięć piłki, więcej szans na zdobywanie bramek. Ich weryfikacja ma miejsce wtedy, gdy przenoszą się do przeciętnego klubu z Premier League. Wtedy ma mniej kontaktów z piłką, gra toczy się szybszym tempem i jest więcej fizyczności – wtedy powtórzenie wydajności z poprzedniego klubu jest trudne – kontynuował.
Fiodor Smołow jest dobrym tego przykładem – w styczniu wiąże się go z wieloma klubami z Premier League i nie ma się co temu dziwić – zdobył 35 bramek w ostatnich 46 występach w Krasnodarze. Strzelał gole w Lidze Europejskiej czy w reprezentacji Rosji przeciwko Hiszpanii. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to interesująca opcja transferowa.
– Tu nie chodzi o to, czy Smołow jest utalentowanym graczem, bo co do tego nie ma wątpliwości. Chodzi o zrozumienie kontekstu, który otacza jego możliwości, jakich doświadczył w Rosji. Czy będzie w stanie grać na tak dobrym poziomie w drużynie, która rzadziej będzie przy piłce.
Dlatego pojawia się pytanie, czy Smołow odnalazłby się w Manchesterze United, który w tym sezonie nie dominuje i często oddaje “piłeczkę” rywalom? To się wiąże z mniejszą ilością kontaktów z piłką, a także mniejszą ilością szans na zdobywanie bramek.
Smołow wydaje się być świadom ryzyka – ostatnio zdradził, że odmówił przenosin do West Ham United ze względu na ich system gry, który jest obronny. Poza tym on tylko raz grał poza Rosją – w Feyenoordzie, gdzie spisywał się kiepsko. Jego wątpliwości są uzasadnione.
Lekcje z przeszłości
Interesującym przykładem jest Konstantinos Mitroglou, który w styczniu 2014 roku podpisał kontrakt z Fulham. Grek w barwach tego klubu zagrał wyłącznie trzy razy i został uznany za niewystarczającego dobrego – mimo, iż wcześniej zdobył 89 goli w 199 meczach w swojej ojczyźnie.
Napastnik opuścił Fulham i potwierdził, że nie stracił instynktu strzeleckiego i dzięki zdobywaniu bramek na zawołanie w Olympiakosie Pireus zasłużył na przenosiny do Benfiki Lizbona. Podsumowując – strzela bramki dla wielkich klubów, a nie odnalazł się w przeciętnym Fulhamie.
Dyskusja nie powinna się toczyć na temat tego, czy Mitroglou to dobry zawodnik czy nie. Rozchodzi się tylko o jeden aspekt – czy zawodnik jest w stanie odnaleźć się w drużynie, która nie dominuje w danej lidze?
Wniosek
Czasami może się zdarzyć, że zawodnik nie dostanie tego samego rodzaju szans w nowym klubie, który znajduje się w innym miejscu ligowej hierarchii, niż jego poprzednia drużyna. Może się też zdarzyć, że jego fizyczne atrybuty i etyka pracy po prostu nie pasują do tej ligi.
Te kluby, które w tym sezonie zawodzą, znajdą się pod ogromną presją. Warto pamiętać, że najlepszymi transferami nie będą najdrożsi piłkarze, a Ci, którzy ze swoją rolą będą pasować do nowego zespołu.