Startuje uważana za jedną z najlepszych lig na świecie – Premier League. Jak to zawsze bywa przed rozpoczęciem zmagań pojawiają przewidywania odnośnie tego, kto zostanie mistrzem Anglii, które zespołu pożegnają się z najwyższym poziomem rozgrywkowym, kto będzie czarnym koniem, a kto rozczaruje. My spróbujemy wskazać kandydatów do sięgnięcia po prestiżowy tytuł najlepszego strzelca rozgrywek i nagrodę Golden Boot.
Harry Kane – Tottenham Londyn
Wszelakie rozważanie trzeba koniecznie rozpocząć od zawodnika, który został najlepszym strzelcem Premier League w dwóch poprzednich sezonach. Harry Kane, bo o nim mowa ma szansę stać się drugim zawodnikiem w historii najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii, który sięgnie po koronę króla strzelców trzy razy z rzędu. Jedynym, któremu do tej pory udała się ta sztuka jest Alan Shearer.
24-latni napastnik to prawdziwa maszynka do zdobywania goli. Jest przy tym niezwykle regularny. W każdym z ostatnich trzech sezonów Premier League zdobywał dwadzieścia i więcej bramek. Znalazł się tym samym w zacnym gronie. Tej sztuki wcześniej dokonało bowiem tylko trzech zawodników: wspomniany Alan Shearer oraz Thierry Henry i Ruud van Nistelrooy. Towarzystwo zatem wyborowe.
Harry Kane jest faworytem bukmacherów do zdobycia tego wyróżnienia. W trzydziestu ligowych spotkaniach poprzedniego sezonu zdobył 29 bramek, co patrząc przez pryzmat rozegranych minut, daje trafienie co 87,5 minuty. Napastnik reprezentacji Anglii w poprzednim sezonie oddał 110 strzałów, a prawie 53% z nich trafiało w światło bramki, a ponad 26% znalazło się w siatce rywali. Do tego Kane jest stałym wykonawcą rzutów karnych. Dzięki skutecznemu wykonywaniu jedenastek powiększył swój dorobek strzelecki o pięć oczek.
Romelu Lukaku – Manchester United
Największym konkurentem Kane'a będzie z pewnością Romelu Lukaku, czyli gracz, który w poprzednim sezonie zanotował 25 trafień. Belg jak powszechnie wiadomo zamienił w letnim oknie transferowym za 75 milionów funtów Everton na Manchester United. Jest on jednym z jedynie sześciu zawodników, którzy przed ukończeniem 24 lat zdobyli w Premier League 75 goli i więcej (strzelił 84 gole). Więcej w tym czasie strzelali jedynie Michael Owen (110), Robbie Fowler (106) i Wayne Rooney (86), a o sześć trafień mniej od reprezentanta Belgii ma nie kto inny jak Harry Kane (78).
Lukaku na zdobycie 25 bramek potrzebował 37 występów, co daje gola co niewiele ponad 130 minut. 24-letni napastnik w ciągu dwóch sezonów poprawił celność strzałów, która wzrosła z 45% do 50%.
Sergio Aguero – Manchester City
Kolejnym zawodnikiem, którego szanse na zdobycie korony króla strzelców ocenia się wysoko jest Sergio Aguero. Argentyńczyk od momentu, gdy w 2011 roku dołączył do Manchesteru City zdobył już 122 bramki w lidze. Żaden inny piłkarz nie zaliczył tylu trafień w tym okresie czasu. Najbliżej, ale wciąż ze sporą stratą w tej statystyce są Lukaku (85), Rooney (81) i Kane (78). Kun jest też jednym z pięciu zawodników w historii Premier League, który zdobył pięć goli w jednym spotkaniu. Dokonał tego w wygranym spotkaniu (6:1) przeciwko Newcastle United w sezonie 2015/16. Rok wcześniej sięgnął po Złotego Buta, zdobywając wówczas 26 bramek w lidze.
Sergio Aguero w poprzednich rozgrywkach był zawodnikiem, który oddał najwięcej strzałów na bramkę rywala – 139, które zamienił na 20 bramek. Jak można zauważyć Argentyńczyk, w porównaniu do konkurentów, potrzebuje więcej szans by pokonać bramkarza rywali.
Jednak są dwie sprawy, które mogą utrudnić 29-latkowi skuteczną walkę o koronę króla strzelców. Pierwszą z nich z nim są urazy. Co sezon powtarza się sytuacja z mnożącymi się drobnymi urazami. Przez to zawodnik nie może w pełni pokazać swoich ogromnych możliwości, czując dyskomfort, a także traci cenne minuty gry, a nawet całe spotkania. Drugą jest konkurent w składzie. Tu przechodzimy do kolejnego kandydata.
Gabriel Jesus – Manchester City
Reprezentant Brazylii po przybyciu do Anglii dość szybko stał się pierwszym wyborem Pepa Guardioli. W pierwszych trzech swoich meczach dla “Obywateli” trzykrotnie trafiał do siatki rywala. Wyglądało na to, że Aguero na dłużej wyląduje na ławce rezerwowych. Jednak w lutowym starciu z Bournemouth, Gabriel Jesus nabawił się urazu, który na dwa i pół miesiąca wyeliminował go z gry.
20-letni Brazylijczyk miał niesamowite statystyki. Pierwsze jego siedem strzałów w światło bramki dało aż pięć bramek! Skuteczność nieosiągalna dla żadnego ziemskiego gracza. Oczywiście był to wynik uzyskany na dość małej próbie, małej ilości spotkań, ale ten wyczyn z pewnością trzeba docenić. Ogólnie w pierwszym swoim sezonie w Europie zagrał jedynie w 10 spotkaniach Premier League strzelając w nich siedem goli.
Jednak w przypadku Gabriela Jesusa jak i Sergio Aguero może okazać się, że sprawdzi się powiedzenie: Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Obaj snajperzy mogą po prostu między siebie rozdzielić gole, w ten sposób, że żaden z nich nie sięgnie po koronę króla strzelców.
Alexandre Lacazette – Arsenal Londyn
Alexandre Lacazette może nie jest za dobrze znany fanom Premier League, ale to naprawdę kawał świetnego napastnika. W trzech kolejnych sezonach w Ligue 1 zdobywał ponad 20 goli (kolejno: 27, 21, 28). W poprzednim sezonie legitymował się najlepszą skutecznością wśród zawodników z pięciu najlepszych lig, którzy strzelili 25 i więcej goli. Ponad 33% z jego 84 strzałów lądowała w bramce rywali.
Oczywiście nie wiadomo jak zawodnik sprawdzi się w nowym otoczeniu, w nowej lidze, ale jego regularność i przede wszystkim partnerzy jakich będzie miał w Arsenalu dają duże podstawy ku temu by wierzyć, że Alexandre Lacazette znajdzie się w czołówce strzelców Premier League. Warto przypomnieć, że w poprzednim sezonie Alexis Sanchez i Mesut Ozil wykreowali kolegom aż 176 okazji do zdobycia gola.
Alvaro Morata – Chelsea Londyn
Postawa młodego Hiszpana będzie prawdziwą niewiadomą. Alvaro Morata można powiedzieć był opcją rezerwową Antonio Conte. Włoski szkoleniowiec bardzo zabiegał o sprowadzenie na Stamford Bridge, Romelu Lukaku, ale jego plany spełzły na niczym. Zdecydowano się zatem w trybie awaryjnym na transfer reprezentanta Hiszpanii.
Alvaro Morata ma świetne statystyki. Po dobrych sezonach w Juventusie, Real Madryt zdecydował się na skorzystanie z możliwości odkupu zawodnika i ściągnął go do stolicy Hiszpanii. Tam 24-letni napastnik mimo iż nie był pierwszym wyborem Zizu, legitymował się najlepszą skutecznością wśród wszystkich zawodników “Królewskich”. Strzelał gola co 88,7 minuty. Za jego plecami zostali Cristiano Ronaldo (gol co 101.7 minuty), Karim Benzema (174) i Gareth Bale (203.5). W Primera Division tylko Lionel Messi miał lepsze ratio od Moraty (gol co 76,5 minuty).
Jego postawa jest dla większości ekspertów i przede wszystkim kibiców Chelsea ogromną niewiadomą. Będzie ciążyła na nim olbrzymia presja, ale patrząc na to w jakich klubach grał dotychczas, można spodziewać się, że jej podoła, a kibice The Blues będą mieli dzięki Moracie wielokrotnie uśmiech na twarzach.
Sadio Mane – Liverpool
Kto może okazać się czarnym koniem wyścigu po koronę króla strzelców Premier League? Stawiamy, że Sadio Mane może spróbować namieszać w tej klasyfikacji. Senegalczyk rok wcześniej co prawda zdobył zaledwie 13 bramek. Jednak bardzo często grał jako skrzydłowy. Wielokrotnie pokazał jednak, że ma przysłowiowego nosa do strzelania goli. Mane opuścił też pięć ligowym spotkań z powodu udziału w Pucharze Narodów Afryki. Wiele zależy od tego jaką rolę widzi dla niego trener Jurgen Klopp, czy zaryzykuje wystawiając go bliżej środka ataku.
Wayne Rooney – Everton
Jeśli ktoś chce zaryzykować i jednocześnie przy tym nieźle zarobić, może wytypować jako przyszłego zdobywcę Złotego Buta, Wayne'a Rooneya. Za każdą postawioną złotówkę na tego zawodnika, w przypadku wygranej, można zgarnąć ponad sześćdziesiąt złotych!
31-letni napastnik wrócił na stare śmieci. Można było się spodziewać, że po zakończeniu przygody z Manchesterem United zobaczymy go jeszcze kiedyś w koszulce klubu z Goodison Park. Stało się to wcześniej niż przypuszczano. Everton zyskał niezwykle doświadczonego gracza, kogoś kto wie jak wygrywać Premier League. Bardzo prawdopodobne jest to, że w sezonie 2017/18 The Toffies mogą nieźle namieszać w czołówce. Ronney bardzo dobrze przepracował okres przygotowawczy, całkiem dobrze prezentował się w meczach przedsezonowych. Oby przełożyło się to na jego postawę w Premier League.