Po przegranym finale Ligi Mistrzów Jordan Henderson zachował się jak na prawdziwego kapitana przystało i wziął w obronę Lorisa Kariusa, przez którego Liverpool stracił dwie bramki.
Podopieczni Jurgena Kloppa szli jak burza przez kolejne etapy Ligi Mistrzów, ale w finale nie podołali Realowi, który zwyciężył 3:1 i po raz trzeci z rzędu sięgnął po Puchar Europy. Tuż po meczu Jordan Henderson nie ukrywał, że kontuzja Mohameda Salaha zdecydowanie wpłynęła na grę jego drużyny:
– Gdy Mo odniósł kontuzję, Real zaczął przejmować inicjatywę. Dobrze się spisaliśmy, zdołaliśmy utrzymać remis do przerwy. Pozostaliśmy w grze, udało nam się zdobyć bramkę wyrównującą i wierzyliśmy w zwycięstwo. Niestety, to nam się nie udało. Niektóre z bramek naszych rywali nie wpadłyby w żadnym innym meczu.
Jordan Henderson jako prawdziwy kapitan wziął w obronę winowajcę przy dwóch bramkach, Lorisa Kariusa, a także nie ukrywał, że o takim meczu będzie mu bardzo trudno zapomnieć:
– Nie widziałem pierwszej bramki dla Realu zbyt dokładnie, a przy strzale przewrotką Loris oczywiście nie mógł nic zrobić. Co do trzeciej bramki trzeba zauważyć, że piłka po uderzeniu Bale'a nabrała rotacji, to zawsze trudne dla bramkarza. Nie rozmawiajmy o Kariusie czy o jego ewentualnych błędach, tylko o nas jako zespole. Dotarliśmy tu razem i razem przegraliśmy. Mam nadzieję, że uda nam się o tym zapomnieć i zagramy w kolejnych finałach. Mamy fantastycznego trenera i zespół, musimy iść naprzód.
Mistrzostwa świata rozpoczną się już 14 czerwca, a według oferty przygotowanej przez bukmachera LvBet jego największym faworytem są Niemcy i Brazylijczycy, których triumf wyceniany jest na 5,50. Kolejni na liście są Francuzi, na których wygraną kurs wynosi 7,00.