Jarosław Jach w zimowym okienku transferowym nie mógł narzekać na brak zainteresowania – najpierw negocjował z Ingolstadt, a ostatecznie zdecydował się na przenosiny do Crystal Palace. Młodzieżowy reprezentant Polski podpisał z klubem z Selhurst Park 3,5-letnią umowę. Co ma do powiedzenia o swoich początkach w Premier League?
O transferze do Premier League…
– Taka okazja może trafić się raz w życiu. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym poszedł inną drogą, a propozycja z angielskiej ekstraklasy więcej by się nie pojawiła.
O Royu Hodgsonie…
– W trakcie spotkania z dyrektorem Crystal Palace usłyszałem, że na mój transfer naciskał przede wszystkim Hodgson. To zaszczyt! Skoro taka persona obdarza mnie zaufaniem, nie mogę zawieść. Zresztą już pierwszego dnia miałem okazję porozmawiać dłużej z trenerem. Pierwsza rada – w szatni nie mogę mieć żadnych kompleksów. Druga – nauczyć się jak najszybciej języka angielskiego.
O treningach…
– Intensywność jest w Anglii wyższa. Tyle że nie na tyle, abym nie dał sobie z tym rady. Pierwszy mój trening z nowymi kolegami dla nich był pierwszym po meczu z Arsenalem Londyn. Czyli był najcięższy. Nie miałem z tym problemu. Nie było widać różnicy między mną a resztą zespołu.
Sztab szkoleniowy poświęca mi naprawdę dużo czasu. Asystent Hodgsona stoi w trakcie treningów nieopodal mnie i cały czas mnie instruuje. To pomaga. Jestem dość inteligentnym gościem, szybko powinienem załapać nowy sposób grania.
O Premier League…
– Na pewno da się zauważyć, że skrzydłowi w polskiej lidze najczęściej szukają gry do końcowej linii boiska i dośrodkowania. W Crystal Palace wygląda to inaczej. Skrzydłowy zabiera się z piłką w pole karne i drybluje, nawet między dwoma-trzema zawodnikami. Jako obrońca, mam się czego tu uczyć. Przy takich piłkarzach mój poziomo sportowy zdecydowanie wzrośnie.
Muszę zwiększyć siłę. W Anglii przywiązuje się do tego dużą wagę. Po każdym treningu wszyscy zawodnicy zabierani są na siłownię. I to jest obowiązek, a nie wolny wybór piłkarza. Nieważne, ile trwał trening na boisku. Efekty takich zajęć widać potem na boisku. Nie przypadkiem zespoły z Premier League uchodzą za świetne pod względem fizycznym.
O Londynie…
– Hotel w którym na razie mieszkam znajduje się w centrum Londynu, więc mogę trochę pokręcić się po ulicach. Ma to swój cel. Klub chce, żebym jak najszybciej poznał miasto, zaadaptował się do życia w Londynie. Póki co jednak o ósmej rano wyjeżdżam do klubu. Tam jem śniadanie, trenuję, potem obiad. Po piętnastej wracam do hotelu, nadchodzi czas drzemki. Następnie porozmawiam trochę przez telefon, kolacja, odwiedziny spa i koniec dnia. Na razie Londyn widziałem tylko przez szybę samochodu.
O własnym samopoczuciu…
– Jestem gotowy na walkę o siebie w lidze angielskiej. Po pierwszych treningach na pewno od nikogo nie czuję się gorszym piłkarzem. Trener Roy Hodgson też jest ze mnie zadowolony. O tym, kto będzie grał, zadecydują detale.
Od dnia, w którym podpisałem kontrakt z Palace, chodzę mega uśmiechnięty. Nie ze względów finansowych, choć jasne jest, że zarabiać będę więcej niż w Polsce. Chcę trenować, budować pozycję, stawać się lepszym piłkarzem. Także po to, żeby nie stracić miejsca w reprezentacji Polski. Ktoś, kto mnie dobrze zna i zobaczyłby mnie teraz, stwierdziłby, że jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem.
Kolejny mecz Crystal Palace rozegra w sobotę, 10 lutego. Ich rywalem będzie Everton, które podejmie drużynę Jarosława Jacha na własnym stadionie. Gospodarze są lekkimi faworytami tego spotkania. LV Bet za zwycięstwo Evertonu oferuje kurs 2.40. Remis wyceniany jest na 3.20, a zwycięstwo gości na 3.10.