W lipcu ubiegłego roku Pep Guardiola zdradził, że pozyskanie przez Manchester City Edersona zakończyło jego dwuletnie oczekiwanie na współpracę z tym reprezentantem Brazylii.
Ederson nie miał łatwych początków, bowiem już w swoim debiucie popełnił błąd, który kosztował jego zespół utratę bramki w towarzyskim meczu przeciwko Manchesterowi United w Houston. Gola zdobył Romelu Lukaku, dla którego było to premierowe trafienie w barwach popularnych “Czerwonych Diabłów”.
Brazylijczyk był za ten błąd krytykowany oraz wyśmiewany, nazywano go także spadkobiercą Claudio Bravo, który słynął z tego, iż bronił bardzo niepewnie. Błąd Edersona sugerował, że Pep Guardiola ponownie się pomylił przy wyborze bramkarza.
Tak jednak nie jest – teraz, gdy Manchester City dominuje w Premier League, a już we wtorek rozpocznie zmagania w fazie pucharowej Ligi Mistrzów, chyba nikt nie kwestionuje decyzji Guardioli, który zdecydował się zaufać Edersonowi.
Ederson nie tylko rozwiązał problem City pomiędzy słupkami, ale także zmienił sposób postrzegania tej roli w tym zespole. Gdy Peter Schmeichel dołączył do Manchesteru United w 1991 roku, to on odmienił spojrzenie na grę bramkarzy. Był on swego rodzaju kimś więcej, niż bramkarzem – rozpoczynał akcje swojego zespołu, a dzięki jego szybkim reakcjom, był tym, który inicjował kontrataki swojego zespołu.
Przez to trenerzy wyruszyli do poszukiwania graczy, którzy będą w stanie wnieść do drużyny tyle co on, jednak szybko orientowali się, że będzie to bardzo trudne zadanie.
Teraz Ederson pokazuje, że może być tak ważny, jak Schmeichel – zrobiłby to wtedy, gdyby pomógł Manchesterowi City sięgnąć po cztery triumfy w tym sezonie. Zainteresowanie jego osoby Guardioli nie jest przypadkowe. Hiszpański szkoleniowiec przyznał, że zaczął śledzić jego poczynania odkąd młodzieżowy zespół Bayernu Monachium w sezonie 2015/2016 rywalizował w młodzieżowej Lidze Mistrzów z Benfiką Lizbona.
Ostrożność kibiców i ludzi związanych z Manchesterem City o pozycji bramkarza była spowodowana tym, że Claudio Bravo ich po prostu zawiódł. On nie potrafił grać nogami, a Guardiola od niego tego i tak wymagał. Chilijczyk miał być pierwszym zawodnikiem, który rozpoczyna atak. Tymczasem Ederson ma wszystko to, czego brakowało jego poprzednikowi. Jego statystyki to potwierdzają, w Premier League nie ma bramkarza, który tak dobrze gra nogami, a także tak często rozpoczyna udane akcje swojego zespołu.
Ederson could be better on the ball than 95% of Premier League defenders.
— Footy Accumulators (@FootyAccums) February 10, 2018
Przejdźmy jednak do najważniejszego, bo przecież bramkarza ocenia się za to, jak broni. W tym aspekcie także nie można się do niczego przyczepić – Ederson stracił zaledwie 20 bramek w 27 meczach rozegranych na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Anglii.
W najbliższych tygodniach, kiedy to zaczną się wszelakie plebiscyty dotyczące zmagań w tym sezonie, na liście nominowanych będą przewodzić piłkarze Manchesteru City: Leroy Sane, Raheem Sterling, Sergio Aguero, David Silva czy Kevin de Bruyne. Ederson ma swoich wielbicieli, ale nie m wątpliwości co do tego, że to strzelcy bramek najczęściej otrzymują właściwe uznanie.
Wiadomo jednak, że aby bić się o największe tytuły, to każdy zespół potrzebuje czegoś, co odróżnia ich od innych. Kimś takim jest Ederson, który daje Manchesterowi City to, czego potrzeba do wygrywania najważniejszych rozgrywek.
Nic dziwnego, że Guardiola od samego początku był zafascynowany Edersonem, a gdy on trafił pod jego skrzydła, to nie ukrywał ogromnego zadowolenia. W końcu pozyskał gracza, który ma wszystko, aby pozwolić swojej drużynie wejście na szczyt.