Numery na koszulkach aktualnie wydają się być nieistotne. I nie tylko dlatego, że niektórzy gracze zoptymalizowali je z zyskiem na osobistą markę. Co więcej – kiedyś mogły one służyć jako potwierdzenie tego na jakiej pozycji gra dany zawodnik, bądź były częścią tradycji czy kraju.
Manchester United oraz Liverpool zeszłego lata dostali “dziewiątki” – słynny numer, który różnie działa na różnych graczy. Popularne “Czerwone Diabły” wydały 75 milionów funtów na Romelu Lukaku. Tymczasem numer dziewięć w Liverpoolu otrzymał Roberto Firmino – było to związane z tym, że nowy nabytek, Mohamed Salah, przejął jego dawny numer.
W każdym przypadku w podejmowaniu decyzji czuło się coś świadomego. Lukaku do Manchesteru United przeniósł się jako “dziesiątka” Evertonu, ale w nowym klubie natychmiast dostał “dziewiątkę”. Pomimo, że wcześniej z nią grał Zlatan Ibrahimovic, który kilka dni później został ponownie zakontraktowany przez United. Firmino wziął numer, z którym wcześniej grał Christian Benteke. Jego przygoda z Liverpoolem nie należała do tych z rodzaju udanych.
Lukaku i Firmino w najbliższy weekend spotkają się na boisku – jako tradycyjna dziewiątka i fałszywa dziewiątka. Reprezentując dwie kontrastujące taktyki i sprzeczne nurty myśli. Obaj ze sobą sąsiadują w strzeleckich rankingach – Firmino ma 22 gole, 13 w rozgrywkach Premier League, a bilans Lukaku to 23 trafienia i 14 w lidze.
Obaj prezentują zgoła odmienne style – Lukaku działa jako najbardziej wysunięty zawodnik zespołu, a Firmino jest w centrum tercetu ofensywnego, w którym Salah oraz Sadio Mane często są ustawieni wyżej niż on.
Liczby wyraźnie ilustrują różnicę w ich stylu gry – Lukaku zdecydowanie więcej strzela, wygrywa o wiele więcej pojedynków główkowych. Tymczasem Brazylijczyk wymienia ze swoimi partnerami wiele podań. Ma więcej takich zagrań, które są określane mianem “kluczowych”. Jest bardziej wszechstronnym zawodnikiem – może grać jako ofensywny pomocnik, czy skrzydłowy – tego nie można powiedzieć o Belgu. Być może problem Brendana Rodgersa polegał na tym, że gracz z szerokim zestawem umiejętności może nie mieć cech definiujących. Tego kłopotu nie ma Jurgen Klopp, który w stu procentach wykorzystuje potencjał swojego zawodnika.
Przeciwieństwa się jednak przyciągają. Lukaku ma lepszą okazję do potwierdzenia swojej strzeleckiej formy, ale w ostatnim czasie poprawił grę poza polem karnym – potwierdzeniem tego jest jego sześć asyst w tym sezonie Premier League, a ma jeszcze dwa miesiące na poprawienie tego wyniku. Poprawa Firmino jest bardziej wybuchowa i bardziej rzeczywista.
Roberto Firmino, 17/18.
Enjoy. pic.twitter.com/iuYe8u5ucQ
— Anfield Express (@AnfieldExpress) March 2, 2018
Lukaku w poprzednim sezonie strzelił ponad dwa razy więcej bramek niż Firmino – Belg – 26, Firmino – 12. Teraz ich prywatna rywalizacja jest zdecydowanie bardziej wyrównana. Brazylijczyk zaoferował wymowną odpowiedź na potępiony argument, że Liverpool potrzebuje specjalistycznego napastnika. Dołączył do Iana Rusha, Robbiego Fowlera i Fernando Torresa, dostarczając 20 bramek w sezonie jako zawodnik noszący “dziewiątkę”.
Lukaku jest czwartym napastnikiem Manchesteru, który pokonał barierę 20 bramek – wcześniej byli to Ashley Cole, Dimitar Berbatov oraz Zlatan Ibrahimović. Żaden z nich nie zdobył 30 lub więcej goli. Może twierdzić, że wziął na siebie większy ciężar niż Firmino, a nie tylko z powodu oczekiwań generowanych przez jego cenę i skuteczną przeszłość. Nie ma przy sobie Salaha. Lukaku dostarczył swojej drużynie większy odsetek bramek.
Kluczowe jest jednak to, że Firmino zdecydowanie lepiej radzi sobie w kluczowych meczach. Lukaku jest jego przeciwieństwem i zdecydowanie łatwiej mu o bramki w starciach z niżej notowanymi rywalami. Jose Mourinho jest zadowolony z dyspozycji swojego napastnika, ale fakt, że Firmino zaliczył tak ogromny progres, iż ma tylko jedno trafienie mniej od niego, oznacza, że jest bardziej wartościowym graczem.