W nocy z czwartku na piątek Wayne Rooney został przyłapany na prowadzeniu samochodu na podwójnym gazie. Były reprezentant Anglii został co prawda zwolniony z aresztu, ale będzie musiał stawić się przed sądem. Datę rozprawy wyznaczono na 18 września, czyli dzień po spotkaniu Manchesteru United z Evertonem na Old Trafford.
Okazuje się, że to nie koniec kłopotów zawodnika. Od dawna wiadomo, że menadżer The Toffies, Ronald Koeman nie toleruje tego typu zachowań, że oczekuje od swoich piłkarzy pełnego profesjonalizmu. Wiadomość o występku Rooneya musiała go doprowadzić do białej gorączki. Holenderski szkoleniowiec nie ukrywał przed sezonem, że bardzo liczy na 31-latka. Miał on być nie tylko wzmocnieniem na boisku, ale przede wszystkim dzięki swojemu doświadczeniu, osiągnięciom w piłkarskiej karierze, miał się stać prawdziwym autorytetem dla licznych młodych zawodników w kadrze Evertonu.
We wtorek Koeman miał odbyć rozmowę wychowawczą z zawodnikiem. Wygląda jednak na to, że bez nagany się nie obejdzie. Rooney ma zostać ukarany odebraniem dwóch tygodniówek. Przejdzie mu koło nosa, bagatela 320 tysięcy funtów.
Zawodnika ostrzega też jeden z najlepszych psychoterapeutów w Anglii – Steve Pope.
– Rooney przejawia wszelakie oznaki, że może stać się nowym Paulem Gascoignem, albo co gorsza nowym Georgem Bestem. Oczywiście mówimy tu o ciemnej stronie życia, o popadnięciu w poważne kłopoty z nałogiem. Martwi też fakt, iż wygląda na to, że sam zawodnik nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Wayne potrzebuje teraz prawdziwego wsparcia z każdej strony, zarówno ze strony żony i najbliższych, jak i agenta, kolegów z klubu czy menadżera.