W zimowym okienku zazwyczaj dochodzi do mniejszych transakcji, wielkie transfery raczej są dokonywane w lecie. Tymczasem Barcelona w styczniu zdecydowała się na wydawanie dużych pieniędzy. Po tym, jak Philippe Coutinho został drugim najdroższym piłkarzem świata, do drużyny z Katalonii dołączył kolumbijski środkowy obrońca – Yerry Mina.
W porównaniu do kwoty, którą Barcelona zapłaciła za Philippe Coutinho, transfer Yerry'ego Miny może wydawać się tym z rodzaju małego kalibru. Kosztował on 11,8 miliona euro, ale jeszcze dwa lata temu, kiedy był warty zdecydowanie mniej, mogli go mieć u siebie za milion euro.
Mina swoją karierę kształtował w ojczyźnie, w kolumbijskim futbolu. Po debiucie w prowincjonalnym Deportivo Pasto, przeszedł do stolicy, gdzie bronił barw Independiente Santa Fe. Wyróżniał się w każdym aspekcie – grał świetnie w powietrzu, a także dawał defensywie niezwykle wysoką jakość.
Imponującą grę zaprezentował w trzech międzynarodowych rozgrywkach klubowych – dwóch Copa Libertadores i Copa Sudamericana, które wygrał z Santa Fe. Jedynym zaskoczeniem było to, że nie mówiono o nim w kontekście szybkich przenosin do jednego z europejskich klubów.
Gdyby był Brazylijczykiem albo Argentyńczykiem, z pewnością byłby szybciej zauważony i przetransferowany. Zamiast tego, po świetnym sezonie w Santa Fe, w 2016 roku przeszedł do Palmerias. Tam wkrótce dodał do swojej kolekcji kolejny tytuł.
Mina na swoim koncie ma także dziewięć występów w reprezentacji Kolumbii. Jest on ojcem sukcesów w udanej kampanii eliminacyjnej do mistrzostw świata, chociaż ogólnie przeszła ona po świecie małym echem. W eliminacjach zagrał pięć razy – Kolumbia z nim w składzie nigdy nie przegrała (trzy wygrane, dwie remisy) i aż cztery razy zachowała czyste konto.
Kolumbia mogłaby wywalczyć awans do mistrzostw świata z dużą łatwością, ale Mina nabawił się kontuzji, która wykluczyła go z gry na ostatnie cztery mecze. Właśnie częste kontuzje były istotne w kontekście tego, że wielkie europejskie kluby nie zdecydowały się na jego transfer wcześniej.
Istnieją dwa problemy, które mogą mieć miejsce, a najczęściej mają, gdy zawodnik przekracza Atlantyk. Pierwszym z nich jest tendencja do zbierania kartek – Mina w swoich trzech występach w eliminacjach otrzymał dwie kartki, przez co opuścił przegrany mecz z Barceloną. Zawodnik o takich parametrach, dodatkowo grający tak agresywnie – jego zawieszenia z powodu kartek zawsze są sporym ryzykiem.
Drugi problem to jego przydatność do zespołu, który uwielbia zaczynać akcje od obrony – w nim defensywni gracze muszą potrafić grać pod presją i podejmować rozsądne decyzje. Mina uwielbia grać do przodu, ale może się przydarzyć, że w strefie, gdzie każdy błąd jest bardzo kosztowny, on się po prostu będzie przytrafiać.
W przypadku zawodnika, który posiada taki potencjał, jego koszt nie należy do najwyższych. Mina odnosił wielkie sukcesy w poprzednich klubach i interesującym jest wyczekiwanie na to, jak będzie sobie radzić w Barcelonie.