Legia trzy razy grała w Niecieczy i trzy razy przegrała. Co prawda tym razem jej rywalem na tym stadionie nie był Bruk-Bet, a Sandecja, której rodzimy stadion jest w remoncie, ale mistrzowi Polski ponownie nie udało się wygrać.
Mistrzowie Polski przyjechali do Niecieczy m.in. bez kontuzjowanych Artura Jędrzejczyka, Michała Pazdana i Miroslava Radovicia, którzy w normalnych okolicznościach byliby pewni występu od pierwszej minuty. W zespole Sandecji z powodu urazów nie mogli natomiast zagrać Maciej Korzym i Aleksandar Kolew.
Legia walczy o utrzymanie się w czołówce tabeli, natomiast Sandecja desperacko walczy o każdy punkt, który oddali od niej widmo spadku. Od początku to drużyna z Warszawy dominowała, ale swojej przewagi nie potrafiła zamienić na klarowne sytuacje do zdobycia bramki.
Po długim okresie gry w defensywie Sandecja śmielej zaatakowała, a w 32. minucie miała świetną okazję. Wojciech Trochim dostał dobre podanie w polu karnym, ale uderzając z powietrza z pierwszej piłki posłał futbolówkę nad poprzeczką. Był to znak ostrzegawczy dla Legii, który jednak Wojskowi zignorowali.
Pierwsze fotki z Niecieczy #SANLEG ?➡️ https://t.co/tj87fuxgCI pic.twitter.com/Rp3GdD2aNu
— Legionisci.com (@LegionisciCom) December 2, 2017
I w 36. minucie Sandecja objęła prowadzenie. Po błędzie Inakiego Astiza piłka trafiła do Filipa Piszczka. Ten wpadł w pole karne i przytomnie odegrał przed bramkę, gdzie czekał już Trochim. Pomocnik gospodarzy położył Łukasza Brozia i Arkadiusza Malarza i strzelił na pustą bramkę.
Do końca pierwszej połowy wynik się nie zmienił. Legia była dominującą stroną, ale jeden kontratak wystarczył, żeby to Sandecja prowadziła. W przerwie Romeo Jozak zostawił w szatni Michała Kucharczyka, a na jego miejsce na boisku zameldował się Cristian Pasquato.
W drugiej połowie Legia dalej atakowała, ale nie mogła znaleźć sposobu na dobrze zorganizowaną defensywę gospodarzy. Na pomoc przyszedł jednak stały fragment gry. Rzut rożny wykonywał Guilherme, piłka po koźle trafiła do Macieja Dąbrowskiego, który strzałem głową umieścił ją w bramce. 1:1.
Obraz gry po wyrównującej bramce się nie zmienił. Legia walczyła o trzy punkty, ale w jej poczynaniach było widać wyraźną niemoc. Ponadto w 74. minucie Guilherme obejrzał drugą żółtą kartkę i osłabił swoją drużynę na ostatni kwadrans. I to miało się wkrótce zemścić.
W 81. minucie, po krótko rozegranym rzucie wolnym Maciej Małkowski dośrodkował w pole karne Legii. Arkadiusz Malarz już miał złapać piłkę, ale Michal Piter-Bućko uprzedził bramkarza i dał drugie prowadzenie Sandecji w tym meczu. Ponownie słabo zachował się również Astiz.
Malarz zrobił Wrąbla #SANLEG pic.twitter.com/0hzxQfmn0y
— Marcin Lechowski (@MarcinLechowski) December 2, 2017
Legia nie zwalniała tempa, ale ataki ewidentnie jej dzisiaj nie wychodziły. Gdy zaczęła się druga z trzech doliczonych minut mogło się wydawać, że dojdzie do ogromnej sensacji, ale wtedy po raz kolejny swój strzelecki instynkt pokazał Jarosław Niezgoda. Pasquato dośrodkował piłkę, a głową do bramki skierował ją napastnik Legii. Chwilę później mistrz Polski miał szansę nawet na zwycięstwo, ale Dąbrowski tym razem trafił tylko w słupek. Mecz zakończył się remisem 2:2, który w ogólnym rozrachunku zdecydowanie bardziej podobać może się Sandecji.
Emocje do samego końca, 1. raz w tym sezonie Niezgoda strzelił gola przy innym wyniku niż 0-0, ratując przy tym punkt Legii.
Statystyki #SANLEG pic.twitter.com/jFJ331LVLA
— EkstraStats (@EkstraStats) December 2, 2017
Sandecja Nowy Sącz – Legia Warszawa 2:2 (1:0)
1:0 – Wojciech Trochim 36′
1:1 – Maciej Dąbrowski 60′
2:1 – Michal Piter-Bućko 81′
2:2 – Jarosław Niezgoda 90'+2
ZAKŁAD BEZ RYZYKA 110 PLN + BONUS DO 400 PLN
- Zarejestruj konto na Fortuna za pośrednictwem Gol.pl!
- Odbierz zakład bez ryzyka 110 PLN + bonus 100% do 400 PLN.
- Szczegóły znajdziesz TUTAJ.