Kolejny dzień z Ligą Mistrzów za nami. W tym dniu nie zabrakło emocji, a największe hity dzisiejszego wieczora ani trochę nas nie rozczarowały. Zapraszamy do podsumowania meczów z grup H i G.
Tottenham zdobywa Signal Iduna Park
Bukmacherzy w meczu pomiędzy Borussią Dortmund a Tottenhamem nie widzieli zdecydowanego faworyta. Ciut większe szanse na zwycięstwo dawali jednak Niemcom. Zakłady bukmacherskie Fortuna za zwycięstwo podopiecznych Petera Bosza płaciły po kursie 2,30 gdy ten na gości z Londynu wynosił 3,00. Każda złotówka postawiona na remis – w przypadku takiego wyniku – zostałaby pomnożona przez 3,70.
Początek meczu moglibyśmy porównać do pojedynku dwóch bokserów, gdzie żaden z zawodników nie chce się na początku za bardzo odsłonić. Pierwszą groźną sytuację mieliśmy w 19. minucie, kiedy to na środku pola karnego piłkę dostał Pierre-Emerick Aubameyang. Gabończyk strzelił ładnie z pierwszej piłki, ale ta minęła prawy słupek bramki. Mecz zaczął nam się rozkręcać. Efektem tego był gol BVB z 31. minuty. Piękne podanie od Yarmolenki w polu karnym dostał Aubameyang, który precyzyjnym uderzeniem otworzył wynik spotkania.
Koguty zaczęły dążyć do wyrównania. W 40. minucie było blisko, ale strzał Eriksena wybronił Burki. Piłka znalazła się poza boiskiem i mieliśmy rzut rożny dla gości. Po kornerze główkował Eric Dier, ale bramkarz gospodarzy znowu stanął na wysokości zadania. Pierwsza połowa zakończyła się minimalnym prowadzeniem gospodarzy. Jednak już na początku drugiej połowy do wyrównania doprowadził niezawodny Harry Kane. Bramka dla londyńczyków była skutkiem błędu jakiego dopuścił się Toljan.
Od tego momentu to Tottenham był stroną przeważającą, ale nie potrafili swojej przewagi potwierdzić kolejnym golem. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. W 76. minucie Dele Alli zabawił się z defensywą gospodarzy i dograł do niepilnowanego w polu karnym Sona. Zupełnie niepilnowany Koreańczyk spokojnie przymierzył i wyprowadził angielską ekipę na prowadzenie.
W samej końcówce okazję miał Fernando Llorente, który pojawił się na boisku za Harry’ego Kane’a, ale szybciej do piłki dopadł Burki. Warto odnotować, że bramkarz gospodarzy ucierpiał przy tej interwencji i potrzebna była wizyta medyków na murawie. Londyńczycy dowieźli zwycięstwo do samego końca i wydaje się, że tym samym zaklepali sobie awans z pierwszego miejsca do następnej fazy rozgrywek.
Kanonada w Nikozji
Drugi mecz w grupie H przebiegł pod dyktando Realu Madryt, który zdemolował APOEL Nikozja. Królewscy nie dali żadnych, ale to absolutnie żadnych szans gospodarzom. Podopieczni Zinedine’a Zidane’a zmietli Cypryjczyków z powierzchni ziemi i wybili im piłkę nożną z głowy na jakiś czas. Spotkanie zakończyło się wynikiem 6:0 dla przyjezdnych.
Klęska Monaco
W grupie G miano najciekawszego spotkania przypadło starciu Monaco i RB Lipsk. Piłkarze z księstwa, żeby dalej myśleć o kontynuowaniu swojej przygody z Champions League, musieli wygrać z gośćmi z Niemiec. Za ich zwycięstwo Fortuna płaciła po kursie 2,50, podczas gdy kurs na niemiecką ekipę wynosił 2,80. Remis został wyceniony na 3,55.
Pierwsza bramka w tym spotkaniu padła już w szóstej minucie, kiedy to po dośrodkowaniu przyjezdnych piłkę do własnej bramki skierował Jemerson. Nie zdążyliśmy jeszcze ochłonąć po błędzie obrońcy gospodarzy, a futbolówka znowu zatrzepotała w siatce Subasica. W roli głównej wystąpił kolejny defensor gospodarzy. Błąd obrońcy wykorzystał Kampl, który podał do Timo Wernera. Niemiec popatrzył jak jest ustawiony bramkarz i dokładnym strzałem podwyższył prowadzenie przyjezdnych. Gospodarze na własne życzenie znaleźli się w poważnych tarapatach.
W 30. minucie faulowany w polu karnym został Willi Orban. RB Lipsk stanęło przed szansą na kolejnego gola. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł strzelec drugiego gola, Timo Werner. Napastnik gości pewnie wykorzystał stały fragment gry. Monaco było na kolanach i poza Ligą Mistrzów.
Sytuacja gospodarzy była fatalna, wprost beznadziejna. Monaco nie przypominało tej drużyny, która w zeszłym sezonie tak bardzo nas zachwycała. Jednak w końcówce pierwszej połowy nadzieje gospodarzy przedłużył Radamel Falcao, który głową fantastycznie wykończył dośrodkowanie z rzutu wolnego. To tylko wydaje się, że rozłościło gości, którzy chwilę potem znowu pokonali Subasica. Tym razem w roli egzekutora wystąpił Naby Keita. Pięć bramek w pierwszej połowie? Nie narzekaliśmy, ale szkoda nam było Kamila Glika, który miał swój niechlubny udział w zdobyciu czwartej bramki przez RB Lipsk. Polak zbyt łatwo dał się nawinąć pomocnikowi gości.
Nie wiedzieliśmy czego oczekiwać od drugiej połowy. Z jednej strony nie wyrabialiśmy się z pisaniem tej relacji, a z drugiej gole są przecież kwintesencją tej gry. Przygotowani na wszystko wróciliśmy przed telewizor w oczekiwaniu na dalsze losy pojedynku w Monako. W drugiej połowie goście oddali inicjatywę gospodarzy, ale ci nie potrafili tego faktu wykorzystać. Nie zobaczyliśmy już żadnej bramki. RB Lipsk wygrało 4:1 i tym samym wyrzuciło Monaco z europejskich pucharów.
Remis w Stambule
W drugim spotkaniu grupy G Besiktas na własnym stadionie podejmował Porto. W tym meczu zobaczyliśmy dwie bramki, a obie padły już w pierwszej połowie. Najpierw drogę do siatki znaleźli goście, którzy wyszli na prowadzenie po trafieniu Felipe z 29. minuty. Gospodarze jednak zdołali dość szybko doprowadzić do wyrównania, bo już dwanaście minut później na tablicy wyników widniał remis. Bramkarza gości pokonał Anderson Talisca. W drugiej połowie lepsze okazje miała turecka drużyna, ale na przeszkodzie raz stanęła poprzeczka, a za drugim razem genialną paradą popisał się Jose Sa. Ten wynik pozwolił Besiktasowi na awans do fazy playoff.
BONUS 100% DO 1000 PLN
- Zarejestruj konto na LVbet za pośrednictwem Gol.pl!
- Dokonaj depozytu minimum 100 PLN
- Odbierz równowartość nawet 1000 PLN
- Szczegóły znajdziesz TUTAJ.