Za nami ósma kolejka ligi angielskiej. Niestety, ale na następną będziemy musieli poczekać prawie dwa tygodnie. W międzyczasie czekają nas mecze towarzyskie i Ligi Narodów, która według Jurgena Kloppa jest najbardziej bezsensownymi rozgrywkami na świecie. Jako fan wyspiarskiej piłki i gracz Fantasy Premier League muszę się z Niemcem zgodzić. Zanim jednak zaczniemy z utęsknieniem patrzeć w przyszłość, to zapraszam Was na pięć wniosków po GW8.
Kliknij TUTAJ i dołącz do ligi GOL.PL – do wygrania koszulka wybranego klubu Premier League!
Jeden mecz wiosny nie czyni
O konflikcie w szatni Manchesteru United powiedziane zostało już chyba wszystko. Kadra miała zostać podzielona na grupę zgadzającą się z Jose Mourinho i tą nastrojoną przeciwko Portugalczykowi. Część graczy oczywiście miała pozostać neutralna jak Szwajcaria podczas wojen. Nic dziwnego, że większość fanów Czerwonych Diabłów podchodziła do meczu z Newcastle bardzo ostrożnie. Do meczu z ekipą ze strefy spadkowej.
I co było najgorsze? Ano to, że wszyscy pesymiści mieli rację. W dziesięć minut po rozpoczęciu meczu drogę do bramki pilnowanej przez Davida de Gei (5.9) znalazł Kenedy (4.9) i Yoshinori Muto (5.7). United przegrywało 0:2 przed upływem zaledwie jednego kwadransa, taka sytuacja ostatni raz miała miejsce dobre kilkanaście lat temu. Jednak zawodnicy ubrani na czerwono potrafili w tym meczu się podnieść i dzięki bramkom Juana Maty (6.2), Anthony’ego Martiala (7.2) i Alexisa Sancheza (10.0) wygrać to spotkanie. Pamiętajmy jednak, że wygrana w takich okolicznościach z drużyną z siedemnastego miejsca nic nam nie mówi. Szczególnie, że bramki dla gospodarzy strzelali w tym meczu goście, którzy na naszych radarach już dawno nie byli. Możemy być jedynie pewni, że szatnia nie zagrała w tym meczu przeciwko swojego trenerowi. Poza tym więcej pytań, niż odpowiedzi.
Newcastle skończyło swój maraton ciężkich meczów i od GW9 do praktycznie końca grudnia widzimy zieloną autostradę. Na dobrą sprawę jednak ciężko kogokolwiek polecić ze składu Srok. Może Kenedy (4.9), który miał być opcją przed rozpoczęciem sezonu? Ewentualnie zostaje nam jeszcze w miarę tania obrona, która nada się do rotacji.
Mieli być Leicester, a skończą jak Cracovia
Jeśli ktoś się łudził, że Watford w meczu z Bournemouth udowodni, że wraca do formy z samego początku bieżącej kampanii, to musiał się srogo rozczarować. Szerszenie zanotowały właśnie piąty mecz bez zwycięstwa z rzędu, a co najgorsze, to nie dali choćby cienia powodu, żeby dalej na nich stawiać. Jeśli to był wasz koń, to czas go zmienić. Nie mogę znaleźć żadnego argumentu za choćby jednym zawodnikiem ulubionej ekipy Eltona Johna.
Co innego Bournemouth! Callum Wilson (6.3) czy Joshua King (6.3) w naszym ataku, to wybór raczej z tych przyjemniejszych. Za drugim przemawia fakt wykonywania rzutów karnych. Ryan Fraser (6.0) też swoim licznym posiadaczom dał powody do zadowolenia, co prawda była to tylko asysta, ale fajerwerków od pomocnika za 6.0 raczej nie należy się spodziewać. Kolejne dobre zawody zagrał David Brooks (5.0), który drugi raz z rzędu strzelił gola. Dzięki czemu jego posiadanie wzrosło z 0,2% do 0,6%, niezła nisza. Szkoda tylko, że jest pierwszym do zmiany, a Wisienki od GW11 przestaną być opcją, którą będziemy rozważać. Chyba, że w przeciwieństwie do Watfordu utrzymają swoją formę. Czas pokaże.
O kapitanie, mój kapitanie
Nie brakowało głosów, że Harry Kane (12.5) to idealny kandydat na kapitana w GW8. I ciężko było się z tym nie zgodzić, wszak Tottenham grał – w teorii – mecz u siebie i to przeciwko Cardiff. Jednak brak Dele Alliego (9.0) i głównego kreatora gry w postaci Christiana Eriksena (9.2) zemścił się na Kogutach. Choć oczywiście to nie jest tak, że Anglik nie miał swoich szans, bo np. obrońcy byli bardziej na nim skoncentrowani lub nie dostawał piłek. Oddał sześć strzałów, z czego trzy z nich z pola karnego. Tylko nic z tego nie wyszło i zamiast wielkiej rzeźni zobaczyliśmy tylko jednego gola. Na razie z czystym sumieniem można polecić tylko Kierana Trppiera (6.2) – trzynaście wrzutek i aż 151 kontaktów z piłką na połowie przeciwnika. To są liczby, które zawsze przekładają się na punkty. Szkoda, że kalendarz Tottenhamu nie wygląda już tak dobrze.
Arsenal, jak ty mnie zaimponowałeś w tej chwili
Wiecie co to chwilowe zauroczenie? To takie uczucie, które podpowiada, żeby rzucić wszystko dla nowo poznanej osoby. I właśnie zawodnicy Arsenalu mogą być czymś podobny w Fantasy Premier League. No sorry, ale sześć zwycięstw w lidze z rzędu i pięć bramek w – jakby nie patrzeć – derbach Londynu musi robić wrażenie, nie? Do tego dorzućmy jeszcze pewny awans w Pucharze Ligi Angielskiej i dwa zwycięstwa w Lidze Europy. Większość z nas pewnie już sobie ostrzy zęby na piłkarzy Unaia Emery’ego. Potem popatrzymy jednak na klasę pokonanych rywali (tylko Everton i West Ham są coś warci, z czego Ci drudzy mieli koszmarny początek sezonu) i na czekający Kanonierów terminarz. Od GW11 do GW15 jest ciężko. Nie dajmy zachłysnąć się pięcioma bramki z Fulham, ponieważ ekipa z Craven Cottage w obronie gra kryminał lepszy niż książki Joanny Chmielewskiej.
Kilka słów o hicie, który rozczarował
O meczu Liverpoolu z Manchesterem City będzie dosłownie kilka słów. Obrona obu ekip, to skała. Nie ma co do tego wątpliwości. Pamiętamy mecze pomiędzy tymi drużynami, gdzie padało mnóstwo bramek. Ich już raczej nie będzie. To były ekipy, które w tyłach popełniały dużo błędów. To zostało już wyeliminowane. Co poza tym? Mały kryzys strzelecki w Liverpoolu Sadio Mane (9.9), Roberto Firmino (9.4) i Jordan Henderson (5.3) nie oddali choćby jednego strzału na bramkę Edersona (5.7). Jednak sprzedaż ofensywnych zawodników The Reds przed starciami z Huddersfield, Cardiff, Watford, Fulham i Evertonem nie ma żadnego sensu. Tak. Wliczam w to Mohameda Salaha (12.8), którego cena dalej będzie spadać.
PS. Celowo pominąłem Edena Hazarda (11.3). Nie będziemy Belga wychwalać co tydzień, ale jeśli nie masz go w swoim składzie, to nie wiem, czy wiesz na czym polega Fantasy Premier League.
Kogo Wy macie w swoich zespołach? Pochwalcie się w komentarzach na naszym profilu na Facebooku i nie zapomnijcie dołączyć do ligi!
BONUS 100% DO 1000 PLN
- Zarejestruj konto na LVbet za pośrednictwem Gol.pl!
- Dokonaj depozytu minimum 100 PLN.
- Odbierz równowartość nawet 1000 PLN.
- Szczegóły znajdziesz TUTAJ.