Nie ma dnia, byśmy nie słyszeli, czytali o transferze Neymara do Paris Saint Germain. Saga o przenosinach Brazylijczyka do Paryża wciąż trwa i jak to mówił Waldemar Pawlak, trwa mać! Przynajmniej jeszcze jakiś czas. Jednak chyba nawet najwierniejsi kibice Dumy Katalonii mają już powoli dość Neymargate.
Na początek weekendu kolejne wieści. Tym razem zza oceanu, ze Stanów Zjednoczonych, gdzie Barcelona przebywa na obozie przygotowawczym i bierze udział w dochodowym International Champions Cup.
W piątek gruchnęła informacja, że Neymar poszarpał się z nowym zawodnikiem Barcy – Nelsonem Semedo. Po jednym z ostrzejszych wślizgów Portugalczyka, Brazylijczyk nie wytrzymał i skoczył w kierunku kolegi. Zawodników rozdzielili partnerzy z drużyny. Zajęcia zostały przerwane, a wściekły napastnik rzucił koszulką treningową i poszedł do szatni.
? VIDÉO ?
? L' atlercation Neymar – Semedo
pic.twitter.com/6Br0cqQvrN— TOP LIGUE 1 ?? (@Romain_football) July 28, 2017
Neymar nie leci do Chin
W najbliższą niedzielę Barcelona zmierzy się w Miami z Realem Madryt. Po El Clasico zespół wróci do Barcelony, by już na własnych obiektach szlifować formę przed nowym sezonem. Pierwotnie wraz z kolegami miał nie wracać Neymar. Brazylijczyk miał zaplanowany wylot do Chin, gdzie w poniedziałek czekać go miały zobowiązania sponsorskie – udział w prezentacji marki odzieżowej Replay. Cała sprawa była zaplanowana od kilkunastu dni.
Replay należy do włoskiej firmy Fashion Box i przez ostatnie cztery lata dostarczała garnitury nie tylko dla piłkarzy pierwszej drużyny FC Barcelona, ale wszystkich pozostałych sportowców grających z herbem Barcy na piersi.
W piątek pojawił się jednak komunikat, że Neymar jednak nie wyleci do Państwa Środka.
– Z przykrością informujemy, że event z udziałem Neymara, zaplanowany na 31 lipca został odwołany. Pan Neymar i jego otoczenie poinformowało nas, że jest zajęte kwestiami dotyczącymi transferu… – poinformowali organizatorzy imprezy.
To zdanie wywołało kolejną falę spekulacji. Już wydawało się, że przede wszystkim koledzy z drużyny namówili Brazylijczyka do pozostania w klubie, sprawa delikatnie ucichła, jednak cały rwetes rozpoczął się na nowo.
Obawy PSG
Można się zastanawiać dlaczego włodarze wicemistrzów Francji tak zwlekają z finalizacją transferu Neymara. Środki na sprowadzenie napastnika Barcy przecież spokojnie znajdą. Czy to sam zawodnik się waha? Być może. 25-latek jest jednak pod dużym wpływem ojca i należy przypuszczać, że jeśli senior rodu się uprze, to doprowadzi do przenosin syna do Paryża.
Spójrzmy na to jeszcze z innej strony. PSG może po prostu obawiać się sankcji ze strony UEFA – za naruszenie reguł finansowego fair play. Już trzy lata temu władze europejskiej federacji piłkarskiej ukarały klub 60 milinami euro grzywny i zredukowały kadrę zespołu w rozgrywkach Ligi Mistrzów z 25 do 21 zawodników.
Należy zakładać, że szefostwo PSG z Nasserem Al-Khelaifim na czele, dwa razy zastanowi się nim ponownie narazi się na sankcje. Recydywa może zaowocować bowiem jeszcze bardziej dotkliwymi karami. Szczególnie podczas obecnego okna transferowego, gdzie mamy do czynienia z kosmicznymi wręcz kwotami odstępnego, UEFA będzie się bacznie przyglądać finansom klubów. Przedstawiciele organizacji już zapowiedzieli, że nie będzie mowy o ulgowym traktowaniu winowajców i w razie złamania przepisów posypią się dotkliwe kary.
– Żaden klub nie będzie traktowany z wyjątkowy sposób w kwestii Finansowego Fair Play. Kontrolujemy dopiero po fakcie, nie możemy nikomu powiedzieć, co ma robić, a czego nie. Wszyscy są wolni, ale trzeba być świadomym konsekwencji. Kluby w okresie trzech ostatnich lat nie mogą wykazywać strat przekraczających kwotę 30 milionów euro. Mam nadzieję, że PSG respektują zasady. Mają duże dochody, więc jasne jest to, że mogą dużo wydawać. Zasady są dla wszystkich takie same, jeśli klub wydaje środki, wtedy zakładamy, że odpowiednio balansuje swoim budżetem. Jeśli tego nie robi, zostanie ukarany, ale my nie możemy powstrzymać go przed kupowaniem – mówił niedawno Andrea Traverso, szef komisji do spraw Finansowego Fair Play.
Tylko korzyści
Ewentualny transfer Neymara do PSG byłby hitem lata. Wicemistrzowie Francji nie tracą na nim kompletnie nic (oczywiście poza gotówką, której i tak mają pod dostatkiem). Brazylijczyk dzięki swoim umiejętnościom i talentowi byłby olbrzymią wartością dodaną do zespołu. Zyskaliby jednego z najlepszych piłkarzy na świecie. Przeprowadzka z Barcelony byłby znakiem dla innych gwiazd, że warto przenieść się do Paryża, że budowana jest tam wielka drużyna. Do tej pory wielokrotnym mistrzom Francji czegoś brakowało, tej jak to mówi Tomasz Hajto “truskawki na torcie”, bo nie sztuką jest wygrywanie na własnym podwórku. Warto w końcu postarać się o sukcesy w Europie.
Władze La Liga wytaczają ciężkie działa
Paryżanie zyskali nowego wroga. Przeciwko transferowi Neymara wystąpiły władze La Liga.
– Jeśli transfer wejdzie w życie, pozwiemy PSG do UEFA. Zdecydujemy się na to rozwiązanie, bo paryżanie złamią przepisy Finansowego Fair Play i zasady rywalizacji w Unii Europejskiej. Jeśli UEFA nie rozwiąże sprawy, pójdziemy dalej, do trybunałów rozgrywek w Szwajcarii czy Brukseli, a nie wykluczamy też walki w sądach w Hiszpanii i Francji. Złożymy wniosek do sądów błyskawicznie po sfinalizowaniu ewentualnej transakcji – powiedział Javier Tebas, prezes LaLiga, przed wylotem na sobotnie El Clásico do Miami.
Szef najwyższej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii zdaje sobie sprawę, że nie może siedzieć z założonymi rękoma. Neymar jest jedną z ważniejszych postaci Primera Division i transfer zawodnika byłby stratą nie tylko dla Barcelony ale i całego wizerunku ligi.
Śmiech przez łzy
Najśmieszniejszą rzeczą w tym wszystkim jest fakt, iż w poniedziałek Barcelona jest zobligowana do zapłacenia ojcu Neymara 26 milionów euro, za przedłużony rok temu kontrakt. Może się zatem okazać, że Duma Katalonii przekaże w terminie środki, a następnego dnia zostanie ogłoszony transfer Brazylijczyka do Paryża! Wtedy cała opieszałość z finalizacją transakcji staje się w pełni zrozumiała.