O tym, że Naby Keita przeniesie się z RB Lipsk do Liverpoolu było wiadomo już od dawna. Oba kluby bowiem doszły do porozumienia już pod koniec sierpnia 2018, jednak do transferu doszło dopiero podczas obecnego okna transferowego.
Co ciekawe, Liverpool mógł pozyskać Gwinejczyka za 50 mln euro – tyle wynosi jego klauzula odejścia, która będzie ważna od 2018 roku – jednak zdecydował się zapłacić za niego nawet 25 mln więcej. Dlaczego? Po to, by mieć pewność, że Naby Keita nie zmieni zdania i nie trafi do innego wielkiego klubu.
Jurgen Klopp starał się pozyskać Gwinejczyka przez całe poprzednie letnie okienko transferowe. Zespół z Bundesligi nie chciał jednak tracić swojej gwiazdy przed występami w Lidze Mistrzów. Oba klub doszły w końcu do porozumienia i pomocnik pojawił się na Anfield Road dopiero 1 lipca 2018 roku.
23-letni Naby Keita ma stworzyć wspaniałe trio w środku pomocy wraz z kapitanem zespołu – Jordanem Hendersonem i sprowadzonym w tym oknie transferowym z Monaco – Fabinho. Zarówno Gwinejczyk jak i Brazylijczyk zadebiutowali w ekipie The Reds w poprzednią sobotę, kiedy to ich zespół wysoko pokonał drużynę Chester 7:0. Keita nie ukrywa, że o jego osobę starały się inne wielkie marki:
– Interesowały się mną największe kluby, między innymi Bayern Monachium oraz Barcelona. Chciałem jednak przenieść się na Anfield, na co duży wpływ miała osoba trenera, Jurgena Kloppa – przyznał. – Odbyliśmy wiele rozmów z trenerem, podczas których opowiedział mi o swojej wizji, o projekcie jaki tu realizuje. Mogłem zobaczyć jak rozwija się klub. To wszystko mnie przekonało.
Cegiełkę do tego transferu dorzucił również Sadio Mane.
– Mane jest dla mnie jak brat, zbudowaliśmy świetną relację w Salzburgu i do dziś jesteśmy przyjaciółmi. Opowiedział mi wiele dobrych rzeczy o The Reds, więc bez cienia wątpliwości podpisałem kontrakt z tym klubem – powiedział w wywiadzie dla Guardiana.
Zapytany o to, czy jest gotowy na Premier League, gdzie jest sporo walki mówi:
– Nie sądzę by aspekt fizyczny mógł wywrzeć na mnie negatywny wpływ. Oglądałem masę spotkań Premier League, śledzę przedsezonowe mecze towarzyskie angielskich ekip. Myślę, że nie będę miał problemów z przystosowaniem się do nowej ligi. Jestem kimś, kto ma tę prawdziwą, zwycięską mentalność, mam ogromne pragnienie zwycięstwa, dlatego jestem agresywny w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Gdy jestem na boisku najpierw myślę o tym jak zabezpieczyć dostęp do bramki mojego zespołu. Jeśli zostanie to spełnione można zacząć myśleć o dostarczaniu amunicji napastnikom, stwarzaniu im okazji bramkowych. Dla mnie przede wszystkim liczy się dobro zespołu. Oczywiście jeśli nadarzy się okazja do zdobycia gola, to z chęcią z niej skorzystam. Jednak najważniejsza jest drużyna.
Liverpool już jutro zmierzy się w ramach International Champions Cup z Borussią Dortmund. Ten mecz możecie również obstawić. Bukmacher LVBet za wygraną The Reds proponuje kurs: 2.03. Za wygraną przedstawicieli Bundesligi wystawiono kurs: 3.35.
Odbierz 20 PLN bez depozytu!