Niemcy poznali już smak zmagań w Rosji. Rok temu wygrali próbę generalną przed mistrzostwami świata, czyli Puchar Konfederacji. Czy teraz przyszła pora na mundial? Zapraszamy do lektury kolejnego odcinka z cyklu “Poznajcie finalistów mundialu”.
Dla większości kibiców Puchar Konfederacji jest niczym innym jak chorym pomysłem urzędników FIFA. Rok przed mistrzostwami świata zawody te organizowane są przez najbliższego gospodarza mundialu. W 2017 roku zmagania zorganizowała więc Rosja. Wzięło w nich udział sześciu mistrzów swoich kontynentów, gospodarze i obecni mistrzowie świata. Zwykle jedynymi zainteresowanymi są organizatorzy, którzy mogą przetestować swoją infrastrukturę. Dla graczy Niemiec perspektywa dodatkowych spotkań w Rosji nie była czymś czego pragnęli po bardzo wyczerpującym sezonie. Jednak Joachim Löw postanowił dać odpocząć swoim najlepszym zawodnikom i zrobił sobie przegląd kadr. Okazał się on bardzo owocny. Nasi zachodni sąsiedzi grając drugim garniturem zawodników zwyciężyli w Pucharze Konfederacji, w ostatecznej rozgrywce pokonując Chile (1:0).
Jednak Puchar Konfederacji nie okazał się zmarnowanym czasem. Dzięki niemu 58-letni szkoleniowiec odkrył takich zawodników jak choćby: Leon Goretzka, Lars Stindl, Timo Werner i Antonio Rüdiger. A przede wszystkim okazało się, że potrafią oni być nie tylko godnymi zastępcami swoich kolegów, ale zaczęli oni pukać do pierwszego składu swojej reprezentacji. Turniej ten pokazał również jakie kłopoty bogactwa ma selekcjoner Niemiec. Wystarczy spojrzeć na osobę Leroya Sane, którego Joachim Löw pominął ogłaszając wybrańców, których zabierze do Rosji. A przecież zawodnik Manchesteru City był po świetnym sezonie w Anglii. Jego statystki były niesamowite – 10 goli i 15 asyst w Premier League. Brak powołania dla 22-latka wywołał sporą burzę w niemieckich mediach.
W końcu…
Urodzony w Schönau szkoleniowiec z pewnością ucieszył się z faktu iż w końcu zdrowi są dwaj świetni zawodnicy. Pierwszy z nich to Ilkay Gündogan, który w końcu rozegrał pełny sezon bez żadnego poważnego urazu. Warto przypomnieć, że ten zawodnik debiutował w kadrze Niemiec siedem lat temu. Byłby zapewne mistrzem świata, ale opuścił zarówno mundial w Brazylii jak i Euro 2016. Powód? Oczywiście kontuzje. Drugim zawodnikiem, który w końcu się wyleczył jest Marco Reus. Debiutował w kadrze w tym samym roku co zawodnik Manchesteru City, jednak ma na koncie dopiero 30 występów w reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów. Mundial w Brazylii opuścił w wyniku kontuzji odniesionej pod koniec przygotowań, a Euro 2016 ominęło go z powodu kontuzji pachwiny. Obaj zawodnicy mają coś do udowodnienia.
Joachim Löw lubi dostosować taktykę do rywala. W zależności od przeciwnika Niemcy grają 4-2-3-1, 4-3-3, a nawet przechodzić w 3-4-3 czy 3-5-2. Jednak trzeba przyznać, że opiekun kadry Niemiec może na to sobie pozwolić, ponieważ ma przede wszystkim odpowiednich wykonawców i bardzo szeroki wyrównany skład, którym może rotować w zależności od potrzeby chwili.
Kto może błysnąć?
Leon Goretzka. Ten zawodnik łączy siłę fizyczną z umysłem strategicznym. Ten 23-latek w lipcu stanie się graczem Bayernu Monachium. Po ogłoszeniu tego faktu kibice Schalke wściekli się na młodego gracza, wyraźnie dając do zrozumienia, że nie chcę go w klubie. Jednak Goretzka nic sobie z tego nie robił i do końca grał dla ekipy z Gelsenkirchen z pełnym poświęceniem. Dzięki jego dobrej dyspozycji Schalke zakończyło rozgrywki na drugim miejscu w tabeli, tuż za Bayernem Monachium. Prawdopodobnie nie będzie grał w wyjściowym składzie reprezentacji Niemiec, jednak z pewnością dostanie kilka szans od trenera i postara się pokazać z jak najlepszej strony.
Kto może rozczarować?
Mówi się, że Manuel Neuer nigdy nie zawodzi. Jednak może okazać się, że to nie będzie turniej bramkarza występującego na co dzień w Bayernie Monachium. Przede wszystkim nasuwa się pytanie numer jeden: Czy trener Löw zaryzykuje i postawi na bramkarza, który w praktycznie cały zakończony niedawno sezon walczył z kontuzją. Czy nie lepiej numerem jeden zrobić równie świetnego Marca-Andre ter Stegena z Barcelony? Jeśli wybór padnie na Neuera to wydaje się, że niemiecki szkoleniowiec podejmie dość spore ryzyko. Do tej pory bramkarz był olbrzymią wartością dodaną tej reprezentacji i nagle może okazać się, że będzie to pozycja będąca słabym ogniwem ekipy. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że brak ogrania w przypadku bramkarza może być opłakany w skutkach.
Gdzie zajdą Niemcy?
Pod względem możliwości ofensywnych Niemcy prezentują się jeszcze lepiej niż w 2014 roku, kiedy to sięgali po mistrzostwo świata. Naszym zdaniem absolutnym minimum dla tej drużyny jest awans do półfinału. Niemcy docierali do tej fazy w każdym z ważnym turnieju od 2006 roku!
Niemcy swój pierwszy mecz mundialu rozegrają 17 czerwca, kiedy to zmierzą się z Meksykiem. Dla LVBet faworytem są oczywiście nasi zachodni sąsiedzi. Za wygraną Niemców bukmacher proponuje kurs:1.50. Kurs na Meksyk to: 6.80.