Menedżer Tottenhamu wciąż ma problem, by znaleźć właściwe słowa w języku angielskim. O transferach i rywalizacji z zamożniejszymi rywalami w Premier League mówi bez przeszkód, ale wspominając moment, gdy pojawił się ON, Diego Maradona, Mauricio Pochettino musi zwrócić się o pomoc do swojego asystenta.
W 1993 roku Pochettino miał 21 lat i był obrońcą w klubie Newell's Old Boys. We wrześniu tamtego roku w klubie pojawiła się legenda reprezentacji Argentyny, Diego Maradona, który trzy miesiące wcześniej opuścił hiszpańską Sevillę.
– Wydaje mi się, że byłem najszczęśliwszą osobą na świecie, gdy po raz pierwszy go spotkałem. To było spełnienie marzeń. Pamiętam to jak dziś, ponieważ kochałem piłkę nożną i Maradonę. Ale to był coś więcej.
Na tydzień przed transferem Maradony, Argentyna została upokorzona przez Kolumbię. Reprezentacja przegrała 0:5 w eliminacjach do mistrzostw świata. 32-letni Diego Maradona znalazł się w ogniu telefonów, które wydzwaniały, by wrócił do kadry. W Rosario, mieście, w którym Newell's rozgrywało swoje mecze, przywitało go 30 tys. kibiców. Piłkarz oznajmił: “Będę bardziej realistyczny niż do tej pory, nie chcę oszukiwać ludzi. Będziemy musieli się razem przekonać, czy wciąż potrafię uszczęśliwić kibiców.”
Dla Maradony transfer ten był szansą na odbudowanie formy, która poprowadziła Argentyńczyków do mistrzostwa świata w 1986 roku. Dla Pochettino miało to jeszcze większe znaczenie.
Podobnie jak większość Argentyńczyków, Pochettino dorastał wielbiąc Maradonę. W sypialni wieszał jego plakaty, a w Newell's nagle dzielił z nim pokój. Spał w jednym pomieszczeniu ze swoim idolem.
– Na ścianie mojego pokoju zawsze był duży plakat z jego podobizną. Każdego dnia, każdej nocy widziałem go. Nagle jednego dnia poznałem go, a następnego spaliśmy w jednym pokoju! Ciężko wyrazić to słowami. To wciąż jest dla mnie niezwykle emocjonujące.
W 1991 roku skompromitowany Maradona opuścił Napoli po tym, gdy oblał test na narkotyki. W jego organizmie wykryto kokainę, a śledztwo badało powiązania z grupą przestępczą z Neapolu. Został zdyskwalifikowany na piętnaście miesięcy. Wrócił do Argentyny, gdzie został aresztowany za posiadanie kokainy.
Po odbyciu kary pomocną dłoń wyciągnął do niego Carlos Bilardo, selekcjoner reprezentacji Argentyny na MŚ 86′ i 90′. Dał mu szansę w Sevilli, ale Diego Maradona zagrał w 26 spotkaniach, w których strzelił pięć goli. Pokłócił się z trenerem i opuścił klub. Newell's było dla niego kolejną szansą, ale i tym razem napastnik nie potrafił zapanować nad sobą. Szczytem był incydent z lutego 1994 roku, którego Pochettino nigdy nie zapomni.
– Byliśmy w jednym pokoju podczas przygotowań do sezonu w Mar del Plata. Pamiętam, że któregoś dnia zaczął strzelać do dziennikarzy w Buenos Aires. A dzień wcześniej spał ze mną w jednym pokoju! Kochał koszykówkę, wyszedł więc na miasto, by zobaczyć finał konferencji.
Następnego ranka obudziłem się, a jego nie było w łóżku. Zszedłem na śniadanie i wtedy menedżer zapytał o niego. Powiedziałem, że nie wrócił do hotelu na noc. Po śniadaniu poszliśmy na trening. Nikt nie wiedział, gdzie jest Diego, a w czasie lunchu w telewizji pokazano wiadomości z ostatniej chwili… Diego strzelał do dziennikarzy w Buenos Aires! Czterysta kilometrów od nas!
Okazało się, że Diego Maradona wrócił do Buenos Aires i chowając się za swoim Mercedesem strzelał z wiatrówki do dziennikarzy. Ranił cztery osoby, a lata później dostał wyrok w zawieszeniu za tę napaść. Incydent ten był kroplą, która przelała miarę goryczy i Newell's postanowiło całkowicie odciąć się od niesfornego piłkarza.
Ale i tak przenosiny do Newell's spełniły swoje zadanie. Maradona znalazł się w kadrze na MŚ w 1994 roku, pomagając Argentynie wygrać w playoffach z Australią zaraz po tym, jak dołączył do nowego klubu. Turniej w USA zapadł w pamięci ze względu na jego szaloną radość po golu strzelonym Grecji… i po kolejnym oblanym teście na obecność narkotyków cztery dni później. Nigdy więcej nie zagrał w kadrze.
Pochettino zapamiętał Maradonę jednak zupełnie inaczej. Przez pięć miesięcy dzielenia z nim pokojów poznał prawdziwego Maradonę, którego zawsze wspominał będzie czule za jego niezwykły charakter.
– Diego zawsze będzie siedział w mojej głowie. Kocham go. Kocham wszystko, co go dotyczy. Znałem Maradonę, prawdziwego Maradonę. Na boisku był niezwykły, a poza nim szalony. Ale obiecuję, że gdyby otworzył teraz drzwi do was, wszyscy byście go pokochali. Jego energię, osobowość… on jest taką osobą, że gdy jest z tobą, sprawia, że czujesz się najlepszy na świecie. Jest pełen troski o ludzi, z którymi spędza czas. Wiele się od niego nauczyłem.