Lech Poznań na inaugurację rywalizacji w LOTTO Ekstraklasie musi zadowolić się zdobyciem jednego punktu. Poznaniacy na własnym stadionie bezbramkowo zremisowali z Sandecją Nowy Sącz.
Niedzielne spotkanie, które dla obu drużyn zainaugurowało tegoroczne zmagania w LOTTO Ekstraklasie, było ważne zarówno dla Lecha Poznań oraz debiutującej na tym poziomie rozgrywkowym Sandecji Nowy Sącz. Gospodarze chcieli się zrehabilitować za czwartkową porażkę w eliminacjach Ligi Europy, a drużyna z Małopolski miała zamiar pokazać się z dobrej strony w swoim premierowym meczu.
Niezależnie od wyniku, ta jedenastka @SandecjaNS przejdzie do historii. Pierwsi, którzy reprezentują klub w #Ekstraklasa! pic.twitter.com/z4CKQxc2zM
— LOTTO Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) July 16, 2017
Początek był niemrawy w wykonaniu obu drużyn – w pierwszych minutach Lech Poznań, a dokładniej Radosław Majewski, oddał strzał na bramkę Michała Gliwy, lecz bramkarz pewnie złapał piłkę. W 15. minucie szansę wypracował sobie Nicki Nielsen, ale uderzył obok bramki. Chwilę później klarowną sytuację miał Majewski, który z 11 metrów strzelił prosto w bramkarza rywali.
Sandecja najlepszą szansę w pierwszej połowie miała w 32. minucie. Aleksandar Kolev z prawej strony wrzucił piłkę w pole karne rywali, ale strzał Adriana Danka okazał się być niecelny. Piłkarze Lecha Poznań kilka razy wchodzili w szesnastkę drużyny gości, ale w większości przypadków kończyło się to dobrą interwencją obrońców, bądź niecelnym strzałem.
“Kolejorz” po przerwie zaczął z “wysokiego C” – Maciej Makuszewski odbył rajd prawą flanką, a następnie wrzucił piłkę na głowę Mario Situma, który jednak posłał ją nad bramką. Lech ambitnie dążył do zdobycia bramki, ale przeszkadzał im w tym Gliwa. Makuszewski w 50. minucie oddał strzał, lecz bramkarz sparował futbolówkę na bok.
W 67. minucie z rzutu wolnego wykonywanego z 18 metrów uderzał Mihai Radut (zastąpił na boisku Majewskiego), ale jego strzał poleciał wysoko w trybuny.
Bicie głową w mur
Piłkarze Lecha Poznań jeszcze kilka razy próbowali sforsować obronę Sandecji, ale na posterunku stał Gliwa, którego śmiało można nazwać bohaterem beniaminka LOTTO Ekstraklasy.
Niedzielne spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Z takiego rozwoju sytuacji zapewne zadowoleni są zawodnicy z województwa małopolskiego, dla których punkt w rywalizacji z Lechem jest niezwykle udanym startem rywalizacji na najwyższym poziomie rozgrywkowym.