O 20:30 rozpoczął się we Wrocławiu drugi piątkowy mecz LOTTO Ekstraklasy. Śląsk w “meczu przyjaźni” podejmował Lechię Gdańsk. Kibice gospodarzy liczyli przede wszystkim na pierwsze punkty w sezonie, które miały pozwolić ich ulubieńcom opuścić ostatnie miejsce w tabeli.
Gwarantem goli miały być też postacie dwóch królów strzelców naszej ligi poprzedniego sezonu. Na przeciw siebie stanęli Marcin Robak i Marco Paixao. Za Śląskiem przemawiała statystyka. Wrocławianie 15-krotnie u siebie mierzyli się z Lechią, ośmiokrotnie zwyciężając, pięć razy remisując i doznając tylko jednej porażki. Do tego w ostatnich pięciu spotkaniach z ekipą z Gdańska gospodarze zachowywali czyste konto.
Już w 5. minucie Śląsk nieszablonowo rozegrał rzut rożny, piłka trafiła do Sito Riery, a ten dorzucił ją na głowę Piotra Celebana! 1:0 dla wrocławian i przede wszystkim przełamana fatalna passa naszej Ekstraklasy – 13 spotkań z rzędu bez gola do przerwy.
Lechia przyjechała do stolicy Dolnego Śląska poważnie osłabiona. Zabrakło takich zawodników jak: Milos Krasić, Rafał Wolski, Lukas Haraslin (wszyscy kontuzje) czy wciąż zawieszonego Sławomira Peszko. To było niestety widać w pierwszej odsłonie spotkania. Jednak na szczęście byliśmy świadkami dużo lepszego widowiska, w porównaniu z pierwszym piątkowym meczem.
W 30. minucie było już 2:0. Doskonałym podaniem popisał się Michał Chrapek, wypuszczając w bój Jakuba Koseckiego. Przed polem karnym próbował jeszcze interweniować Dusan Kuciak, ale były gracz Legii Warszawa minął bramkarza Lechii i skierował piłkę do pustej bramki. Było to pierwsze od listopada 2014 roku trafienie “Kosy” w Ekstraklasie.
Tuż po przerwie zobaczyliśmy kolejnego gola. Na rajd prawą stroną zdecydował się Paweł Stolarski, podał wzdłuż bramki do Marco Paixao, a król strzelców poprzednich rozgrywek nie miał problemu z pokonaniem Jakuba Wrąbla.
Minęły zaledwie cztery minuty i było już 2:2! W 52. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Damian Łukasik, a jego podanie na gola zamienił ponownie Marco Paixao. O ile w pierwszej połowie Śląsk był lepszym zespołem, to początek drugiej połowy zdecydowanie należał do gości.
W 72. minucie powinno być już 3:2 dla gospodarzy. Fantastyczną bombą zza pola karnego popisał się Robert Pich, ale Kuciak był na posterunku. W 75. minucie po ostrym faulu Łukasika boisko musiał opuścić Riera. Minutę później Śląsk miał kolejną świetną okazję. W polu karnym doskonale obrócił się z piłką Robak, bardzo mocno uderzył, ale jego strzał zatrzymał się na udzie Stolarskiego. Gracz Lechii jeszcze dłuższą chwilę cierpiał po tym uderzeniu napastnika Śląska.
W 78. minucie Śląsk wrócił z dalekiej podróży. Piłka trafiła do Mateusza Lewandowskiego, a ten w dobrej sytuacji nie trafił w bramkę. Akcja przeniosła się na drugą stronę. Łukasz Madej sam na sam z Kuciakiem, ale Słowacki bramkarz był górą w tej sytuacji. Kilkanaście sekund później było już 3:2 dla Śląska. Rzut rożny dla gospodarzy, a dośrodkowanie na bramkę zamienił po raz kolejny Celeban! Błąd w tej sytuacji popełnił Kuciak, który minął się z dośrodkowywaną piłką.
Po ciekawym meczu Śląsk Wrocław okazał się lepszy od Lechii Gdańsk. Ponad 13 tysięcy kibiców zobaczyło bardzo dobre widowisko.
Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk 3:2 (2:0)
1:0 Celeban 5′
2:0 Kosecki 30′
2:1 Marco Paixao 48′
2:2 Marco Paixao 52′
3:2 Celeban 80′
Śląsk Wrocław:
Wrąbel – Pawelec, Celeban, Tarasovs, Cotra – Srnić, Sito Riera, Kosecki, Chrapek (Madej 65′), Pich – Robak
Lechia Gdańsk:
Kuciak – Nunes, Nalepa (Kuświk 46′), Vitoria, Wawrzyniak – Stolarski, Matras, Łukasik (Kovacević 81′), Flavio Paixao, Schikowski (Lewandowski 46′) – Marco Paixao
Widzów: 13.500