Na cztery kolejki przed końcem sezonu Legia Warszawa zajmuje pierwsze miejsce w tabeli i ma dwa punkt przewagi nad Lechem Poznań. Utrzymanie się na pozycji lidera nie będzie jednak łatwe, bowiem Dean Klafurić w najbliższym czasie nie będzie mógł skorzystać z usług dwóch kluczowych piłkarzy.
Od kiedy Dean Klafurić zastąpił na stanowisku menedżera “Wojskowych” Romeo Jozka, Legia radzi sobie naprawdę dobrze. Stołeczna drużyna nie tylko sięgnęła po Puchar Polski, ale także zdołała wskoczyć na pozycję lidera LOTTO Ekstraklasy. Do końca sezonu pozostały trzy kolejki i wszystko wskazuje na to, że chorwacki menedżer w tym czasie będzie musiał radzić sobie przynajmniej bez jednego kluczowego piłkarza.
Pierwszym piłkarzem, który na pewno nie zagra przeciwko Wiśle Płock jest Michał Pazdan. Reprezentant Polski ucierpiał w ostatnim ligowym starciu z Jagiellonią i na ten moment nie wiadomo, kiedy 30-latek będzie gotowy do gry. W dzisiejszym meczu najprawdopodobniej zastąpi go Mauricio.
Jarosław Niezgoda prawdopodobnie nie zagra do końca sezonu. Kłopoty zdrowotne ma też Michał Pazdan.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) May 9, 2018
Jeszcze gorszą informacją dla kibiców “Wojskowych” są problemy z plecami Jarosława Niezgody. Najlepszy strzelec stołecznej drużyny w Białymstoku zagrał z blokadą ortopedyczną, a Dean Klafurić zdecydował się go zmienić w przerwie. Uraz 23-latka, który niedawno przedłużył umowę z Legią, ma być na tyle poważny, że najprawdopodobniej nie zobaczymy go już do końca sezonu. Przypomnijmy, że młody napastnik w tym sezonie strzelił 13 bramek i zanotował 2 asysty. Jego kontuzja najprawdopodobniej sprawi, że szansę na grę w pierwszym składzie otrzyma Eduardo.
Piłkarze Legii kolejne spotkanie ligowe rozegrają już dziś o godzinie 18:00. Tym razem czeka na nich bardzo trudne zadanie, bowiem zmierzą się przed własną publicznością z Wisłą Płock. Według oferty przygotowanej przez bukmachera LvBet faworytem tego meczu będą gospodarze – kurs na ich wygraną wynosi 1,63. Remis wyceniany jest na 3,75, a zwycięstwo graczy Jerzego Brzęczka na 5,30.