Players' Tribune to miejsce, w którym sportowcy sami opisują własne historie. Tym razem do głosu dorwało się dwóch kumpli z boiska, Gerard Pique i Neymar. Jeden przeprowadził wywiad z drugim, a co z tego wyszło… sami zobaczcie.
– Witam, tu Gerard Pique. Dzisiaj przeprowadzę wywiad z moim wspaniałym przyjacielem, Neymarem. Jak leci Ney?
– Hahaha, u mnie wszystko dobrze.
– Jak tam Paryż? Zaaklimatyzowałeś się już?
– Jest dobrze. Nowe życie, inne niż dotychczas. Aklimatyzacja poszła dobrze.
– To świetnie. Nie będziemy jednak rozmawiać o Paryżu czy Barcelonie… Ale widziałeś się jakoś niedawno z Kobe Bryantem, prawda?
– Tak, tak.
– I jak było? Zamierzają zastrzec jego numer.
– Zamierzają zastrzec jego numer?
– Tak, numer 8 i 24, tak mi się przynajmniej wydaje.
– O, naprawdę? Nie wiedziałem… Kobe jest legendą, prawda?
– Grasz w koszykówkę?
– Lubię ją, ale jestem naprawdę dobry. Przecież to wiesz. Hahaha!
– Jesteś dobry na naszym poziomie, ale Kobe? Proszę Cię!
– No tak, na nasz poziom Kobe jest wręcz niemożliwy. To jest szalone.
– Grałeś z nim w koszykówkę?
– Tak, trochę graliśmy ze sobą. Porzucaliśmy za trzy punkty i tak dalej… Ale on jest niesamowity.
– Nieźle. Cóż, nie będziemy rozmawiać ani o Paryżu, ani o Barcelonie. Porozmawiamy o mistrzostwach świata. A zwłaszcza o mistrzostwach w 2018 roku, które odbędą się w Rosji następnego lata. Po ostatnim turnieju zakładam, że naprawdę nie możesz się już ich doczekać, prawda?
– Nie mogę się doczekać grania, w ogóle bycia na mistrzostwach. Ostatni turniej nie był najprzyjemniejszy z powodu tego co stało się z moimi plecami, ze względu na wszystko, co się działo wokół mojej osoby. Ale cóż, to już było, teraz zbliżają się kolejne mistrzostwa, a my mamy dobrą drużynę. Dobrze sobie radzimy i wierzę… wierzę, że możemy wygrać, wiesz?
– Tak, ja też wierzę, że wygramy.
– Wy już wygraliście! Wystarczy wam zwycięstw.
– To prawda. Nie mogę narzekać. Cóż, uda nam się tam dotrzeć. Chcę zacząć od początku: jakie jest twoje najwcześniejsze wspomnienie, kiedy myślisz o mistrzostwach świata?
Na przykład ja… cholera… 1994 rok… Tassotti uderza łokciem Luisa Enrique, naszego kumpla, na mistrzostwach świata w USA. Hiszpania przegrała w ćwierćfinale 1:2 i została wyeliminowana przez Włochy. Pamiętam koszulkę Luisa Enrique, która pierwotnie była biała, ale wtedy była cała we krwi. To moje pierwsze wspomnienie. Pamiętam jak z całą moją rodziną byłem w naszym letnim domu na Costa Brava i ten widok bardzo na mnie wpłynął. To było moje pierwsze wspomnienie z mistrzostw świata.
– Tak, moje też jest z 1994 roku. Ale Brazylii. Chociaż miałem dwa lata, wydaje mi się, że moje pierwsze wspomnienie było z telewizji, kiedy oglądałem Romario strzelającego gola Holandii. Pamiętam, że Bebeto dośrodkował, Romario strzelił z pierwszej piłki… “Golazo”. To moje pierwsze wspomnienie. Drugie mam z 2002 roku. Oglądałem cały turniej i pamiętam wszystko… Ronaldo…
– Fryzurę?
– Ta… hahaha! Fryzura Ronaldo była dobra. Też taką miałem.
– Hahaha! Zrobiłeś sobie taką?
– Tak.
– O stary, chciałbym to zobaczyć. Masz zdjęcie?
– Nie, nie mam zdjęcia. Poszukam. Moja mama ma na pewno jakieś. Ale naprawdę miałem fryzurę Ronaldo.
– Prawdopodobnie wszyscy chłopcy w Brazylii mieli takie, co?
– Wszyscy wyglądaliśmy jak Ronaldo.
– Prawdą jest, że w tych mistrzostwach Brazylia była wybitna.
– Tak, to prawda. Myślę, że półfinał z Turcją wymagał niecu wysiłku, a nawet mimo tego był bardzo wyrównany. I wtedy…
– Myślę, że w każdych mistrzostwach świata było coś takiego – w 2006 roku był to finał i uderzenie głową Zidane'a. W 2002 roku był to Ronaldo. To było spektakularne.
– Tak, bo on akurat wrócił po kontuzji kolana.
– W 1998 roku właśnie z powodu problemów zdrowotnych Brazylia przegrała finał 0:3. A w 2010 roku Andres Iniesta strzelił gola w doliczonym czasie. Innymi słowy, zawsze coś było… a w 2014 roku to była twoja kontuzja, bo cały świat czekał, aż Brazylia u siebie sięgnie po tytuł. Czy jakiś gracz lub drużyna zaimponowały ci szczególnie podczas twojej gry na mistrzostwach? Jakiś konkretny gracz, niezapomniany występ czy konkretna drużyna narodowa?
– Pamiętam głównie Brazylię Romario i Ronaldo. To głównie oni przychodzą mi na myśl, gdy mówisz o mistrzostwach świata, zdobywaniu trofeum. Za gole, które strzelili, za zagrania, które pokazali, za poprowadzenie Brazylii do zwycięstwa.
– Kiedy po raz pierwszy powołano cię do gry dla drużyny narodowej? Gdzie byłeś, co robiłeś, jak to było?
– Akurat… kończyłem trening. Graliśmy w nocy, a rano zrobiliśmy to, co zwykle robiliśmy po meczach.
– Tak, nic… hahaha!
– Tak, nie robiliśmy nic. Poszliśmy na siłownię, gdzie był Mano Menezes wybierający skład meczowy, a wszyscy inni oglądali telewizję.
– Krążyły już wcześniej plotki, że zostaniesz powołany?
– Tak, słyszałem takie plotki, bo to było zaraz po mistrzostwach świata, na których ludzie pytali gdzie jestem. Zastanawiali się, dlaczego mnie na nich nie ma.
– Ile wtedy miałeś lat?
– Siedemnaście. Na liście pojawiło się moje imię, a potem moich dobrych kolegów, Ganso i Andre. Nasza trójka zawsze spędzała razem czas w Santosie. Andre był akurat na boisku, więc gdy pojawiła się ta informacja, pobiegliśmy na boisko, zgarnęliśmy go i we trójkę świętowaliśmy. Wiele osób nas filmowało. To było nieziemska radość.
– Gdy pojawiłeś się w drużynie narodowej, to czy miałeś w drużynie kogoś, kto zachowywałby się wobec ciebie jak starszy brat? Kogoś, kogo mógłby wziąć ciebie i Ganso pod swoje skrzydła?
– W zasadzie każdy… Robinho grał z nami w Santosie, więc zaopiekował się nami najbardziej. Ale każdy, kto tam był, łącznie ze starszymi graczami… wszyscy doskonale się zaadaptowaliśmy. Wszyscy nam pomagali, niezależnie od tego, czego potrzebowaliśmy.
– Które momenty możesz opisać jako najgorsze i najlepsze w swojej karierze w drużynie narodowej?
– Wydaje mi się, że najlepszy moment jest teraz. A najgorszy… doświadczyłem wielu momentów, które nie były zbyt fajne. Ale chodzi głównie o kontuzję. To ona była moim najgorszym momentem. Po prostu płakałem w domu, widziałem, że płacze moja mama, mój tata… wszyscy byli smutni – moi przyjaciele, rodzina… To był mój najgorszy moment.
– Wróćmy do mistrzostw w 2014 roku. Brazylia grała u siebie. Ćwierćfinał z Kolumbią, wygląda jakbyście mieli wygrać. W momencie tej kontuzji ile było? 1:1 czy 1:0?
– Było już 2:0 dla nas.
– Czyli prowadziliście 2:0 i wyglądało, jakbyście mieli wygrać.
– Zostały trzy czy cztery minuty do końca meczu.
– Tak więc wszystko jest idealnie i jesteście praktycznie w półfinałach. Gracie u siebie. Wydaje się, że wygrana jest wam pisana. Jesteście nadzieją całego narodu… i nagle… kim był ten kolumbijski piłkarz?
– Zúniga.
– Zúniga zaatakował cię od tyłu, a twoje plecy… stało się… Co działo się w twojej głowie w tym momencie?
– Pamiętam, że miałem głowę na murawie, a Marcelo mówił: “Nie, nie… wezwijcie lekarza”.
A ja powiedziałem: “Nie, nie, nie. Chcę grać.” Bo chciałem strzelić gola.
– Oczywiście. Hahaha!
– Byłem szalony. Nie mogłem się odwrócić, więc przyszedł lekarz…
“Jak leci?”
“Nie, nie, nie, będę grał dalej.”
I tak dalej…
Ale nie mogłem podnieść nóg. Nie mogłem nimi nawet ruszyć. Więc lekarz mnie zabrał i zacząłem płakać. Bo było to bardzo bolesne i nic nie czułem. Nie czułem nóg, więc zanieśli mnie do szpitala na stadionie. I tam mnie zostawili i pamiętam, że leżałam ze zgiętą nogą, a kiedy ją wyprostowałem…
– Nie mogłeś. Niewyobrażalny ból.
– Tak… niemożliwy ból, niemożliwy. I wtedy zrozumiałem, że nie ma szans na ciąg dalszy.
– Żebyś kontynuował turniej.
– Pojechałem do szpitala, zrobiłem badania i powiedzieli mi: “Mamy dwie wiadomości. Dobrą i złą.”
No to ja na to: “Poproszę najpierw złą.”
“Zła jest taka, że nie możesz dłużej grać w tych mistrzostwach. To dla ciebie koniec.”
“A jaka jest dobra wiadomość?”
– Że możesz chodzić…
– “Dobra wiadomość jest taka, że po wszystkim będziesz w stanie chodzić, bo dwa centymetry dalej… ”
– Wow.
– “…i piłka byłaby dla ciebie skończona na zawsze.”
I… cóż… po prostu chciałem, żeby powiedzieli mojej rodzinie. Wszyscy tam byli – moja dziewczyna, mój ojciec, moja siostra, mama, przyjaciele. Powiedzieli im, że mogą mnie zobaczyć i w taki sposób zaczął się ten cały zły tydzień.
– Jak długo przebywałeś w szpitalu? Po wszystkim.
– Nie, zostałem tylko na jeden dzień.
– Więc innymi słowy, półfinał przeciwko Niemcom oglądałeś już z domu?
– Tak. Pojechałem do domu, bo kiedy doznałem ten kontuzji, poszedłem do obozu drużyny, zabrałem swoje rzeczy, zobaczyłem się z lekarzem, a potem helikopterem poleciałem do domu, bo nie mogłem ruszać nogami… Nie mogłem się ruszać…
– Poruszałeś się na wózku inwalidzkim?
– Tak, na wózku. Pojechałem do domu i tam oglądałem resztę mistrzostw. Obejrzałem półfinał… nie wiem co się wydarzyło.
– Byłem wtedy akurat w Las Vegas. Właśnie wstałem, włączyłem telewizor w 20. minucie, a tu 4:0. Powiedziałem: “Co tu się dzieje? Niesamowite.”
– Tak, to była bardzo dziwna rzecz. Wydaje mi się, że gdybyśmy grali jeszcze 30 razy, to coś takiego nie miałoby miejsca. Naprawdę nie wiedziałem co się dzieje. Oglądałem i…
– Myślę, że bez ciebie… Do tego Thiago Silva chyba był zawieszony?
– Tak, Thiago też nie grał. Podobnie jak Alves.
– Thiago czy Dani są naprawdę dobrzy, ale to, co stało się z tobą… Moim zdaniem ludzie…
– Tak, na pewno źle im było z tym. Ale czy to był powód? To był po prostu jeden z tych dni, kiedy…
– Wszystko poszło nie tak.
– Kiedy wszystko poszło nie tak. A w tym samym czasie wszystko ułożyło się dobrze dla nich. Ale cóż, ciężko rozmawiać o tym patrząc z boku, bo pytałem każdego kto był na boisku, a oni odpowiadali: “Nie wiemy co się stało. Nic nie zadziałało. Nic nie mogliśmy zrobić. Nic.” I cóż, to była dla nas katastrofa.
Nikt o tym nie zapomni, a rozmawiając o drużynie narodowej… jeszcze sześć miesięcy temu to była “drużyna narodowa od 7:1”. Rozmawiali o tym wszyscy w Brazylii i poza nią.
– Jakie jedno słowo może opisać te mistrzostwa?
– Przechlapane.
– Oczekiwania były bardzo duże.
– Nadzieja… rozwój… wiara… Dla mnie to było złe doświadczenie. Wolałbym przegrać 7:1 niż doznać kontuzji. Ale nic nie mogłem zrobić.
– Mistrzostwa świata 2018.
– Na te bardzo liczę.
– Tak, to od razu brzmi lepiej. Hahaha! A wy radzicie sobie lepiej niż dobrze. Jak postrzegasz inne drużyny? Poziom drużyn, które do tej pory nie były tak dobre, nagle znacząco wzrósł.
– Tak, uważam, że poziom się podniósł. Wydaje mi się, że drużyny są lepiej przygotowane, by grać przeciwko silniejszym reprezentacjom, przeciwko lepszym graczom. Chociaż Argentyna Leo… Hahaha! Mimo wszystko solidnie się nacierpieli.
– Powiem ci, że widzę go w szatni i rzeczywiście bardzo cierpiał 🙂
– Było to dla nich trudne, ale my sobie bardzo dobrze poradziliśmy. Trener wprowadził wspaniały rytm gry.
– Widzisz swoją drużynę w kategorii faworytów?
– Wydaje mi się, że nie tylko Brazylia, ale kilka drużyn ma świetnych zawodników i są faworytami turnieju. Brazylia, Hiszpania, Argentyna, Francja, Niemcy – te pięć drużyn to moi faworyci.
– A moim zdaniem jesteście ciut nad nimi wszystkimi. Moim zdaniem my, Niemcy, Argentyna, Francja, jesteśmy trochę… wszyscy jesteśmy na bardzo podobnym poziomie. A wy jesteście ciut nad nami. Macie bardzo dużą siłę ognia. Macie Philippe Coutinho, Gabriela Jesusa, ty tam jesteś. W środku pola jesteście silni dzięki Paulinho, a w defensywie też jesteście dobrzy. Wydajecie się drużyną kompletną.
– Tak, tak. Szczerze mówiąc jesteśmy świetnie zorganizowani. Prawdą jest, że udało nam się odnaleźć naszą grę.
– Stabilizacja, balans.
– Tak, dokładnie.
– Masz kolegę w klubie, który zagra na swoich pierwszych mistrzostwach – Kylian Mbappe. Wszyscy bardzo dobrze o nim mówią. Ma już na koncie sporo goli i asyst w Monako i Paryżu. Co o nim myślisz?
– Widzę, że świetnie sobie radzi. Jest świetnym graczem. Jest kimś, kto na pewno znajdzie się na kartach historii piłki nożnej.
– Naprawdę?
– Tak, on jest naprawdę świetnym graczem i ma ogromny potencjał. Jest dobrym człowiekiem, ciężko pracuje. Myślę, że ma przed sobą świetlaną przyszłość.
– Kto twoim zdaniem będzie największą niespodzianką mistrzostw świata?
– Niespodzianką mistrzostw…
– Kto dobrze się zaprezentuje i wcale nie musi wcale wygrać.
– Islandia.
– Islandia, co? Zamierzałem powiedzieć to samo.
– Ty też? Widziałem jeden z ich meczów i grali świetnie. Podobało mi się. Mogą wszystkich zaskoczyć.
– Już przecież zakwalifikowali się do poprzednich mistrzostw Europy. A to nie lada sztuka dla kraju, który ma tak niewielką ilość mieszkańców.
Pisałbyś się na finał Hiszpania – Brazylia, 3:3, wliczając w to twój hat trick… Ale my, Hiszpania, wygrywamy w rzutach karnych? Hahaha! Hat trick w finale!
– Hahaha! Nie, nie, nie… musimy wygrać. Może być 3:3 i to ty zdobędziesz hat tricka, ale my wygramy.
– Hahaha! To się nigdy nie stanie. Nie ma takiej opcji.
– Tak się prawie stało…
– Na stadionie Celty! Ale nie w finale mistrzostw świata!
– Ale to się prawie zdarzyło.
– Czyli nie wchodzisz w to?
– Nie.
– Nie ma takiej opcji?
– Nie, nie i jeszcze raz nie. Geri, nie licz na to. Kocham cię, ale nie ma szans.
– Ney, bardzo ci dziękuję. Było mi bardzo miło. Po raz pierwszy przeprowadziłem wywiad.
– Bardzo dobrze ci poszło – już wiesz co możesz zrobić po zakończeniu kariery 🙂