Niedziela w Włoszech minęła nam pod znakiem derbów Mediolanu, ale zanim drużyny ze światowej stolicy mody wybiegły na San Siro, to na całym Półwyspie Apenińskim zostało rozegrane sześć innych spotkań 8. kolejki Serie A.
Niedzielę zaczęliśmy od pojedynku we Florencji, gdzie miejscowa Fiorentina podejmowała Udinese. Drużyna gospodarzy wygrała popołudniowe spotkanie 2:1, choć goście z północy w drugiej połowie robili wszystko, żeby wywieźć z Toskanii chociażby punkt. Fiołki tym samym odniosły dziesiąte zwycięstwo z rzędu na własnym stadionie nad Udinese, a dla gości była to siódma z rzędu porażka na obcych boiskach.
Fiorentina po niespodziewanej porażce z Chievo Veroną przed przerwą reprezentacyjną chciała wrócić do wygrywania meczów, szczególnie, że ekipa kierowana przez Stefano Pioliego zaczęła tracić kontakt z czołówką ligi już na początku sezonu. Wszyscy we Florencji oczekiwali trzech punktów. Strzelanie w 28. minucie rozpoczął Cyril Thereau, który zdobył pierwszą bramkę w tym meczu po strzale z bliska. 34-letni Francuz znalazł drogę do bramki również po przerwie, kiedy to wykorzystał błąd bramkarza gości po strzale Jordana Veretouta. Albano Bizzarri wypluł piłkę przed siebie i Thereau z odległości pięciu metrów nie miał problemów z pokonaniem włoskiego bramkarza. Goście choć dzielnie walczyli, to jednak sił i umiejętności starczyło im tylko na jednego gola, którego zdobył Samir.
O 15:00 zaczęło się pięć innych spotkań. My przeniesiemy się do Genui, gdzie Sampdoria z Bartoszem Bereszyńskim w składzie podejmowała Atalantę Bergamo. Pierwsza połowa minęła nam pod znakiem przewagi gości, którzy częściej byli przy piłce i stworzyli sobie więcej okazji do strzelenia goli, co zaowocowało bramką w 21. minucie, której autorem został Bryan Cristante. 22-letni Włoch wykorzystał dośrodkowanie Leonardo Spinazzoli i strzałem głową pokonał Christiana Puggioniego. Trener gospodarzy, Marco Giampaolo, zdecydował się działać i po przerwie zobaczyliśmy dwóch nowych zawodników w barwach Sampdorii. Na boisko weszli Karol Linetty i Gianluca Caprari.
Musimy powiedzieć, że menedżer ekipy z Genui miał nosa, bo obaj rezerwowi wpisali się na listę strzelców. Jednak zanim to nastąpiło, to wyrównanie ekipie Giampaoliego dał Duvan Zapata. Niepilnowany Kolumbijczyk wyskoczył najwyżej w polu karnym do dośrodkowania Quagliarelli i głową skierował piłkę do bramki. Była 56. minuta, a już trzy minuty później cały stadion oszalał po tym jak Caprari dał prowadzenie gospodarzom. 24-letni napastnik wykończył strzałem głową kontrę gospodarzy. Kropkę nad i postawił Karol Linetty, który w 68. minucie dostał podanie od Praeta, przyjęciem zmylił obrońcę i strzałem z ostrego kąta pokonał Berishę. Takiego wykończenia nie powstydziłby się nawet Robert Lewandowski! Pod koniec drugiej połowy na boisku pojawił się Dawid Kownacki.
Do Bolonii ze swoim SPAL pojechał inny reprezentacyjny zawodnik, Bartosz Salamon. Niestety dla Polaka, jego ekipa nie wywiozła ze Stadio Renato Dall'Ara chociażby punktu, a sam obrońca zapisał się na liście strzelców. Szkopuł jednak tkwi w tym, że była to bramka samobójcza. Wynik spotkania otworzył Andrea Poli, który wykorzystał zagranie głową od Rodrigo Palacio. Była to jedyna bramka w pierwszej połowie. Trzy minuty po wznowieniu gry miała sytuacja z Polakiem w roli głównej. Salomon chcąc wybić piłkę po strzale przeciwnika skierował ją jednak do własnej bramki. W końcówce spotkania straty SPAL zmniejszył Mirco Antenucci. Był to jedyny gol dla gości w tym meczu.
O 20:45 nadszedł czas na długo wyczekiwane przez nas Derby della Madonnina. Milan po rewelacyjnym początku sezonu zwolnił nieco tempa i zaliczył dwie porażki w lidze. W tym samym czasie Inter wygrywał praktycznie wszystko, co było do wygrania, ale trudno nie było odnieść wrażenia, że Nerazzurri mają w tym wszystkim dużo szczęścia.
Pierwszą groźną sytuację mieliśmy już w 11. minucie, kiedy to strzał Antonio Candrevy wylądował na poprzecze. Dziesięć minut później Miranda był bliski strzelenia gola po tym jak po dośrodkowaniu Ivana Perisicia wyskoczył najwyżej w polu karnym. Do trzech razy sztuka. Co nie udało się Candrevie i Mirandzie udało się najlepszemu zawodnikowi Interu, Mauro Icardiemu, który otworzył wynik spotkania po dośrodkowaniu Candrevy. Argentyńczyk nie trafił czysto w piłkę, ale był tak blisko bramki Donnarummy, że ten lakoniczny strzał bez problemu znalazł drogę do bramki.
Reszta pierwszej połowy minęła nam pod znakiem dominacji gospodarzy tego spotkania, ale ani strzał Icardiego, ani strzał Vecino nie zatrzepotał w siatce. Milan w samej końcówce miał okazję wyrównać, ale strzał Boriniego wybronił Handanovic, a dobitka Włocha głową okazała się niecelna. Po przewie na boisku pojawił się Patrick Cutrone, którego wejście rozruszało trochę gości. Cztery minuty po wznowieniu gry mieliśmy kolejną okazję Milanu na bramkę. Jednak uderzenie Silvy odbiło się od lewego słupka. Rossoneri coraz śmielej sobie radzili i co chwilę stwarzali groźne sytuacje pod bramką Interu. Wynikiem tego był gol Suso po strzale zza pola karnego. Hiszpan miał trochę miejsca, rozejrzał się i zmieścił piłkę w bramce po uderzeniu piłki lewą nogą.
Mecz zaczął się od nowa, a my liczyliśmy na jeszcze większe emocje. Nasze oczekiwania zaczęły się spełniać. Najpierw znakomitą okazję zmarnował Vecino, a chwilę potem w dobrej sytuacji znalazł się Giacomo Bonaventura. Zmianę wyniku mieliśmy już po chwili, a z dubletu w tym spotkaniu mógł się cieszyć Icardi. Snajper Interu najpierw na swojej połowie odebrał rywalowi piłkę, potem przytomnie oddał ją Perisicowi, a następnie wykończył dośrodkowanie Chorwata strzałem, którego nie powstydziłby się bohater japońskich animacji. Klasa sama w sobie. W drugiej połowie weszliśmy na prawdziwy rollercoaster.
Milan dążył do wyrównania, ale jego akcje nie przynosiły im żadnych korzyści, aż nadeszła 81. minuta. Giacomo Bonaventura znalazł się w polu karnym Interu i zamienił krosowe podanie na niski strzał przy lewym słupku. Zapowiadała się gorąca końcówka w Mediolanie.
Gdy wydawało się, że obie drużyny solidarnie podzielą się punktami w niedzielny wieczór, to na pomoc zawodnikom Interu ruszył Ricardo Rodriguez. Szwajcar we własnym polu karnym ciągnął za koszulkę rywala i sędzia tego meczu, Paolo Tagliavento, nie miał innego wyboru jak podyktowanie jedenastki. Tę na gola zamienił Mauro Icardi, który tym samym skompletował hattricka. Choć Milan w końcówce ruszył do przodu, to jednak nie był w stanie wyrównać stanu spotkania. Derby Mediolanu dla Interu.
Pozostałe niedzielne spotkania 8. kolejki Serie A:
Cagliari – Genoa 2-3 (0-2)
0:1 Andrey Galabinov 8’
0:2 Adel Taarabt 35’
1:2 Leonardo Pavoletti 48’
1:3 Luca Rigoni 75’
2:3 Joao Pedro 79’ (rzut karny)
Crotone – Torino 2-2 (1-0)
1:0 Marcus Rohden 25’
1:1 Iago Falque 54’
2:1 Bruno Martella 64’
2:2 Lorenzo De Silvestri 92’
Sassuolo – Chievo 0-0 (0-0)
BONUS 100% DO 1000 PLN
- Zarejestruj konto na LVbet za pośrednictwem Gol.pl!
- Dokonaj depozytu minimum 100 PLN.
- Odbierz równowartość nawet 1000 PLN.
- Szczegóły znajdziesz TUTAJ.