Arjen Robben, holenderski skrzydłowy, na łamach “Players' Tribune” pisze list do młodszego, szesnastoletniego siebie. Opisuje wydarzenie będące początkiem jego kariery, jak pracowało się z Jose Mourinho oraz czego nauczył go John Terry, a także ile znaczy dla niego jego obecny klub, Bayern Monachium.
Drogi szesnastoletni Arjenie. Jest czwartkowe popołudnie, a twoja mama dzwoni do szkoły. I dzwoni. I dzwoni.
Na początku pomyślisz, że stało się coś złego. Bo dlaczego nie? Mama nigdy nie starała się skontaktować z tobą, gdy byłeś na lekcjach.
Po pierwsze, nie martw się. Wszystko jest w porządku. Co więcej, wszystko jest o wiele lepsze, niż tylko w porządku. Ale nie uwierzysz jej, gdy uda ci się do niej oddzwonić. Nie spodziewasz się tego, co ma ci do przekazania.
Gdy zadzwonisz do niej w przerwie między lekcjami, wszystko się zmieni. I to bardzo szybko.
Tak więc zanim to zrobisz, zanim to wszystko się stanie, pozwól, że powiem ci jedną rzecz: w piłkę zawsze graj z tym głodem, jaki masz. Utrzymaj swoją chęć samodoskonalenia. By robić więcej, by być najlepszym. Pamiętaj o tym. Niezależnie od wszystkiego, co się wydarzy, nie zapominaj o tym.
Gdy w końcu uda ci się porozmawiać z mamą, usłyszysz: “Dzwonił trener pierwszej drużyny Groningen. Chce, żebyś w ten weekend pojechał z nimi na mecz.”
Niesamowite, co nie?
Dlaczego o tym mówię? Cóż, ostatnio sporo myślałem o tej chwili. O momencie, w którym to wszystko się zaczęło. Kolejny sezon się skończył – twój siedemnasty – a kolejny zaraz się zaczyna. Masz 33 lata i grasz na odnawianym co roku kontrakcie, więc kto wie, co będzie dalej?
Może gdy koniec kariery staje się coraz bardziej i bardziej realny, zaczynasz myśleć o jej początkach. Gdy piłka przestała być tylko grą.
Właśnie to stało się, gdy pojawiłeś się w Groningen. Pobyt w tym klubie doprowadził cię do PSV, a PSV doprowadziła cię do Chelsea. Mając dwadzieścia lat będziesz w Premier League.
A twój menedżer? Nazywa się Jose Mourinho. Powinienem się przygotować na niego, ponieważ będzie wiele od ciebie wymagał… tak jak od każdego. Od razu poczujesz różnicę grając dla klubu z Premier League. Będziesz musiał być mocniejszy, silniejszy i szybszy.
Każdego dnia będziesz musiał stawać na wysokości zadania. Każdego tygodnia będziesz musiał wykazać się przed Jose, żeby zostać w meczowej jedenastce. Wiele powiedziano o Jose. Jest mocną osobowością, jest wymagający. Ale odkąd tylko zacząłeś grać, byłeś tak samo wymagający w stosunku do siebie, jak on. W pewien sposób będzie to doskonałe połączenie. On chce cię widzieć u szczytu formy każdego dnia na boisku, a ty zawsze chcesz być u szczytu formy. Nieważne, czy podczas treningu, czy podczas meczu.
Czy wracając do zdrowia po kontuzji.
Tak, tego też doświadczysz tam po raz pierwszy. Nie tak chciałeś zacząć przygodę w Anglii… ze złamaną kością w stopie w meczu przygotowującym do sezonu. Nie grałeś z tego powodu przez ponad dwa miesiące. Ale dzięki temu zyskałeś tylko większą motywację. By wykazać się przed Jose, przed kolegami i kibicami na Stamford Bridge.
Będziesz chciał pokazać każdemu, na co cię stać.
I to zrobisz. Już w 72. minucie swojego pierwszego meczu na Stamford Bridge w listopadzie 2004 roku strzelisz gola. Z linii pola karnego, lewą nogą.
(Tak przy okazji, lewą nogą? A dokładnie wbiegając z prawego skrzydła i strzelając lewą nogą? Popracuj nad tym. Trenuj to. Przyda ci się to o wiele częściej, niż możesz to sobie wyobrazić. Zaufaj mi w tej kwestii.)
To będą tylko dwa lata, ale Chelsea będzie dla ciebie ważnym krokiem. Dzięki menedżerowi, dzięki kontuzji, ale też dzięki drużynie. Trzeba przyznać to Jose – potrafi stworzyć zespół. A ta drużyna była naprawdę dobra.
Nie tylko dlatego, że mieliście piłkarzy jak Frank Lampard, Didier Drogba, Petr Cech czy John Terry na boisku, ale też dlatego, że mieliście ich również poza boiskiem.
Każdy z tej drużyny troszczył się o innych. Wszyscy myśleli o klubie. Atmosfera była wtedy niesamowita. Wszyscy będą się o ciebie troszczyć, ale nikt nie będzie równie ważny – nie tylko dla ciebie, ale dla wszystkich – co John Terry.
Czego może nauczyć się holenderski skrzydłowy od angielskiego środkowego obrońcy?
Wszystkiego.
Najważniejszą jednak rzeczą było to, czego wymaga się od kapitana i lidera zespołu. Będzie kimś, z kim możesz porozmawiać – o piłce i wszystkim innym. Będzie dawał ci rady, motywował. Ucz się od niego tyle, ile tylko zdołasz. Jak oddaje całego siebie klubowi i zespołowi – od pierwszej do ostatniej minuty. Dba o każdego członka drużyny. I to samo robi poza boiskiem.
Nie jestem pewien, czy będziesz sobie zdawał sprawę z tego, jak wielki wpływ miał na ciebie John. Tak więc korzystaj z tych momentów z nim. Nigdy więcej nie będziesz grał z kimś takim jak on.
Nie doświadczysz też czegoś takiego, jak w Chelsea. W Holandii zdobędziesz mistrzostwa i puchary, ale w Chelsea staniesz się częścią historii. Pierwsze mistrzostwo od 50 lat. Nie będziesz tego odczuwał tak mocno z powodu kontuzji, ale ciesz się tym bardziej, niż ja to robiłem. Doceń to – ponieważ byłeś częścią tej drużyny, byłeś ważny i zrobiłeś swoje.
A potem pomóż drużynie zdobyć kolejne mistrzostwo rok później.
A potem?
Czeka cię kolejny krok…
Real Madryt.
W Anglii zobaczysz to od pierwszego meczu: kibice żyją tam futbolem. W Hiszpanii jest… inaczej. Oni nie żyją futbolem… futbol to ich życie.
Ale po dwóch latach przekonasz się, że futbol to też… biznes. I nie będziesz z tego powodu szczęśliwy. Do tego momentu wszystko miało sens. Od bycia chłopcem grającym po szkole na małych boiskach, przez Groningen, PSV, Chelsea, aż do Realu Madryt… Do mistrzostw, pucharów i półfinałów Ligi Mistrzów.
Wszystko to zawsze dotyczyło stawiania kroków naprzód, doskonalenie się, szukania nowych wyzwań. Tak właśnie chciałeś grać.
Ale Bayern? Odbierzesz to jako krok wstecz. Oczywiście będą mieli mistrzostwa i puchary na koncie, ale tobie chodziło wtedy o wygranie Ligi Mistrzów, a Bayern nigdy nie był faworytem w tych rozgrywkach. Ale w Chelsea i Realu też ci się to nie udało.
Wiem, jaka myśl pojawi się w twojej głowie, gdy usłyszysz o tym transferze: Teraz na pewno mi się to nie uda.
Real Madryt był wtedy największym klubem na świecie. Będąc w tej drużynie będziesz to czuł. Będziesz na samym szczycie, a wszystko inne będzie jak krok w dół.
Ale jest coś, o czym musisz wiedzieć: nigdy na żaden temat tak bardzo się nie pomylisz.
Przyjście do Bayernu będzie twoją najlepszą decyzją w życiu.
W Bayernie staniesz się częścią czegoś więcej. Sukcesy nie przyjdą tylko na boisku, ale na wszystkich poziomach. Zobaczysz. Finansowo. Globalnie. W Niemczech i w całej Europie ten herb i te barwy będą coś znaczyć.
Nikt się tego nie będzie spodziewał, ale drużyna dotrze do finału Ligi Mistrzów w twoim pierwszym roku w niej. W 2011 roku szybko odpadniecie, ale następny rok… to będzie chwila Bayernu. Finał Ligi Mistrzów w 2012 roku, przed waszymi kibicami na Allianz Arenie. Przeciwko twojemu byłemu klubowi, Chelsea.
Nikt nie napisałby tego lepiej.
Tylko że… nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale… stanie się to koszmarem.
Wiele będzie się mówić o tym finale, co mogłeś zrobić… czego nie zrobiłeś. Ale jest coś, czego ludzie nie napiszą ani nie zobaczą. Chodzi o pierwszy dzień po powrocie do treningów, kilka tygodni później. Szczerze mówiąc, byłeś gotowy na powrót do treningu już dzień po finale. Ale być może wszyscy potrzebowaliście trochę czasu. Ponieważ kiedy wróciliście, pojawiło się… coś.
Miałeś wiele tych pierwszych dni w swojej karierze. I wszystkie wyglądały tak samo. Każdy powoli wracał do rytmu.
Ale nie tym razem. Tym razem było to coś więcej. Był to duch. Każdy czegoś chciał. Tak naprawdę, to jednej rzeczy. Zemsty.
I każdy mecz, czy to w Bundeslidze, meczu pucharowym czy Lidze Mistrzów, będzie rozgrywany tak, by zmazać plamę tamtego finału. Każde zwycięstwo, każdy gol będzie po to, by dostać się tam ponownie. Pamiętasz o tym strzale z lewej nogi, o którym mówiłem? Pomyśl o tym.
Pomyśl o tym, gdy dotrzecie do finału Ligi Mistrzów w tamtym roku. Pomyśl o tym, gdy w drugiej połowie, zaraz po tym, gdy Bayern obejmie prowadzenie, Borussia Dortmund wyrówna na 1:1. Pomyśl o tym w 89. minucie mecz, gdy do końca nie pozostanie już prawie w ogóle czasu.
Wbiegnij z prawej strony i uderz lewą nogą.
Osiem lat spędzonych w Bayernie Monachium będzie największą dumą twojej kariery. Trzy półfinały Ligi Mistrzów. Trzy finały. Jedna wygrana w Lidze Mistrzów. Sześć mistrzostw Bundesligi. Cztery krajowe puchary.
Ale pomijając trofea, nie wiem, czy potrafię przygotować cię na to, jak wiele ten klub zacznie dla ciebie znaczyć. Może nawet bardziej, ponieważ nie spodziewałeś się tego.
Co więcej mogę powiedzieć?
Cóż, w 2017 roku w dziwny sposób pożegnacie się z Ligą Mistrzów. Sam zobaczysz.
Ale to, co najbardziej chcę ci przekazać, to to, że głód, który teraz odczuwasz, pozostanie z tobą nawet, gdy będziesz miał 33 lata. Potrzeba bycia coraz lepszym nie zniknie. Patrząc wstecz wydaje mi się, że to dzięki niemu znaleźliśmy się w tym miejscu – ta potrzeba bycia coraz lepszym, stawiania kolejnych kroków, nieważne, co już się osiągnęło.
Nie wiem więc, kiedy ten głód zniknie. Nie wiem, czy stanie się to za rok, czy za dwa, ale gdy się w końcu pojawi, wierzę, że będzie to czas, by pomyśleć o czymś innym.
Może o odejściu… może o ostatnim transferze, w poszukiwaniu innej przygody?
Czas pokaże. A mija on bardzo, bardzo szybko. Więc nie pozwalaj już mamie czekać.