Do biegu, gotowi, start! Rusza wyścig o mistrzostwo Francji

0
Ligue 1

W piątkowy wieczór ruszą rozgrywki w pierwszej z pięciu największych europejskich lig. Wszyscy kibice futbolu nad Sekwaną zostaną wybudzeni z letniego letargu. Żadne wieści o pieniądzach wydanych na Neymara nie są w stanie zastąpić najzwyklejszego meczu. Futbol jest przecież dla kibiców, nie dla bankierów. Pora więc zagłuszyć wszystkie transferowe spekulacje i skupić się na tym, co w piłce najważniejsze.

We francuskiej ekstraklasie nikt nie bawi się w reformy. Ligi nie trzeba wydłużać ani skracać, nie trzeba dzielić punktów ani mnożyć, nie trzeba zwiększać lub zmniejszać liczby startujących w niej drużyn. Wszystko po staremu, czyli przejrzyście i atrakcyjnie. Dlaczego mielibyśmy zatem uznać sezon 2017/2018, jeszcze przed jego rozpoczęciem, za wyjątkowy? Przede wszystkim ze względu na zacny jubileusz. Ligue 1 zaczyna właśnie osiemdziesiąty rok życia. Wedle ludzkich standardów emerytura zbliża się wielkimi krokami. Rozgrywki piłkarskie we Francji mają się jednak całkiem dobrze. Kilka klubów pobiło rekordy transferowe, aby choć przez chwilę poczuć się jak ubodzy krewni PSG. W stolicy odpowiedzieli jednak z taką siłą, że dla krajowych rywali na nowo stali się drużyną z innej galaktyki.

Bodziec elektryczny

Dwa i pół miesiąca minęło od ostatniej kolejki poprzedniego sezonu. To wystarczająco długi czas, by tęsknota wyszła na pierwszy plan. Słoneczny wieczór i propozycja wyjścia na piwo do pubu z grupą kolegów? Jasne, ale pod warunkiem, że w pubie będzie możliwość obejrzenia AS Monaco z Touoluse FC.

Neymar

To będzie tylko pierwsze z trzystu osiemdziesięciu spotkań w nadchodzącym sezonie francuskiej ekstraklasy. A w nich emocje tak wielkie, że transfer Neymara z Barcelony do PSG niebawem zniknie z pierwszych stron gazet. Ludzie przyzwyczają się do widoku Neymara w PSG, tak samo jak przyzwyczaili się do widoku Ronaldo w Realu czy Pogby w Manchesterze. Mało tego, popatrzą, a po chwili stwierdzą, że warto było wyłożyć na stół te 220 milionów euro. Skoro najlepsi piłkarze na świecie mogą grać w Hiszpanii, Niemczech i Anglii, to czemu nie mogliby grać we Francji? Pieniądze przecież są. Nie od dziś wiadomo, że za piłkarskie przyjemności trzeba słono zapłacić. Neymar przyjemność sprawi nie tylko Paryżowi, ale całej Francji.

Made in Poland

Polscy kibice najuważniej będą się przyglądać Kamilowi Glikowi, Igorowi Lewczukowi oraz Mariuszowi Stępińskiemu. Wydawać by się mogło, że pierwszy z wymienionych nie musi nic nikomu udowadniać. Tytułu mistrza Francji za ubiegły sezon nikt mu przecież nie odbierze. Z AS Monaco podpisał jednak nowy, lukratywny kontrakt i wszyscy w Księstwie oczekują na potwierdzenie, że wciąż będzie tym samym Glikiem co rok temu. Pozostała dwójka walczy natomiast o bilety do Rosji na przyszłoroczny mundial. Lepszą pozycję wyjściową ma Lewczuk, ale może i Stępiński odżyje pod okiem Claudio Ranieriego.

Kamil Glik

Walizki spakował już natomiast Maciej Rybus, a wciąż siedzi na nich Grzegorz Krychowiak. Akurat ci dwaj piłkarze o poprzednim sezonie będą chcieli jak najszybciej zapomnieć i odciąć się od niego grubą linią. Czy się uda? Rybus odszedł do Rosji, gdzie ma wyrobioną markę i słabszą konkurencję. Z kolei o sytuacji Krychowiaka w Paryżu można napisać oddzielony artykuł, ba, materiału starczyłoby nawet na książkę. Pisze się wiele, a nie zmienia się nic. Krychowiak wciąż siedzi w Paryżu. Siedzi.

Gwiazdy i gwiazdki

Wszyscy zadają sobie jedno pytanie – czy AS Monaco po wyprzedaniu połowy pierwszej jedenastki z mistrzowskiego sezonu wciąż będzie potrafiło iść łeb w łeb z PSG, które właśnie dokonało największego transferu w historii światowej piłki? Oceny można dokonać tylko na podstawie wyników z poprzedniego sezonu i ruchów transferowych. Na razie pole do popisu jest więc niewielkie, choć wskazanie w stronę Paryża wydaje się oczywiste. Należy jednak pamiętać, że mistrzostwa nie zdobywa się za sprawą dwóch dobrych meczów z bogaczami ze stolicy. O wiele ważniejsze będzie 36 pozostałych spotkań, gdzie po drugiej stronie staną rywale znajdujący się absolutnie w zasięgu. Każdego z nich trzeba będzie bezlitośnie ograbić z punktów.

Jeśli ktoś miałby pokrzyżować plany wyżej wymienionej dwójce, to chyba tylko Olympique Marsylia. Do drużyny wrócili Dimitri Payet i Steve Mandanda, do debiutu w lidze francuskiej szykuje się Luiz Gustavo, a linia obrony z Adilem Ramim i Patricem Evrą będzie najbardziej doświadczoną w całej lidze.

Reszta drużyn będzie promować młodych zawodników i… marzyć. Podejdą więc do rozgrywek z takim samym nastawieniem, jak przed dwunastoma miesięcami robiło to Monaco. Jeśli naśladować, to tylko najlepszych.

Poprzedni artykułTransfer Neymara to milowy krok dla projektu PSG
Następny artykułLOTTO Ekstraklasa – remis w Gliwicach, kolejne pudło z karnego Vassiljeva