Marcus Rashford, 19-letni wychowanek Manchesteru United, opowiada o początkach kariery, pierwszym powołaniu do reprezentacji, magicznym numerze “9” oraz o tym, jak to jest dzielić boisko i szatnię z Waynem Rooneyem.
Gdy dorastałem w Manchesterze, moja rodzina prowadziła niewielką konkurencję. Zawsze, gdy kupowali dla mnie prezent urodzinowy czy świąteczny, wiedzieli, co najłatwiej mi kupić. Najnowszą koszulkę piłkarską.
Ale jeżeli pochodzisz z Manchesteru, rodziny mogą być… podzielone. Moja była. Jedna połowa była za United, a druga za City. Więc te koszulki były czymś więcej, niż tylko prezentami – rozumiesz, o co mi chodzi? Zwłaszcza, gdy byłem starszy i coraz lepszy w piłkę nożną, moi wujkowie kupowali mi coraz to nowsze niebieskie lub czerwone koszulki, by przekabacić mnie na swoją stronę. To było jak ciągle powtarzany żart w mojej rodzinie.
Jednego prezentu nigdy nie zapomnę i nie było to nic związanego z United czy z City.
Pewnego wieczoru wróciłem z treningu z braćmi. W domu był nasz wujek i miał coś dla mnie. Kolejna koszulka piłkarska. Kolejna czerwona koszulka – był całym sobą za United.
Wziąłem ją od niego i spojrzałem. I w tym momencie zrozumiałem, że tym razem jest to coś innego. Po lewej stronie, na klatce piersiowej widniał herb z trzema lwami i jedną złotą gwiazdką.
Moja pierwsza koszulka Anglii
Odwróciłem ją i zerknąłem, czy ma na plecach jakiś numer – to zawsze było ważne.
9.
A nad nim…
ROONEY.
Byłem zbyt młody, żeby docenić angielskie drużyny lat 90. – zawodników jak Alan Shearer, Teddy Sheringham – więc dla mnie wszystko kręciło się tylko wokół Wayne'a Rooneya. Moje najświeższe wspomnienia związane z reprezentacją Anglii, to on wraz z Michaelem Owenem w linii ataku. Ja i moi bracia, Dwaine i Dane, zawsze siadaliśmy razem, żeby obejrzeć wspólnie mecz reprezentacji.
A potem, kiedy miałem jakieś osiem lat, wujek dał mi tą koszulkę z nazwiskiem Rooneya. Jak każdy przeciętny dzieciak, mając na kogoś zajawkę i jego nazwisko na plecach, starasz się naśladować tę osobę.
Byłem napastnikiem, więc od tego dnia chciałem być jak Rooney. I chciałem grać dla Anglii.
Jest jeszcze jedna sprawa związana z dorastaniem w naszej części Manchesteru: park, w którym wszyscy graliśmy, znajdował się po drugiej stronie bardzo uczęszczanej drogi. I jeżeli Dane i Dwaine byli już poza domem, mama nigdy nie pozwalała mi przechodzić samemu przez tę ruchliwą ulicę, żeby do nich dołączyć.
“Musisz tutaj poczekać, Marcus.”
Park, czy nie park, to wcale nie powstrzymywało mnie od grania. Miałem w domu specjalną piłkę, z moim imieniem napisanym niezmywalnym markerem. Więc po prostu odbijałem ją od ścian w swoim pokoju lub w przedpokoju. Gdziekolwiek mogłem, nie miało to większego znaczenia gdzie.
Te dni, gdy mogłem iść do parku z moimi starszymi braćmi, były najlepsze. Uwielbiałem konkurować z nimi. Czasami graliśmy na trawie na osiedlu. Była otoczona domami, więc było to super, bo zawsze mogliśmy mieć pewność, że znajdą się jakieś dzieciaki chętne do gry. Byliśmy na zewnątrz nawet w szare, deszczowe dni, które w Manchesterze są większością. Ale w marzeniach byliśmy Rooneyem, Owenem czy Rio, grającymi na Wembley dla reprezentacji.
Te marzenia o wspólnej grze wiązały nas ze sobą. Wspólne granie w ogrodzie trwało zawsze bardzo długo. Z chłopakami z sąsiedztwa wciąż jesteśmy kumplami – zostaliśmy nimi nawet po tym, gdy niektórzy z nas zostali zauważeni i pojechali do akademii klubów. Tak jak ja wyjechałem, żeby grać w Manchesterze United.
Reprezentacja Anglii
Wiele osób myśli, że pojawiłem się znikąd. I powiem szczerze, że te ostatnie lata uciekły tak szybko, że sam nie mogę w to wszystko uwierzyć. Pewnego dnia, podczas treningu w United, moi koledzy powiedzieli mi, że zostałem wybrany do drużyny narodowej na Euro 2016. Dosłownie w to nie uwierzyłem. Myślałem, że żartują. Kilka miesięcy wcześniej dopiero debiutowałem w klubie.
Phil Jones podszedł do mnie, gdy szedłem do szatni i powiedział: “Mówię Ci kolego, jedziesz do Francji.”
??? pic.twitter.com/xgXa97cgGL
— Marcus Rashford (@MarcusRashford) March 28, 2017
Idąc w kierunku budynku, niektórzy pracownicy klubu też mi to mówili. Kiedy wyjąłem telefon z szafki, miałem mnóstwo wiadomości od znajomych, braci, mamy, wszyscy mówili to samo: Anglia!!!!!!!!!!!
W tym momencie cały wrzałem, ale nadal byłem trochę zaskoczony. I wtedy mój ówczesny menedżer, Louis van Gaal, podszedł do mnie.
“Zamienimy słowo?”
Nie wiedziałem co o tym myśleć. To znaczy, spodziewałem się, że zagram dla młodzieżówki, ale to, co mi powiedział, było wielkie.
“Reprezentacja narodowa dzwoniła”, powiedział. “Jedź i ciesz się tym.”
I to tyle. Jechałem do Francji.
Przez całe dnie (i noce) przed debiutem dla reprezentacji nie mogłem przestać wyobrażać sobie, jak to będzie. W kółko rozgrywałem to w swojej głowie. Myślałem o boisku. Myślałem o wejściu do szatni.
Ale czegokolwiek nie oczekujesz, nigdy nie będzie to tak wyglądało. Nigdy nie będzie tak, jak to sobie wymarzyłeś.
Będzie dużo lepiej.
Kiedy wszedłem do szatni przed meczem towarzyskim z Australią, zobaczyłem wszystkie koszulki wiszące na odpowiedniej szafce. Pamiętam jak rozglądałem się za moją… i wtedy ją zobaczyłem.
Czerwona koszulka piłkarska. Z herbem na lewej piersi. Trzy lwy. Jedna złota gwiazda.
O stary.
Odwróciłem ją.
9.
A ponad nią…
RASHFORD
Zaśmiałem się i powiedziałem do siebie „Koniec z marzeniami. Grasz dla Anglii.”
Po trzech minutach meczu strzeliłem swojego pierwszego gola dla Anglii. Jak mogę to opisać? Nie jest to możliwe. To jest jak…
W momencie, w którym piłka dotyka siatki w bramce, to tak, jakby coś wybuchało w twojej głowie. To moment, dla którego żyjesz, ale w tym samym czasie, kiedy tylko zrobisz to raz, chcesz robić to wciąż i wciąż. Pożądasz tego uczucia.
Na początku drugiej połowy był kolejny moment, którego nigdy nie zapomnę. Numer 19 wszedł na boisko i zupełnie niespodziewanie zacząłem dzielić boisko z Rooneyem… razem dla Anglii.
Coś niesamowitego.
Byłem wciąż na boisku, gdy strzelił drugiego gola dla nas. Nie byłem już na podwórku czy przed telewizorem.
Byłem zaraz obok niego.
To było coś wyjątkowego. Jestem świadomy porównań między nami. Wiedziałem, jakie ludzie mają oczekiwania wobec mojej osoby. Sam jestem maksymalnie skupiony na polepszaniu swojej gry jak tylko mogę. A bycie w pobliżu Wayne'a i trenowanie z nim było czymś naprawdę wielkim.
What a player and a person ?? people only dream of doing what he has done! All the best @WayneRooney pic.twitter.com/VaQm4LXIgv
— Marcus Rashford (@MarcusRashford) July 10, 2017
Bardzo dużo rozmawiał ze mną o grze – o sytuacjach, w których się znajdował i problemach, z jakimi musiał się mierzyć. Wayne'a poznałem po moim debiucie w United. Miał wtedy kontuzję, ale po meczu przyszedł do szatni, podszedł od razu do mnie i mi pogratulował. Może wydaje się, że to niewiele, ale było zupełnie inaczej. Dla mnie znaczyło bardzo wiele.
I szczerze mówiąc, tak to właśnie wyglądało z Waynem. Jest naprawdę gościem na luzie.
“Po prostu idź i graj” mówił. “Nie denerwuj się. Graj swoje i czuj się wolny na boisku.”
Cały Wayne. Niekoniecznie otrzymasz od niego wielką przemowę. Ale on tyle przeżył, że wie dokładnie, co jest w danej chwili potrzebne. Gdy odpadliśmy z Euro z Islandią, byliśmy ogromnie rozczarowani. Po meczu siedzieliśmy razem w szatni i nie wiedzieliśmy co o tym myśleć. Nagle Wayne wstał. I powiedział jedno.
“Głowa do góry. Mamy jeszcze wiele rzeczy do wywalczenia w przyszłości.”
Ale mówił to do każdego z osobna. Osoba po osobie. Podchodził i patrzył nam prosto w oczy.
“Głowa do góry. Patrz przed siebie.”
Więc właśnie tutaj jesteśmy w tej chwili. Z podniesionymi głowami walczymy o przyszłość. Wiem, że jestem młody – cała drużyna jest stosunkowo młoda – ale chcemy tworzyć historię w czasie, który mamy. Wiemy, że kiedy ludzie patrzą wstecz na naszą drużynę, widzą trofea, przez pryzmat których nas oceniają.
Więc ważne jest, żeby przynieść naszemu krajowi dumę. Wiemy, że jest to też to, na co liczą nasi kibice.
Amazing fans out in ?? made us feel at home everywhere we went @ManUtd ? pic.twitter.com/fJSgrmgiPV
— Marcus Rashford (@MarcusRashford) July 24, 2017
Pokonałem już różne przeszkody. Nie dostałem powołania do pierwszego meczu kwalifikacji do mistrzostw świata. Ale przeszkody musisz pokonać – w tamtym tygodniu zdobyłem hat-tricka w drużynie U-21.
Mam podniesione czoło. Patrzę naprzód. Jako dziecko nigdy nie miałem możliwości pójścia na mecz na Wembley. Widziałem je tylko w telewizji, w domu mojej mamy. Tak samo, jak marzyłem o grze dla Anglii, marzyłem też o grze na Wembley.
A kiedy w końcu mi się udało, nie było tak, jak sobie to wymarzyłem.
Było lepiej.
Wychodząc na boisko patrzyłem na murawę i myślałem sobie: jest idealnie. Każde źdźbło trawy jest tej samej wysokości. Przeszedłem długą drogę z podwórka na osiedlu.