Kiedy Carlos Carvalhal został zatrudniony na stanowisko menedżera Swansea, wiele osób było zaskoczonych tym wyborem. Okazało się jednak, że Portugalczyk tchnął nowe życie w klub i przywrócił nadzieje na utrzymanie w Premier League. Jak mu się to udało?
Carlos Carvalhal pojawił się na Liberty Stadium cztery dni po tym, gdy został zwolniony z Sheffield Wednesday. Swansea zajmowała wtedy ostatnie miejsce w tabeli. Klub był pięć punktów od bezpiecznej strefy tabeli. Słowami samego Carvalhala “byli bliscy krematorium”.
Siedem kolejek później Swansea zajmuje 16. miejsce w tabeli. Ma też passę czterech zwycięstw w pięciu ostatnich meczach, a jedyną porażkę zanotowała z będącym w wyjątkowej formie Tottenhamem.
Co więcej, tylko Tottenham, Manchester City, Liverpool i Manchester United w sześciu ostatnich kolejkach zdobyły więcej punktów niż Swansea. 14 punktów, które zdobył Carvalhal od momentu pojawienia się w Swansea to więcej, niż jego poprzedni, Paul Clement, zdobył w pierwszych 20 kolejkach sezonu.
– Dostaliśmy trochę tlenu i wróciliśmy do żywych. Teraz oddychamy i już nie jesteśmy martwi. Mamy realną szansę utrzymania się. Nie jesteśmy już na oddziale intensywnej terapii, ale trochę jeszcze nam brakuje, żeby lekarz zwolnił nas do domu – stwierdził Carlos Carvalhal.
Co więcej, dwa z czterech zwycięstw miały miejsce przeciwko Liverpoolowi i Arsenalowi. Pokonali również Watford i zremisowali z Leicester City. Thierry Henry uważa, że to zwycięstwa z czołowymi drużynami były kluczem do tego, że klub zaczął piąć się w górę tabeli.
– Gdy w klubie pojawia się nowy menedżer, gracze w szatni widzą, że pojawia się dla nich możliwość gry. Mogą zaimponować nowemu menedżerowi i wywalczyć prawo gry. Ważne było, że udało im się pokonać Liverpool i Arsenal, ponieważ te punkty były nadprogramowe i to dlatego klub nie jest teraz w ostatniej trójce w tabeli. Te zwycięstwa były bardzo ważne. Zrobili coś niespodziewanego i to może dać im rozpęd aż do końca sezonu – stwierdził Henry.
Wszystko to zostało osiągnięte z uśmiechem na twarzy 52-latka, która zdążył już zwiedzić kawał świata. Jego zamiłowanie do opowieści rybaków i ekscentrycznych metafor zyskało prawie tyle samo rozgłosu co ostatnie wyniki Swansea.
– To prawdziwy dżentelmen, bardzo dowcipny. Gdy pojawia się presja, możemy liczyć, że opowie historię, która wszystkich nas rozśmieszy – powiedział Ki Sung-Yueng, którego gol przeciwko Burnley tydzień temu był pierwszym trafieniem zawodnika z Korei Południowej od maja 2016 roku.
– W zeszłym tygodniu dziennikarzom na konferencji prasowej rozdawał ciasto. Ogólnie jest to bez znaczenia, ale pokazuje to jego charakter i osobowość oraz to, jak w tak krótkim czasie dał klubowi właściwy rozpęd i dobrą atmosferę.
Jest powiewem świeżego powietrza w Premier League – jest szczery, otwarty, zabawny, ciepły i rozrywkowy. Nie będzie to trwało wiecznie, ponieważ widzieliśmy to już u innych początkujących menedżerów, ale to, co zrobił do tej pory dla Swansea to coś niesamowitego – stwierdził Jeremy Wilson, dziennikarz “The Daily Telegraph”.
Carlos Carvalhal to jednak nie tylko żarty i zabawne opowieści. Kiedy trzeba pracować, to od swoich piłkarzy wymaga pełnego zaangażowania.
– Gdy przechodzimy do rzeczy, trener staje się bardzo poważny. Sam mówi o sobie, że ma twarz A i twarz B, więc kiedy śmiejemy się, to jest super, ale w czasie pracy jesteśmy w pełni skoncentrowani. Taktycznie każe nam ciężko pracować na każdej części boiska. Zmienił drużynę i to miało duży wpływ na wyniki – kontynuuje Ki.
Jamie Carragher uważa, że najważniejsze w renesansie Swansea były drobne taktyczne poprawki, które wprowadził Carvalhal.
– Pod nowym menedżerem liczba strzelonych goli się podwoiła, a liczba goli straconych zmniejszyła się prawie o połowę. Praca piłkarzy w obu polach karnych miała najważniejsze znaczenie dla dobrych wyników.
Trójkę obrońców wspomaga dwóch pomocników, Ki i Tom Carroll, więc drużyna została podzielona właściwie na połowę. Pięciu za piłką i pięciu po drugiej stronie boiska. Daje to odpowiednie zabezpieczenie. Drużyna świetnie przechodzi z ataku do obrony i w drugą stronę. Mając piłkę grają systemem 3-4-3, a bez niej zamieniają się w 5-4-1, co jest jednym z powodów dlaczego lepiej grają w defensywie – uważa Carragher.
Trzeba też zauważyć, że Swansea pod wodzą nowego menedżera miała szczęście, którego zdecydowanie zabrakło jego poprzednikowi. W ostatniej minucie szokującego zwycięstwa 1:0 z Liverpoolem, napastnik rywali, Roberto Firmino, trafił w poprzeczkę. Z kolei Leicester mógł prowadzić już 2:0, ale gol Wilfreda Ndidiego nie został uznany, a spotkanie zakończyło się remisem.
Sami jednak tworzymy swoje szczęście, a Carvalhal i jego piłkarze ciężką pracą, wiarą w siebie i wspólnotą zasłużyli na to, co ich spotyka odkąd w klubie pojawił się nowy trener.
Ale czy powinniśmy dziwić się transformacji, którą przeszła Swansea pod wodzą Carvalhala? W czasie 20 lat swojej kariery prowadził 16 klubów, a w maju 2016 roku był 90 minut od zapewnienia Sheffield Wednesday ziemi obiecanej, czyli awansu do Premier League.
Możemy kochać go za jego entuzjazm i to jaką atmosferę stworzył w szatni, ale nie można dać się ponieść temu, co mówi na konferencjach prasowych. To świetne dla prasy, a piłkarze słysząc jego słowa na pewno też mają w szatni ubaw. Najważniejsze jednak jest to, co dzieje się na boisku. Tu jednak póki co wszystko też ma pozytywny wydźwięk i Łukasz Fabiański i spółka mogą mieć nadzieje, że starczy im sił, żeby utrzymać tę formę do końca sezonu. Wtedy o utrzymanie nie będzie trzeba się martwić.