Mohamed Salah co prawda urodził się w Egipcie, ale jako piłkarz narodził się w Basel. To tam zaczęła się jego prawdziwa kariera, a szansę, którą dostał, piłkarz wykorzystał w stu procentach.
Bernard Heusler nigdy nie zapomni dnia 16 marca 2012 roku. Prezydent Basel i dyrektor sportowy klubu, Georg Heitz, zaaranżowali mecz towarzyski z kadrą Egiptu U23. Miała to być część przygotowań ten drużyny do Igrzysk Olimpijskich, ale tak naprawdę chodziło tylko o jednego zawodnika.
– Jedynym powodem, dla którego zorganizowaliśmy ten mecz, było to, że chcieliśmy na żywo zobaczyć grę Mohameda Salaha. Nigdy nie zapomnę tego, co zobaczyłem wtedy na murawie. Byliśmy pod niesamowitym wrażeniem. Było strasznie zimno, ale on rozgrzewał do czerwoności. Grał tylko w drugiej połowie, ale to wystarczyło. Nigdy nie wiedziałem piłkarza o takiej szybkości – wspomina Heusler.
Były piłkarz Liverpoolu, Philipp Degen, grał wtedy w Basel. On też dobrze pamięta to spotkanie.
– Wtedy zobaczyłem go po raz pierwszy. Natychmiast uderzyła mnie jego niesamowita szybkość. W dzisiejszym futbolu to najbardziej pożądana cecha u piłkarza. Tylko przeciwko dużej szybkości nie da się skutecznie obronić, a on ją miał.
Dla Salaha był to początek niesamowitej podróży. Dzisiaj ma 25 lat i uznawany jest za jednego z najbardziej utalentowanych piłkarzy na świecie. Strzelając 29 goli w 35 meczach Liverpoolu w tym sezonie, Salah zasłużył nawet na porównania z Leo Messim. Niezły skok od czasów występów w Basel zaledwie kilka lat temu.
– Był bardzo szybki, ale na samym początku nie najlepiej radził sobie z piłką przy nodze. Widać było jednak, że gdy podamy mu piłkę na wolne pole przed nim, zawsze do niej dobiegnie. Gdy już zadomowił się u nas i rozwinął umiejętność gry lewą nogą, wiadomo było, że czeka go wielka kariera – opowiada Degen.
Mohamed Salah był powoli wprowadzany do zespołu, często jako zmiennik. Z 29 meczów, jakie rozegrał w pierwszym sezonie w szwajcarskiej Super Lidze, tylko 10 trwało ponad godzinę. Menedżer klubu, Murat Yakim, ostrożnie prowadził jego rozwój, który stał się wyraźnie widoczny w drugim sezonie w Basel.
– Na początku był zmiennikiem, ale szybko zaczął robić różnicę nawet w najważniejszych meczach. Pamiętam, że rozegrał dwa świetne mecze przeciwko Chelsea w Lidze Mistrzów. To był dla niego początek.
Mohamed Salah strzelił gola w wygranym 2:1 meczu na Stamford Bridge we wrześnie 2013 roku, a potem jedynego gola w listopadowym rewanżu na St. Jakob-Park.
– Pamiętam tamtego zwycięskiego gola przeciwko Chelsea. Staraliśmy się pogratulować mu w szatni, ale nie chciał tego słuchać. Powiedział, że oddał sześć strzałów i pierwsze sześć poszło w trybuny. Spróbował po raz siódmy tylko dlatego, że trener, koledzy i klub bardzo mu ufali. To były piękne słowa – wspomina Heusler.
Być może to właśnie dlatego Salah miał, słowami Degena, “bardzo trudny okres w Chelsea”, do której przeszedł w 2014 roku. Basel było niezwykle wspierającym środowiskiem, zaprojektowanym w taki sposób, by wyciągnąć z młodego piłkarza wszystko co najlepsze. Życie pod wodzą Jose Mourinho było jednak zupełnie inne. Dopiero w drugim podejściu do Premier League, w Liverpoolu, Salah pokazuje, na co naprawdę go stać.
Degen przez jakiś czas grał u Jurgena Kloppa w Borussii Dortmund i jest przekonany, że Salah współpracuje teraz z idealnym dla siebie trenerem, który pozwala mu w pełni wykorzystać swój potencjał.
– Moim zdaniem Klopp jest powodem tak wysokiej formy Salaha. To świetny motywator, który chce grać w ofensywny, szybko sposób. Dokładnie takiego stylu Mo potrzebuje, żeby błyszczeć. To Klopp wzniósł go na wyższy poziom.
Ci, którzy znali Salaha na samym początku jego europejskiej przygody, życzą mu tylko jak najlepiej.
– Fantastycznie jest patrzeć, jak bardzo się rozwinął, ponieważ jest świetnym człowiekiem. Zawsze jest uśmiechnięty, zabawny i otwarty. Można z nim pożartować. Nie gra tylko dla siebie. Jest częścią drużyny i wszyscy zawsze go lubili.
Ze słowami Degena zgadza się Heusler. Potwierdza też, że Mohamed Salah wciąż utrzymuje kontakt z nim i Heitzem. Prawie po każdym meczu rozmawiają na WhatsApp, a niedawno zaprosił ich również na Anfield. Dla Heuslera jest to świadectwo charakteru piłkarza, który wciąż potrafi znaleźć czas dla dwóch osób, którzy nie bali się zaryzykować i postawili na ambitnego chłopaka z Egiptu.
– Niewielu jest takich sportowców jak on. Drugim jest Roger Federer. Oni nie zapomnieli skąd się wywodzą. Są skromni i pełni szacunku do ludzi, którzy pomogli im na początku kariery, chociaż ta zaprowadziła och do o wiele większych rzeczy. Może to wcale nie przypadek, że to odnoszący największe sukcesy ludzie są właśnie tacy. Jestem pod wrażeniem jego osoby.
I podobnie jak w mroźnym, marcowym dniu 2012 roku, Heusler nie jest odosobniony w tym.
Już 14 lutego Liverpool zmierzy się na wyjeździe z FC Porto. Faworytem tego meczu w ramach Ligi Mistrzów według oferty bukmachera Fortuna będą oczywiście goście – kurs na ich wygraną wynosi 1.37. Zwycięstwo gospodarzy wyceniane jest na 3.00.