Ostatni dzień styczniowego okna transferowego obfitował w różne transakcje, ale ta nie cieszyła się specjalnym zainteresowaniem. Jednak na dłuższą metę przenosiny Marcusa McGuane'a z Arsenalu do Barcelony mogą mieć o wiele większy wpływ, niż można teraz przypuszczać.
Historia McGuane'a to odwrotność tej, której bohaterem był Cesc Fabregas. 18-letni zawodnik postanowił opuścić Arsenal i dołączyć do Barcelony piętnaście lat po tym, gdy Fabregas stał się zawodnikiem londyńskiego klubu. I dwanaście lat po tym, gdy sześcioletni McGuane zrobił sobie zdjęcie pod koszulką swojego idola.
Twierdzenie, że nastolatek będzie nowym Fabregasem byłoby teraz dziwne, ale wiele osób związanych z Arsenalem zastanawia się, jak doszło do tego, że pozwolono odejść tak utalentowanemu pomocnikowi. Arsene Wenger bardzo dobrze oceniał umiejętności piłkarza i korzystał już z jego usług w Lidze Europy.
Marcus McGuane stał się dopiero czwartym Brytyjczykiem, który przeszedł do Barcelony. Wcześniej zrobili to Steve Archibald, Mark Hughes i Gary Lineker. Koszulka nowego klubu była swego rodzaju prezentem urodzinowym, ponieważ piłkarz skończył 19 lat dwa dni po transferze.
Transfer ten sprawił też, że piłkarz dołączył do drugiej, nieco dłuższej listy, która z roku na rok staje się coraz dłuższa. McGuane to kolejny angielski piłkarz młodego pokolenia, który zdecydował się rozwijać swoją karierę na kontynencie. Poszedł tym samym w ślady Chrisa Willocka (Benfica), Mandeli Egbo (Borussia Monchengladbach), Dana Crowley'a (Willem II), Kaylena Hindsa (Wolfsburg), George'a Dobsona (Sparta Rotterdam) i Jordana Sancho (Borussia Dortmund).
Trend ten pokazuje problemy angielskiej piłki. Wielu młodych, utalentowanych piłkarzy opuszcza kraj, ponieważ chce w tym wieku grać w pierwszych drużynach, by odpowiednio się rozwijać. W klubach Premier League piłkarze w wieku 17-20 lat wpadają jednak w “szarą strefę”. Z jednej strony nie są gotowi na grę w pierwszej drużynie, ale z drugiej nie dostają możliwości, by się przygotować. Gra w rezerwach tego nie uczyni. Podobnie jak drużyny młodzieżowe.
Dylemat ten był jednym z powodów takiej a nie innej decyzji McGuane'a, ale nie tylko to chodziło mu po głowie. Swoje znaczenie na pewno miał również fakt, że pozostało mu pół roku do końca kontraktu, a zainteresowanie jego osobą wyrażało ok. 30 klubów – w tym Juventus i Manchester United. Ponieważ jednak jest “chłopcem Arsenalu uwielbiającym swój klub”, Barcelona była jedynym kierunkiem, który mógł sprawić, że będzie szczęśliwy po opuszczeniu Londynu.
Marcus McGuane od zawsze był zafascynowany katalońskim klubem, ponadto chciał się sprawdzić w innej kulturze. Poważnie rozważał też przenosiny do Sassuolo w Serie A, ponieważ tam obiecano mu występy w pierwszej drużynie. W wyborze pomógł jednak również fakt, że jego dziewczyna mówi po hiszpańsku.
Barcelona może mu zagwarantować grę w swojej drugiej drużynie, która walczy w drugiej lidze hiszpańskiej, a więc na samym zapleczu La Liga. Jednym słowem młody Anglik idzie po najlepszą edukację w futbolu jednocześnie dostając możliwość gry na profesjonalnym poziomie. I nawet, gdyby McGuane nie zdołał dostać się do pierwszej drużyny Barcelony – chociaż jego talent z pewnością pozwala na grę na takim poziomie – to sposób, w jaki zostanie tam ukształtowany, będzie dla niego bezcenny.
Marcus McGuane jest “rzadkim widokiem” dla Barcelony nie tylko ze względu na swoją narodowość, ale też na warunki fizyczne. Katalończycy nie mają wielu graczy o takiej sile. Obserwowali do od dwóch lat i wiedzieli, że technicznie nadaje się do gry u nich, a warunki fizyczne są dodatkowym plusem.
Transfer ten nie jest w stanie w tej chwili przyćmić innych transakcji, ale na dłuższą metę może zrobić różnicę, której wiele innych transferów nie zdołało. Dajmy mu tylko trochę czasu.