Talent to największy wróg Marco Silvy

0

Marco Silva to jeden z najbardziej utalentowanych trenerów, ale właśnie ze względu na swoje wysokie ambicje został zwolniony z Watford. Dziennikarze “SkySports” rozmawiali z tym, którzy wcześniej mieli okazję z nim współpracować. Przez to będzie można zrozumieć klucz do jego sukcesów oraz dowiedzieć się, dlaczego stał się swoim największym wrogiem na Vicarage Road.

Jeśli w obecności, tych, którzy mieli okazję z nim współpracować, wymienisz nazwisko Marco Silvy, to podziw dla jego osoby jest widoczny gołym okiem. Menadżerowie nieuchronnie są rozliczani z tego, co robią w weekend, ale reputację u gracza są w stanie sobie wykuć tylko na poligonie treningowym. To tam Silva pokazał zawodnikom z Anglii, Panamy, Kanady i Szwajcarii rzeczy, których wcześniej nie widzieli.

Tony Taylor to zawodnik, który podczas swojej kariery miał okazję współpracować z Silvą, jako kolegą z boiska, a także trenerem. Ten zawodnik wspomina, jak Portugalczyk zdołał zmienić sytuację z klubie. Z drużyny, która rywalizowała na drugiej dywizji, stworzył zespół z powodzeniem grającym w europejskich rozgrywkach. – Jego trening był bardzo dobry. Tymczasem on był taktowny i ciągle zważał na najmniejsze szczegóły.

Kapitan Estoril, Steven Vitoria, jest przekonany co do tego, kto miał wpływ na progres zaliczony przez ten klub. – Nawet teraz, gdy zapytasz kogoś o najnowszą historię Estoril, by wskazał, kto był odpowiedzialny za rozwój klubu, to nieważne, czy będzie to zawodnik, działacz, czy kibic – wszyscy powiedzą to samo. To był Marco Silva.

Obsesja na punkcie szczegółów była także kluczowym czynnikiem pracy w Hull City, gdzie przejął zespół, który od 10 meczów nie zanotował wygranej, a pod jego wodzą zanotował świetną serię – osiem zwycięstw i remis w dziewięciu spotkaniach u siebie. – Z jego treningów można było wywnioskować, jak ciężko pracował na ich przygotowanie. Był pracoholikiem – powiedział Ryan Mason z Hull.

A jednak. Marginalne zyski z tych drobnych szczegółów nie były istotne, gdy Silva popełnił jeden duży błąd w Watford. Podczas, gdy Everton zwolnił Ronalda Koemana, to jego drużyna była notowana na miejscu premiowanym grą w Lidze Mistrzów. Od tego czasu jednak zmieniło się wiele i Portugalczyk po siedmiu kolejnych meczach w Premier League został zwolniony z posady trenera.

Na pierwszy rzut oka jego zwolnienie wciąż można uznawać za kontrowersyjną decyzję. W końcu Watford wciąż jest w górnej połowie tabeli Premier League – jeśli uda im się utrzymać tę pozycję, to będzie to najlepszy wynik od 30 lat, a trzeci w historii. Żałosna forma Watford daje jednak małe nadzieje na utrzymanie tego miejsca.

Jedno zwycięstwo w ostatnich 11 meczach jest najlepszym tego potwierdzeniem. To zespół, który patrząc na formę, jest na dole tabeli, a nad strefą spadkową ma jedynie cztery punkty przewagi. Oczywiście, pojawiają się usprawiedliwienia Silvy, który w ostatnim czasie nie mógł skorzystać z 10 kontuzjowanych graczy. Zrozumienie przyczyn takiego stanu wymaga zrozumienia innej wielkiej cechy tego szkoleniowca.

Więzi, które jest w stanie w szybkim czasie wykuć, zawsze były kluczowe dla jego sukcesu. Wspomina o tym Mason. – Gdy byłem kontuzjowany to przyszedł do mnie, odwiedził mnie kilka razy, ciągle dzwonił. Mimo, że grałem dla niego trzy tygodnie, to był ktoś z kim zbudowałem świetną przyjaźń. Był dobrym menadżerem, a żeby to osiągnąć musisz mieć świetne relacje z zawodnikami i zdobyć ich zaufanie.

Być może to jest składnik, który zaginął w jego recepturze. Coraz rzadziej można było go dostrzec. Szczególnie, że Silva zamierzał odejść z Watfordu i to mogło być decydujące. Watford w tym sezonie Premier League w ostatnich 15 minutach stracił więcej goli, niż jakakolwiek inna drużyna. Oni nie byli już w stanie zmusić się do walki dla trenera. Ich więzi zostały zerwane.

Być może zmiana menadżera będzie dla nich impulsem i ponownie wrócą do dobrej dyspozycji, która im da utrzymanie w Premier League. Jeszcze bardziej interesujące jest jednak to, gdzie los przydzieli Silvę. Głośno mówiło się o jego powiązaniach z Evertonem, ale teraz nie ma takiego tematu – Sam Allardyce w roli trenera radzi sobie świetnie.

Oczywiście znajdzie się dla niego inna praca. Od czasu odejścia z Estoril pracował w Sportingu Lizbona, Olymiakosie Pireus czy Hull City. Pojawi się wielu właścicieli klubów, którzy będą chcieli związać się z nim kontraktem.

Zdolności trenerskie Silvy się nie ulotniły, a on w wieku 40 lat wciąż ma czas, aby wykorzystać swój potencjał. Aura jednak mogła wyparować i teraz może mieć problem, aby w kolejnym klubie przekonać do siebie graczy. Istnieje obawa, że ten utalentowany trener sam dla siebie jest największym wrogiem.


Zarejestruj konto na LVbet za pośrednictwem Gol.pl!

baner-lvbet-gol-728x90

PRZEZSky Sports
Poprzedni artykułMarkus Gisdol nie jest już trenerem HSV
Następny artykułTiemoue Bakayoko – zasługuje na szansę w Chelsea Londyn?